wtorek, 20 sierpnia 2019

Hoi An dzień II


Dzisiaj od rana świeci słońce i mamy mały dylemat: jechać na plażę czy pość na zwiedzanie. Nie zastanawiamy się długo i po śniadaniu wsiadamy do hotelowego busika, który zawozi nas na Stare Miasto. 
Jako pierwszy do oglądania wybieramy Salę Zgromadzeń Hai Nan. Dom zbudowany w 1851 roku przez Chińczyków z Hainan miał służyć lokalnej Chińskiej społeczności i prowadzić działalność religijną. Sala zgromadzeń składa się z kilku pawilonów i ogromnego dziedzińca. Główna sala poświęcona jest 108 Chińczykom, którzy  przez pomyłkę zostali zabici na morzu gdyż wzięto ich niesłusznie za piratów. Do dzisiaj możemy oglądać miniaturową replikę statku, którym płynęli nieszczęśnicy.










Na szczęście jeszcze nie dojechały autokary z turystami i możemy spokojnie zwiedzać kolejny ciekawy dom- Minh Huong Commuanal House. Lud Minh Huong w połowie XVII wieku osiedlił się w Hoi An. Rzemieślnicy z wioski Kim Bong stworzyli wspaniałe dzieło architektoniczne odgrywające istotną rolę w rozwoju Hoi An. Dom był kilkukrotnie odrestaurowywany.  Ostatnie poważne renowacje miały miejsce w 1970 roku. 29 marca 1993 roku dom uzyskał certyfikat National Cultural Relic. 








Nie wszystkie świątynie są otwarte dla zwiedzających. Jesteśmy trochę rozczarowani i udajemy się w kierunku Food Market.


Już z daleka dochodzą do nas wspaniałe zapachy. Po wejściu do środka jesteśmy zachwyceni i ustalamy, że wrócimy tu na kolację. Wszystkie potrawy przyrządzane są na naszych oczach, ilość stoisk ogromna, menu ze zdjęciami. Tego nam potrzeba.  











Niestety tłum zwiedzających gęstnieje. Momentami ciężko jest się wyminąć. Riksze z turystami nie ułatwiają chodzenia po mieście. Przed niektórymi zabytkami kłębią się tłumy, ale nas to nie zraża.

Sala Zgromadzeń Phuoc Kien została założona w 1690 roku przez największą etniczną grupę w Hoi An, lud Fujian. Pierwotnie w tym miejscu stała pokryta strzechą pagoda poświęcona buddzie. Czas nie oszczędzał konstrukcji i ostatecznie w 1975 roku właściciele sprzedali pagodę kupcom z Phuoc Kien w Chinach. Po odbudowie pagodę poświęcono Bogini Morza i obrończyni żeglarzy Thien Hau.
Sala zgromadzeń rozciąga się od ulicy Tran Phu do ulicy Phan Chu Trinh. Warto przejść wszystkie siedem pawilonów i przejść na patio gdzie umieszczono fontanny i rzeźby zwierząt. Zwierzęta są symbolami ważnych dla kultury chińskiej cech ludzkich. Smok symbolizuje moc, żółw- wytrzymałość, feniks- szlachetność, jednorożec- wiedzę......
Świątynia jest bogato zdobiona. Na ścianach umieszczono kolorowe drzeworyty ze scenami z morskiego życia. Najciekawszy to ten przedstawiający Thien Hau ratującą tonącą w morzy łódkę oraz ten przedstawiający sześciu generałów na koniach walących o przywrócenie dynastii Ming.



















Wychodzimy na ulicę  Phan Chu Trinh gdzie znajdują się klimatyczne knajpki i bocznymi uliczkami dochodzimy do ważnego dla Polaków miejsca. Pomnika Kazimierza Kwiatkowskiego.



Kazimierz Kwiatkowski to znany architekt i konserwator zabytków. Po II Wojnie Światowej brał udział w odbudowie Lublina i Kazimierza. Był pierwszym zagranicznym inżynierem, który przybył do Wietnamu po wojnie z USA. Dzięki jego wiedzy i umiejętnościom dzisiaj możemy podziwiać Czamskie wieże w My Son. Kwiatkowski zachwycony był Hoi An. Zachowało się sporo jego rysunków historycznych budynków, które podziwiał podczas wizyty w mieście.     



Sala Zgromadzeń Quang Trieu to najbardziej znany historyczny budynek w Hoi An. Niestety odwiedzają go wszystkie wycieczki. My chcąc uniknąć tłumu robiliśmy dwa podejścia. Za pierwszym razem przed bramą wejściową była ogromna kolejka. Skapitulowaliśmy i poszliśmy do pobliskiej knajpki żeby przeczekać. Magiczna pora lunchu pozwoliła nam na w miarę spokojne zwiedzanie tego miejsca. 
Kompleks Quang Trieu został zbudowany w 1885 roku przez przybyłych z Kantonu Chińczyków. Początkowo poświęcony był Bogini Thien Hau, później Quang Cong i mędrcom przybyłym z Guangdong. Oryginalnie kamienna brama wejściowa znajdowała się na nabrzeżu. Przybywali tu chińscy rybacy i handlowcy aby odpocząć i wymienić towary.  W sali zgromadzeń ustawiono przepiękną fontannę z postacią smoka, ściany kompleksu bogato ozdobiono scenami z Chińskich utworów, zachowało się też wiele dokumentów na temat chińskiej społeczności zamieszkującej Hoi An. 














Dalej przechodzimy przez japoński most z Pagodą przed wejściem do której stoją rzeźby małp...



Do Starego Chińskiego domu Phung Hung wchodzimy przez przypadek. Po prostu zaciekawiło nas to miejsce.
Dom został zbudowany w okresie największej świetności Hoi An przez rodzinę bogatego kupca. Jego konstrukcja to połączenie stylu japońskiego i chińskiego w architekturze. Zgromadzono tu wiele rodzinnych pamiątek i dokumentów.  Na parterze znajdował się sklep, górne części zamieszkiwała rodzina kupiecka. Bogate wyposażenie pozwala nam uzmysłowić sobie jak żyli tu ludzie w dawnych czasach. 










Zaintrygowała nas dziura w podłodze na górnym piętrze. Okazuje się, że Hoi An bardzo często nawiedzały powodzie. Przez otwór w podłodze wciągano cały towar i meble z dolnej części domu żeby uchronić je przed całkowitym zniszczeniem.




Idziemy do symbolu miasta. Po drodze wstępujemy do niewielkiej prywatnej świątyni.




Hoi An było ważnym miastem portowym. Symbol Miasta to oczywiście łódź, która umieszczona jest na początku deptaka. Łódź za dnia nie robi specjalnego wrażenia, ale wieczorem jak włączone zostają światła wygląda ciekawie.


Wracamy do Japońskiego Mostu. Niestety znowu musimy przedzierać się przez tłumy turystów.





Przechodzimy na drugą stronę mostu. Idziemy wzdłuż przystani. Początkowo planowaliśmy popłynąć na jedną z wysepek, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że szkoda nam czasu, a jutro płyniemy do szkoły gotowania więc będzie okazja zobaczyć okolicę z łodzi. 







Doszliśmy do teatru. Chcieliśmy kupić bilety na przedstawienie. Obsługa odradziła nam. Stwierdzili, że są to występy robione typowo pod grupy turystyczne i jeżeli widzieliśmy przedstawienia w Chinach to tu nam się nie spodoba. 






Zatrzymujemy się na pyszne owocowe soczki.










Lekko zgłodnieliśmy więc postanawiamy iść w kierunku Food Marketu.







Po drodze zachodzimy do kolejnego ciekawego domu. Tan Ky to osiemnastowieczny dom i sklep Chińskiego kupca. Dom od siedmiu pokoleń jest w rękach tej samej rodziny i jest najlepiej zachowanym obiektem w Ha Noi. 
Większość popieszczeń zachowało swój pierwotny wygląd. Zachowały się oryginalne meble, dekoracje, naczynia dokumenty zdjęcia rodziny.  




















Stare Miasto sprzyja handlowi. Niektóre towary są bardzo interesujące.


Sklep, świątynia, miejsce zamieszkania. Wspaniałe są te stare domy.



Czas na kolację. Wybieramy dania, których nazwy nic nam nie mówią. Jedno wiemy - są to dania charakterystyczne dla regionu. Jutro dowiemy się, że nigdzie indziej w Wietnamie nie zjemy takiego makaronu. 





Najedzeni wracamy przez targ na nadbrzeże żeby odbyć romantyczny rejs łódką.





Nasza łódka jest bardzo kolorowa, pełno na niej świecących się lampionów, gdzieś z ukrytego głośnika leci muzyka......








Dostajemy do puszczania na wodzie lampioniki. Jest super......





Niestety jak dla nas rejs trwał zbyt krótko. Lekko zawiedzeni wracamy w stronę naszego hotelu i chłoniemy wieczorną atmosferę miasta.


Czasem zatrzymujemy się, żeby pobawić się ze zwierzakami. Ten kot był genialny. Pilnował sklepu i koniecznie chciał się zaprzyjaźnić.


Jak już nas poznał, poszedł sobie w bok i w takiej pozie zasiadł na dłużej.





Nie wiem skąd mamy dzisiaj tyle sił i chęci do zwiedzania. Zobaczyliśmy, że otwarta jest Pagoda Chua Ong. Pagoda pochodzi z XVII wieku i 29 listopada zyskała miano zabytku narodowego. To kolejna bogato zdobiona pagoda w Hoi An. Znana też pod nazwą Quan Van Truong. 







Po zobaczeniu Pagody kierujemy się ostatecznie na przystanek skąd odbierze nas hotelowy busik.





 Po powrocie rozpadało się na dobre, ale nam to już nie przeszkadza.

A na koniec krótki film z puszczania lampionów...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz