środa, 11 września 2024

Min Kun czyli Mingun

 Kolejne interesujące nas obiekty znajdują się na przeciwległym brzegu rzeki Irawadi. Żeby do nich dotrzeć musimy przejechać samochodem blisko 20 km by przejechać na przeciwległy brzeg jednym z dwóch istniejących w tym miejscu mostów. Zatrzymujemy się przed mostem na punkcie widokowym. Po drugiej stronie widać świątynie rozłożone na wzgórzu wokół miasta Sagaing.


Mostów przez rzekę Irawadi nie było aż do trzeciego dziesięciolecia XX w. Dopiero w roku 1934 Brytyjczycy zdecydowali się na budowę 16-orzęsłowego mostu stalowego o długości 1,203 m między Ava a Sagaing. Długo ten most nie postał, gdyż wycofując się pod naporem Japończyków Brytyjczycy wysadzili most w powietrze. Na odbudowę czekał aż do roku 1954 czyli odbudowano go dopiero po uzyskaniu przez Birmę niepodległości. Do niedawna a dokładnie 1998 r był to jedyny most spinający brzegi Irawadi  na ponad 1000 km jej długości w granicach Myanmar (Obecnie mostów jest 10).  Cały transport między brzegami załatwiały przeprawy promowe.


Nowy most, którego jednolitą nazwę trudno ustalić, powiedzmy Nowy Most Ava albo Most Ayeyarwady oddalony jest od starego mostu o jedynie nieco ponad 600 m. Nowy most powstał w ramach rządowego programu budowy mostów nad Irawadi co miało poprawić sytuację gospodarczą kraju.


Przetarg na budowę mostu rozpisano w 2002 r i już w październiku tego roku kontrakt na budowę przyznano, a jakże, chińskiej firmie CAMC Engineering Cc., Ltd. a 19 listopada podpisano kontrakt opiewający na kwotę blisko 11 milionów dolarów. Budowa trwała nieco ponad 5 lat i nową przeprawę oddano do ruchu 11 kwietnia 2008 r.


Most o nośności 60 ton liczy sobie 1,711 m długości i zapewnia 4 pasy ruchu samochodowego oraz dwa pasy dla pieszych po obu bokach mostu. Główna część mostu to trzy przęsła o długości 224 m każde. 


Tak z platformy widokowej po stronie Mandalaj przedstawia się widok na port rzeczny i pagody w Sagaing.





Po minięciu Sagaing do naszego kolejnego celu pozostało nam około 15 km jednak droga jest tu raczej wąska i prowadzi w większości przez wioski, więc te niewiele kilometrów zajmuje około 45 minut. I w końcu dojeżdżamy na parking w Mingun - dalej mamy do wyboru - spacer albo dorożka taka, jak na zdjęciach poniżej...
 


Nie decydujemy się na "wołowy ekspres" i ruszamy zwiedzać Mingun na własnych nogach - w końcu do naszego celu jest może ze 300 m... Naszym pierwszym celem jest Pagoda Hsinbyume nazywana też Pagodą Myatheindan. Jednak zanim rozpoczniemy zwiedzanie potrzebujemy chwili oddechu i nawodnienia. I przed samą pagodą znajdujemy uroczą knajpkę z zimnymi napojami...



To co widać naklejone na rękawie koszulki Małego to bilet do strefy archeologicznej Mungun, za który należy zapłacić przy parkingu całe 5000 kyat...


Popijając zimne napoje (i to z lodem!) spoglądamy na białą, błyszczącą w słońcu, Pagodę Hsinbyume.  


Pagoda Hsinbyume powstała w 1816 r. Jej budowę zlecił Król Bagyidaw, siódmy król z dynastii Konbaung. Nie jest to typowa pagoda, jakich setki znajdziemy w Myanmar. Niesie ona szczególne przesłanie i wzorowana jest na szczególnym pierwowzorze.


Można domniemywać, że pagoda ta jest birmańskim odpowiednikiem Taj Mahal. Wzniesiona została dla upamiętnienia zmarłej po porodzie żony a jednocześnie dalekiej kuzynki króla o imieniu  Hsinbyume, które można przetłumaczyć jako "Księżniczka Biały Słoń"  


Kilka słów o Księżniczce Hsinbyume i jej mężu Królu Bagyidaw. Otóż oboje byli wnukami Króla Bodawpaya. Bagyidaw poślubił ją gdy liczył sobie 18 lat i był Księciem Sagaing w dniu 9 lutego 1803 roku. Panna młoda liczyła sobie wtedy 14 wiosen... W okresie od 18 kwietnia 1808 do 3 listopada 1812 była Księżniczką Małżonką Króla Birmy. W tamtym okresie ciąża i poród stanowiły poważne zagrożenie gdyż nadal praktyki sanitarne nie były zbyt rozwinięte. W roku 1812 Hsinbyume zaszła w ciążę i 27 października urodziła w Mingun syna, który oficjalnie nazywał się Maha Thiha Thura Dhammaraja a powszechnie znany był jako Setkya Min lub Książę Nyaungyan  Niestety nastąpiło zakażenie okołoporodowe i siedem dni później Księżniczka zmarła. Aby ją upamiętnić Król Bagyidaw kazał w Mingun wznieść białą Pagodę. A co z synem królewskiej pary? Król Bagyidaw został zmuszony do abdykacji po klęsce w wojnie z Brytyjczykami w kwietniu 1837 roku na skutek pałacowego przewrotu, któremu przewodził jego młodszy brat Tharrawaddy Min. Gdy został ósmym królem z dynastii Konbaung zdecydował się usunąć z tego świata wszystkich potencjalnych pretendentów do tronu. A że Setkya Min mógłby zgłaszać pretensje do korony król wydał na niego wyrok śmierci.  Egzekucję wykonano 15 kwietnia 1838 w ten sposób, że Setkya Min został wrzucony do rzeki w welwetowym worku co było preferowaną  metodą usuwania konkurentów w birmańskiej rodzinie królewskiej... 


Pagoda Hsinbyume nie nawiązuje swoją formą architektoniczną do birmańskich wzorców. Natomiast odzwierciedla wyobrażenia o mitycznej Pagodzie Sulamani na Górze Meru. Według kosmologii hinduistycznej i buddyjskiej Góra Meru to góra święta, która według tych wierzeń stanowi centralny punkt wszechświata fizycznego, metafizycznego i duchowego. Według kosmologii buddyjskiej, Słońce i Księżyc krążą wokół Góry Meru i gdy słońce zachodzi za Górę Meru zapada noc. Góra Meru ma cztery "fasady" - każdą z innego materiału. Północna jest ze złota, wschodnia jest kryształowa, południowa to lapis lazuli natomiast fasada zachodnia jest z rubinu...


Podstawą, na której stoi centralna stupa jest sztuczne wzgórze utworzone przez siedem kolejnych tarasów, gdyż zgodnie z buddyjską mitologią, aby dojść do Góry Meru trzeba pokonać siedem pasm górskich...



Przez te siedem tarasów prowadzą cztery ciągi zadaszonych schodów prowadzących na górny taras


Taras nad siedmioma niższymi poziomami jest szeroki i oferuje piękne widoki na całą okolicę.


Można z niego zobaczyć, między innymi nasze kolejne na dziś cele - pawilon Dzwonu Mingun i świątynię Mingun Pahtodawgyi..


Na tle gór widać kolejną niewielką powstałą w XX w. pagodę


W przeciwną stronę widać dolinę rzeki Irawadi...



Jednak wspinaczka na "Górę Meru" nie kończy się na tym poziomie. Jedna już tylko klatka schodowa prowadzi przez cztery poziomy na piąty, co odpowiada pięciu wierzchołkom Góry Meru. 



I tak jesteśmy pod szczytem legendarnej góry. Dalej wstępu już nie ma...A widoki są podobne jak z tarasu niżej. Podobno przy odpowiedniej widoczności można z tego miejsca zobaczyć Wzgórze Mandalaj - niestety, nie dziś...






Tutaj możemy zobaczyć też kaplice z posągami Buddy... I jak zwykle, tam gdzie Budda tam i skarbonki ze sporą ilością gotówki...



Czas ruszać w dół i jeszcze raz rozejrzeć się po tarasie pośrednim... Trzeba przyznać, że ta biała świątynia robi duże wrażenie.



Po wyjściu z Pagody Hsinbyume kierujemy się do parkingu, ale po drodze jest jeszcze coś ciekawego do zobaczenia. Najpierw jednak spotykamy kolorową jaszczurkę...



Mijamy kilka typowo bazarowych straganów i kilka straganów z jedzeniem..



... i już jesteśmy przy wejściu do pawilonu, w którym znajduje się kolejna ciekawostka tego miejsca - Dzwon Mingun.


Dzwon Mingun to dzwon potężny. Został wykonany na polecenie Króla Bodawpaya i był przeznaczony do zaplanowanej przez niego Pagody Mingun Pahtodawgyi. Dokładnie historię dzwonu rejestrował jeden z królewskich ministrów - U Tun Nyo.  Odnotował on, że odlewanie tego giganta rozpoczęło się 13 maja 1808 o godzinie 16:00 a zakończone zostało 17 maja o godzinie 2:42. Temperaturę potrzebną do stopienia około 90.7 ton miedzi zapewniało nie mniej niż 510 pieców.  


Podstawowe wymiary tego dzwonu są imponujące, zresztą do roku 2000 był największym wydającym dźwięk dzwonem na świecie kiedy to jego wymiary przekroczył "Bell of Good Luck" czyli "Dzwon Powodzenia" znajdujący się w Świątyni Foquan, oczywiście w Chinach. Dzwon Mingun waży "jedynie" 90,718 kg. Jego symboliczna nazwa i waga zapisane są białymi literami na jego zewnętrznej powierzchni - tutaj jego waga zapisana jest według birmańskich jednostek wagowych czyli 55,555 viss (każdy z tych "robaczków w dolnym rzędzie to cyfra "5" w birmańskim numerologii a przy okazji 1 viss = 1.63 kg). Dla porównania Dzwon Maryja Bogurodzica – największy dzwon w Polsce zawieszony w bazylice Matki Bożej Licheńskiej w Licheniu waży wraz z zawiesiem (jarzmem) 19 ton a słynny Zygmunt z wawelskiej katedry to zaledwie 11 ton.


Zewnętrzna średnica dzwonu na jego krawędzi to 4.95 m. Wysokość dzwonu wynosi 3.66 m mierzona po zewnętrznej oraz 3.51 m wewnątrz. Zewnętrzny obwód krawędzi  to 15.469 m. Grubość ścian dzwonu wynosi od 15 do 30 cm. Natomiast jego całkowita wysokość wraz z jarzmem to 6.31 m od krawędzi do szczytu jarzma. Dla porównania Maryja Bogurodzica to 4.4 m a poczciwy Zygmunt zaledwie 2.41 m.


Dzwon odlany został na wschodnim brzegu Irawadi na wyspie Nan-dau-kyun i przetransportowany przez rzekę na dwóch łodziach. Na docelowym brzegu wybudowano dwa kanały prowadzące do miejsca przeznaczenia dzwonu. Następnie zasypując kanały od strony rzeki podniesiono w nich poziom wody tak, by dzwon można było odpowiednio zawiesić. Dzwon został zawieszony około pół metra nad ziemią dzięki przepuszczeniu przez jarzmo trzech bali drewna tekowego wspartych na murowanych podstawach.


I tak Dzwon Mingun wisiał sobie spokojnie do dnia 23 marca 1839 r kiedy to potężne trzęsienie ziemi zerwało go z  podpór na których był zawieszony. Na szczęście w wyniku tego upadku dzwon nie został uszkodzony. Ponownie podniesiono go dopiero w marcu 1896 r wykorzystując podnośniki śrubowe i dźwignie. Wtedy też trafił na swoje obecne miejsce gdzie zawieszony jest na specjalnej stalowej konstrukcji...


Jak widać dzwon zawieszony jest tak, iż można wejść do jego wnętrza...




Wewnątrz dzwonu przekonujemy się, że dzwon ten pozbawiony jest "serca". Dźwięk wydobywa się z niego uderzając drewnianą pałką. I wewnątrz dzwonu jest naprawdę miło i chłodno...


... dopóki komuś nie przyjdzie do głowy sprawdzić jak ten dzwon brzmi. Doświadczyliśmy. Przy lekkim uderzeniu jest nawet znośnie, przy mocniejszym po prostu rozwala łeb...  




Wystarczy tych przyjemności. Wychodzimy i między straganami kierujemy się do kolejnego w tym miejscu obiektu - Mingun Pahtodawgyi - pagody położonej zaledwie nieco ponad 200 m od budynku, w którym mieści się Dzwon Mingun.
.


Król Bodawpaya, który miał swoją stolicę 17 km od Mingun w Amarapura miał sporo różnych, dość ekscentrycznych pomysłów a jednym z nich była budowa pagody Mingun Pahtodawgyi.  W roku 1784 Król Bodawpaya podbił Królestwo Arakan i do centralnej Birmy deportował około 20000 jego mieszkańców aby wykorzystywać ich do niewolniczej pracy. Jednym z obszarów ich zatrudnienia miała być właśnie budowa ceglanej pagody jak na tamte czasy relatywnie dużej gdyż opartej na planie kwadratu o boku 70 m. Planowana wysokość miała wynosić 150 m jednak roboty doprowadzono do wysokości 50 m.. Wzniesiono więc bryłę o kubaturze około 250,000 m3 (byłaby to mniej więcej 1/10 kubatury Wielkiej Piramidy w Giza). Budowę rozpoczęto w 1890 lub 1891 r.


Pagoda budowana była z tradycyjnej birmańskiej cegły. Według obliczeń na metr ściany obiektu potrzebne byłoby 100 sztuk cegły a to oznacza, że do wzniesienia całości potrzebne byłoby 25 milionów sztuk cegieł. Dla wyprodukowania takiej ilości cegły i wykonania z niej prac murarskich około 10,000 ludzi miałoby zatrudnienie przez 20 lat...


Pomysł może i był wspaniały, jednak miejsce jego realizacji okazało się niezbyt przyjazne. Obiekt budowany był na brzegu rzeki Irawadi a rzeka Irawadi płynie  przez rów tektoniczny Irawadi, powstały w czasie orogenezy alpejskiej. Co to oznacza - ano ni mniej ni więcej niż to, że tereny rowów tektonicznych wykazują tendencję do występowania trzęsień ziemi. I nawet zdając sobie ze skali tego ryzyka jej architekci niewiele mogli zrobić dla jego złagodzenia. Pojawił się więc pomysł, aby strukturę wzmocnić owijając bryłę ukrytymi w zewnętrznych elewacjach pod warstwą tynku łańcuchy. I pomysł ten zrealizowano a dziś w wielu miejscach na elewacjach widać pozostałości tych łańcuchów. Niestety trzęsienie ziemi z 23 marca 1839 r boleśnie zweryfikowało pokładane w łańcuchach nadzieje. Większość łańcuchów po prostu pękła... 


Do wnętrza tego, co z pagody pozostało prowadzi dość mocno rozbudowany portal...


A co we wnętrzu? Niewielki ołtarz z figurą Buddy i nic więcej...


Można jeszcze wspiąć się schodami po prawej stronie na szczyt, aby popodziwiać widoki.


Istnieje kilka teorii odnośnie tego, dlaczego ten obiekt nigdy nie został naprawiony ani też ukończony i po prostu został popękany ceglany klocek. Jedna z wersji mówi, że do pagody przypisano niezbyt optymistyczne przepowiednie na przykład, że "król umrze, gdy pagoda zostanie ukończona" albo też, że "gdy tylko pagoda zostanie ukończona, kraj upadnie". Tak się stało, że król umarł zanim ukończono pagodę. A gdy umarł pomysł został całkowicie zarzucony. 


A jak komentuje się obecnie to, co pozostało do dnia dzisiejszego? Otóż to, co możemy dziś zobaczyć jako Mingun Pahtodawgyi opisuje się zwrotem: "największa na świecie sterta cegieł"...


Oczywiście teren wokół jest po części parkingiem a po części sporym placem targowym dla turystów i pielgrzymów. 





Mały wśród straganów znalazł oryginalne towarzystwo na dymka - Mały z papierosa a koleżanka z birmańskiego cygara cheroot...



Podejścia do Mingun Pahtodawgyi strzegły dwa kamienne gigantyczne lwy - chinthe. Niestety i one nie przetrwały trzęsienia ziemi z 1839 roku i zostały z nich jedynie kawałki, na których utrzymały się fragmenty stiuku i wykonanych w nich reliefów.




Z rzeka Irawadi płynie jak od wieków, zapewniając drogę wodną, pralnię, wannę i źródło wyżywienia dla mieszkańców pobrzeży...



Czas opuścić Mingun i udać się do dawnej stolicy królestwa a raczej tego co z niej pozostało. Ruszamy więc w drogę do Ava. Ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz