piątek, 28 kwietnia 2017

Singapur dzień trzeci

Poranek powitał nas słoneczkiem, takim za chmurkami, ale nadzieja w nas wstąpiła, bo nie pada, jedziemy do ZOO Dance 4.


Szybkie małe śniadanko i już śmigamy  na MRT, coś dziwnie duszno jest..........


 Dojeżdżamy do stacji Ang Mo Kio i przechodzimy na terminal autobusowy, odnajdujemy stanowisko autobusu 138 , grzecznie ustawiamy się w kolejkę. Po 10 min podjeżdża autobus, kierowca pojedynczo wpuszcza pasażerów i sprzedaje bileciki (uwaga trzeba mieć drobne, bo inaczej może odmówić sprzedaży), po otrzymaniu biletu należy go natychmiast skasować !!!! Jazda bez ważnego biletu to 300 $ SIN kary !!!!!
Upchani jak sardynki ruszamy w stronę ZOO, jedziemy przez dzielnice mieszkalne, bloki takie jak u nas, po 4 do 6 pięter, maleńkie balkoniki, mieszkania wydają się być niewielkie wokoło dużo zieleni, place zabaw, wszystko wygląda bardzo "europejsko". Odjeżdżamy spory kawałek i zaczyna się dzielnica domków jednorodzinnych, większość to szeregowcem, ale są też wolnostojące otoczone wysokimi żywopłotami. Jazda autobusem zajmuje nam ponad pół godziny, niestety wśród pasażerów są rozwrzeszczane chińskie kaczory Diablo. Jak zobaczyliśmy przystanek docelowy, to rogale były od ucha do ucha Biggrin, nareszcie uwolnimy się od tego ryku i wrzasku.............. i na 5 minut się uwolniliśmy Pleasantry, potem trzeba było stanąć w kolejce po bilety, kolejka 5 razy zakręcała, wszystko odgrodzone linkami, ale nie będę nikogo zniechęcała, turysta twardy być musi Crazy jak chce coś zobaczyć Lol.


Dochodzimy do kasy



Zastanawiamy się, które bilety kupić i decydujemy się na podstawowe, tak jak większość kupujących przed nami. Potem okaże się, że to była słuszna decyzja Biggrin






Bileciki zakupione, mapka w łapce to idziemy oglądać zwierzaki , gdzieś czytałam, że zwierzęta rozmieszczone są na obszarze 28 hektarów, a całe Zoo to obszar ponad 60 hektarów i podobno jest odwiedzane przez ponad 1.5 mln turystów.




Zaczynamy od przejścia przez las deszczowy, przechodzimy do wydr, nutrii i innych takich, zerkamy na tapirki i pędzimy do białych tygrysów, za chwilę zacznie się karmienie





i zaczęło się















Tu już jestem strasznie najedzony





Jeszcze parę lat temu tygrysy karmione były przez swego opiekuna, który z wiadrem jedzenia wchodził na wybieg. Po strasznym wypadku, kiedy jeden z tygrysów rzucił się na opiekuna i go rozszarpał, mięso rzucane jest z punktu widokowego. Tygrynie karmione są surowymi kurczakami.


 Powietrze robi się ciężkie, nachodzą chmury burzowe, ludziki oblani potem ledwo dyszą, a zwierzaki się chowają, nie jest dobrze, ale idziemy zobaczyć resztę i zrobić sobie fotkę z wujkiem gutkiem. Po drodze widzimy:


słodkiego hipka karłowatego pływającego z rybkami






uważnie obserwującego otoczenie krokodylka




rude kangurki







kangury drzewne, które niestety były dosyć daleko







Zaczynają się niezłe grzmoty i w sekundzie zaczyna padać .
Udaje nam się skryć pod wielkim dachem w amfiteatrze i mamy nadzieję, że za jakieś pół godziny przejdzie Dash 1 najgorszy deszcz, a padało tak






Po pół godzinie siedzenia załamani stwierdzamy, że już zostaniemy na show, które ma być za 20 min bo i tak nie da się iść. Czekamy obsługa informuje, że ze względu na ulewę pokaz się opóźni o 15 minut Crazy, czekamy dalej, po 15 min informują, że warunki pogodowe są tak złe, iż pokazu nie będzie Dash 1. Siedzimy dalej, dla "pocieszenia" odwiedzających wynoszą węże i inne gady do pogłaskania, potrzymania i zrobienia foci Dash 1 . W mordę jeża nie po to tu przyszliśmy Dash 1
Deszcz trochę ustąpił, na szczęście mieliśmy płaszczyki i parasole  idziemy zobaczyć orangutany.












gutek sumatrzański był przynajmniej za szybą i nie padało na niego







Oczywiście o fotkach z gutkami można było zapomnieć, jak przyszła pora fotek to gutek strasznie się denerwował, że nikt po niego nie przychodzi. Biegał rozglądał się, podchodził do bramki, jak nie przyszli to się obraził i schował.


Deszcz pada falami, ale ani na chwilę nie przestaje, postanawiamy wracać. Jesteśmy dostatecznie rozczarowani i źli .


Po drodze jeszcze oglądamy zwierzaki.












Takiego Stefana widziałam pierwszy raz
 Byli tacy, którym ulewa nie przeszkadzała w "zabawach w podgrupie" Biggrin




\
Na chwilę zboczyliśmy do terrarium




 i idziemy dalej






Mam wrażenie, że chciały nam powiedzieć: ale was człowieki powaliło i kto was tak ubrał Shok






Podobno w trakcie wielkiej wędrówki w Afryce gnu nie pamiętają drogi idą więc z zebrami, a zebry są przebiegłe i jak trzeba przejść przez rzekę to przodem puszczają gnu, jak krokodyle się najedzą, przez wodę przechodzą zebry. Czyżby tu było tak samo




bambi Preved








W tym miejscu wrócił mi humor. Ten biedny niedźwiedź wrzucił liść do wody i walczył z nim tak nieporadnie, tyłek mu wypływał do góry, łapy się rozjeżdżały, a liścia z dna nie mógł zebrać. Ubaw po pachy z niego był.






Niestety fotek z basenu nie mam bo się nie dało zrobić, a poza tym byliśmy tak oczarowani spektaklem, że zapomnieliśmy o foceniu.





Przy wyjściu dzikie tłumy czekających na taksówki, kolejka na 2 godziny czekania. Dash 1 Idziemy zobaczyć, czy jeżdżą autobusy, dochodzimy do przystanku i właśnie podjeżdża, trochę się wepchałam w kolejkę między skośnych więc nawet miejsca siedzące mieliśmy wracamy do metra



i trafiamy na godziny szczytu Crazy






I jedziemy do naszej ulubionej jadłodajni na wyżerką








to nasze ulubione miejsce







Tym razem zamawiamy Tempura Ramen z kurczakiem i pierogi z mięsem





jedzonko było tak pyszne, że wzięliśmy jeszcze dodatkowo jedno danie


  Dumpling Ramen- kucharz specjalnie dla nas zrobił mix w genialnym sosie z owoców morza Preved oj dobrze, że hotel za rogiem był inaczej byśmy nie dali rady się doturlać Lol.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz