niedziela, 15 września 2019

Anemony i Ras Za'Atar

Dzisiejsze nurkowania zaplanowano na terenie Parku Narodowego Ras Mohammed. Na brzegu piaszczyste plaże a my zaczynamy nurkować od Anemone City. Tym razem nurkowanie dryftowe więc do wody i przed siebie podziwiać kolonie anemonów i broniące ich błazenki, ale nie tylko...
Należy też pamiętać, że występuje tu dość silny prąd, a zaraz za półką schodzącą do 17-23 m głębokości jest toń ...

Ale w głowie dziś nie tylko nurkowania... W trakcie pobytu mamy możliwość spożycia jednej kolacji w hotelowej restauracji włoskiej... No i nasz wybór padł właśnie na dzisiejszy wieczór. Tak więc każdy z nas ma przed oczami obraz wspaniałej włoskiej kolacji. Jak by tak zacząć od carpaccio albo sałatki z owoców morza... Co dalej? Może spaghetti marinara z owocami morza, może wspaniała pizza z szynką parmeńską... Może ravioli w wybornym sosie... No i oczywiście włoskie wino - białe do ryby i owoców morza albo czerwone do osso buco albo calzone... A Mały przez cały dzień ma przed oczami wyborne tiramisu, takie kremowe, z bitą śmietaną i mascarpone na wierzchu na deser...

Najpierw jednak skok do wody i piękne podwodne widoki...





Nurkujemy w miejscu, gdzie powinno być anemonów bez liku i nie rozczarowujemy się...











No ale anemony i rybki Nemo to nie wszystko. Życia na rafie jest mnóstwo, na przykład strzępiele...





Mały cierpliwie wyszukuje ciekawe miejsca do zdjęć...





  Nauczyliśmy się też, że fire coral należy omijać ostrożnie, bo spotkanie z nim boli...







Są też piękne skrzydlice...












Są wreszcie i mureny...






Pierwsze butle wykorzystane. Wypływamy i odpoczywamy, a załoga zmienia miejsce nurkowania i przenosimy się na Ras Za'atar. Jesteśmy przy cyplu Marsa Bareika. Tutaj mamy spodziewać się przede wszystkim korali acropora, korali miękkich, a przede wszystkim wspaniałych gorgonii. No i możemy też trafić na czarne korale...











No i wreszcie są wspaniałe, rozłożyste gorgonie falujące w wodzie jak firanki...














Ten sporej wielkości ostrobok jakoś dziwnie przypomina nam o zbliżającej się uczcie...





I znowu skrzydlice...









No, a na koniec jeszcze bardzo ładny jednorożec...


Podwodne wrażenia wspaniałe. Dzień piękny i obfitujący w podwodne widoki. No to teraz hotel, elegancki strój i idziemy na włoską kolację...
Włoska restauracja położona jest w oddzielnym znajdującym się bliżej morza i z widokiem na nie. Po drodze mijamy wracającą z tego kierunku grupę Włochów dość nerwowo o czymś dyskutujących... Pewnie omawiają kolację. Wchodzimy do środka i... widok nie napawa optymizmem. Niezbyt czyste drewniane stoliki, pusty barek i leniwie snujących się kilku kelnerów w strojach mocno odbiegających od włoskich standardów... Siadamy, podchodzi kelner i przynosi menu...  Otwieramy i patrzymy po sobie z niedowierzaniem. Całe menu to 6 rodzajów pizzy oraz dwa rodzaje piwa... Gdzie nasze oczekiwane przysmaki kuchni włoskiej, gdzie wina i wreszcie gdzie tak wymarzone przez Małego tiramisu... A kelner: U nas tylko pizza i piwo... No to jest stromo... No ale przecież trzeba ratować wieczór... Wśród dań do wyboru jest pizza z tuńczykiem i z owocami morza... Może będzie przynajmniej w tym względzie OK? Mały wybiera pizzę z owocami morza... Na to kelner: Znaczy się z tuńczykiem. Mały - Nie z tuńczykiem tylko z owocami morza... Kelner - No czyli z tuńczykiem... Mały - Nie, z owocami morza... W końcu kelner: Przecież owoce morza i tuńczyk to to samo... Mamy już mord w oczach... W końcu każdy zamówił jakąś pizzę... No ale może by tak do tej pizzy, która okazała się dość podłej jakości, chociaż po kieliszku wina??? Kelner: Jak chcecie wino to sobie przynieście z restauracji głównej... No to pies ci mordę lizał... Wstaliśmy i poszliśmy na kolację do restauracji głównej, skorzystaliśmy z dużo bardziej atrakcyjnego bufetu i wypiliśmy po porcji wina... Takiej włoskiej kolacji to nie mieliśmy nigdy przedtem ani nigdy potem... I niech już lepiej tak zostanie... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz