poniedziałek, 24 lipca 2023

Lot do domu z Argentyny i podsumowanie

I tak w hotelu Ribera Sur zasiedliśmy do ostatniego śniadania. Oczywiście nie mogło zabraknąć na stole świeżutkich truskawek... 


Możemy spokojnie zajmować się konsumpcją, bo nic nas nie pogania. Lot mamy dopiero o 14:20, więc pośpiechu nie ma. Hotelowa recepcja zamówiła nam już taksówkę na lotnisko, bo jakoś nie za bardzo mamy ochotę ciągnąć się na lotnisko z bagażami autobusem. I tu ciekawostka. Otóż nasz hotel ma podpisaną umowę z firmą taksówkarską na transfery na lotnisko i z lotniska i transfer kosztował nas zaledwie 1000 ARS podczas gdy normalnie taksówkarze życzą sobie 10 razy więcej.


Chociaż lotnisko międzynarodowe w Buenos Aires należy do tych większych i panuje na nim spory ruch to jednak odprawa przebiega bardzo sprawnie i bardzo szybko trafiamy na gate gdzie zza okna możemy przyglądać się naszym "skrzydłom", które zaniosą nas do Londynu.






Mocno nam smutno, bo podróż po Argentynie okazała się wspaniałym doświadczeniem.


Możemy jeszcze z góry spojrzeć na Buenos Aires, miasto, które zrobiło na nas duże i bardzo pozytywne wrażenie.


Przed nami tylko 11195 km i "jedynie" 14:05 godzin w powietrzu. Bardzo szybko znajdujemy się nad wodami La Plata i przekraczamy granicę z Urugwajem.




Wkrótce widok zasłaniają nam spiętrzone chmury...



Chyba najbardziej zadowolony z powrotu do domu jest ulubiony osiołek Małego - Pusiek...


Przez długi czas lecimy nad terytorium Brazylii. Mijamy Porto Alegre...


Pod nami Sao Paulo...


I nadszedł czas na pierwszy w trakcie tego lotu posiłek. Przyznać trzeba, że jak na samolotowe jedzenie to British Airways sprawuje się całkiem nieźle...





W pobliżu miasta Feira De Santana ciekawie prezentuje się sztuczne jezioro na rzece Paraguaçu utworzony przez zaporę Pedra do Cavalo, pomiędzy miastami Cachoeira, na lewym brzegu rzeki i São Félix na prawym brzegu.




Gdy w okolicach Fortaleza pożegnaliśmy się z Ameryką południową zapadł już zmrok a my zapadliśmy w sen. I obudziło nas dopiero angielskie śniadanie, gdy za oknami było jeszcze ciemno, ale to najlepszy znak, że jesteśmy już gdzieś nad Europą...



Pod nami widać rozświetlone miasta...





I gdy widać już wyraźny zarys Wyspy Psów - Isle of Dogs - w zakolu Tamizy to najlepszy znak, że za chwilę będziemy lądować na Heathrow .




Lądujemy kilka minut po 6:00 rano. Jeszcze krótka przesiadka. O 8:25 wylatujemy do kraju i o 11:50 lądujemy już w Warszawie...



 Zakończyła się nasza podróż do "Nowego Świata". Wyruszaliśmy w nią pełni obaw, bo był to dla nas zupełnie nowy kierunek. Wracamy zadowoleni, zachwyceni krajem, odwiedzonymi miejscami a przede wszystkim ludźmi, których spotkaliśmy na naszej trasie. 
W podróży przebywaliśmy łącznie 30 dni. Pokonaliśmy dwukrotnie trasę przez Ocean Atlantycki czyli 2 x po ponad 11000 km. Kolejne około 12000 km przebyliśmy na terenie Argentyny. Cała podróż od domu do domu to w sumie około 38,000 km czyli przebyliśmy bez mała okrążenie ziemi.
Z zasady planujących podobną podróż interesuje ile kosztowała nas ta przyjemność.
Otóż sumując wszystkie koszty związane z wyjazdem, w tym parking samochodu w Warszawie i ubezpieczenie dwóch osób w pełnym zakresie wyniosły 29.451 zł. Czy za 30 dni to dużo czy mało? Trudno powiedzieć. Poszczególne najważniejsze pozycje kosztów przedstawiały się następująco:
Bilety lotnicze Warszawa - Londyn - Buenos Aires - Londyn - Warszawa za 2 osoby = 5.117,50 zł
Loty wewnętrzne po Argentynie = 5.960 zł
Wynajem samochodów w 3 miejscach w sumie 10 dni = 1.495,50 zł (bez paliwa)
Hotele = 5.486 zł
Wszystkie pozostałe wydatki = 11.392 zł
Jeżeli chodzi o hotele, to nasze minimum odnośnie standardu, zrealizowane we wszystkich miejscach obejmuje pokój dwuosobowy z łazienką/ubikacją i ze śniadaniem w cenie.
Wszystkie pozostałe wydatki obejmują koszty wszystkich posiłków podczas całej podróży, a jak widać ze zdjęć nie żałowaliśmy sobie drobnych atrakcji w tym zakresie. W kwocie tej mieszczą się też wszystkie bilety wstępu, opłaty za lokalne wycieczki, paliwo do samochodów czy też karta SUBE na przejazdy miejskie, przejazdy autobusami dalekobieżnymi, transfery i taksówki. Kwota ta obejmuje także  prezenty i pamiątki przywiezione z podróży.
Czy można taki wyjazd zorganizować taniej? Oczywiście. Można mieszkać w tańszych obiektach, można taniej jeść, nie odwiedzać barów i po prostu oszczędzać. Tylko pojawia się pytanie - czy warto. Wyjazdy takie jak ten organizuje się z zasady raz w życiu, bo na świecie jest tyle miejsc wartych odwiedzenia, że na wszystkie i tak nie starczy czasu. A wyjazd ma być przyjemnością a nie męczarnią.
Gdyby ktoś chciał nas o coś związanego z tym wyjazdem zapytać to zapraszamy. Postaramy się odpowiedzieć w miarę naszej wiedzy i możliwości.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz