niedziela, 2 czerwca 2019

Hanoi - Dzień 1

Przyszedł czas na dokładniejsze zwiedzenie stolicy Wietnamu Hanoi. Mieliśmy możliwość zerknięcia na miasto pierwszego dnia naszego pobytu w Wietnamie i już wtedy stwierdziliśmy, ze nie jest tak źle jak to niektórzy na blogach i forach opisują... Widzieliśmy dobrze zachowane kolonialne budynki, świątynie, pagody...ale tylko z okien autobusu.
Na podbój miasta wyruszamy zaraz po śniadaniu, zresztą bardzo smacznym.


Jest jeszcze dosyć wcześnie, ale ruch na ulicach już ogromny. Zaplanowaliśmy zwiedzanie na piechotę tylko zastanawiamy się czy damy radę.....






Idziemy w kierunku dzielnicy rządowej. Mijamy Bramę Północną . Brama ma wysokość 9 metrów. W cytadeli toczyły się dwie ważne bitwy. 20 listopada 1873 roku Gubernator Nguyen Tri Phuong i generalny Gubernator Hanoi Hoang Dieu próbowali odeprzeć atak Francuzów. Niestety Hoang Dieu został ranny i wzięty do niewoli.
Druga ważna bitwa miała miejsce 25 kwietnia 1882 roku . Brama nadal zachowana jest w bardzo dobrym stanie i stanowi atrakcję turystyczną.



Im bliżej dzielnicy rządowej tym ładniejsze i lepiej odrestaurowane budynki.


Przed nami wyrasta budynek Zgromadzenia Narodowego. Zgromadzenie Narodowe to jednoizbowy organ liczący 498 członków wybieranych raz na pięć lat. Zgromadzenie Narodowe zbiera się dwa razy do roku.  Budynek jest ogrodzony, pilnowany przez wielu strażników. Tu po raz pierwszy czujemy, że jesteśmy w komunistycznym państwie, które dyktuje obywatelom co im wolno.... Wszędzie wyznaczone są miejsca, po których obywatel może się poruszać. Jakiekolwiek zejście z wyznaczonych ścieżek grozi natychmiastowym spotkaniem ze służbą ochrony.... Chwilami trzeba "robić" tzw kilometry żeby dojść do jakiegoś interesującego miejsca...... Strasznie nas to wkurzało, ale niestety nic nie mogliśmy poradzić. Trzeba się było dostosować...... 







Biuro Centralnego Komunitetu Komunistycznej Partii Wietnamu.



Kolejny nasz cel to wizyta w Pałacu Prezydenckim..... Niestety nie możemy do niego dojść, bo jacyś kretyni obstawili plac słupkami i nie pozwalają ich przekroczyć....Tłumaczenie, że chcemy zobaczyć gdzie urzędował Ho Chi Minh nic nie daje. Nie możemy przejść i kropka....



Pokonując kilometry placu Ba Dinh idziemy w kierunku Mauzoleum Ho Chi Minh czyli "Wielkiego Wodza", który rządził Wietnamem w latach 1951- 1969. 
Budowę mauzoleum rozpoczęto w 1973. Przy budowie inspirowano się mauzoleum Lenina w Moskwie zachowując jednak typowo wietnamskie elementy architektoniczne, np: spadzisty dach. 
Mauzoleum jest otwarte dla zwiedzających. Każdy Wietnamczyk stawia sobie za punkt honoru odwiedzenie oszklonego grobu  Ho Chi Minh. My wolimy zobaczyć ogrody otaczające mauzoleum, gdzie podobno wysadzonych jest 250 gatunków różnych roślin. 
Oglądając zdjęcia z placu Ba Dinh widzieliśmy ogromne tłumy czekające w kolejce, a tymczasem jest prawie pusto....... Jedna niewielka grupka z przewodnikiem stoi i na coś czeka... Dowiadujemy się, że o 11.00 będzie zmiana warty honorowej. Czekamy więc i my..........











Po zmianie warty idziemy do ogrodów. Są dobrze utrzymane, jest tam kilka restauracji i przechodząc przez nie bez problemu można dojść do słynnej Pagody na Jednym Filarze.



Pierwsza Pagoda Na Jednym Filarze wybudowana została za czasów dynastii Ly w 1049 roku. Według legendy król Ly Thai To we śnie zobaczył boginię Quan Am siedzącą na liściu lotosu, która miała go obdarować upragnionym synem. Żeby sen się ziścił król poślubił chłopkę, która wkrótce urodziła syna. Szczęśliwy król kazał wybudować na środku jeziora drewnianą pagodę, aby boginię Am każdy mógł czcić i rzecz jasna żeby zapewnić długie życie synowi. Pagodę nazwano Dien Huu co oznacza wieczne szczęście. 
Niestety oryginalna pagoda została mocno zniszczona za czasów kolonialnych. Odbudowano ją w 1955 roku. Miejscowa ludność wierzy, że modlenie się w pagodzie zapewnia płodność i  zdrowie. 








Za bramą znajduje się dalsza część buddyjskiej świątyni Dien Huu. Tutaj turystów jest zdecydowanie mniej bo ta część kompleksu nie jest już tak znana. Warto jednak poświęcić chwilę i zobaczyć co kryje się za murami.














Tuż obok świątyni wybudowano muzeum Ho Chi Mina. Zgromadzono tu pamiątki od narodzin aż do śmierci wujka Ho. My muzeum omijamy szerokim łukiem bo szkoda nam czasu, a jeszcze tyle mamy zaplanowane.







Teatr lalek na wodzie- Thang Long Water Puppet Theater. No cóż długo biliśmy się z myślami czy chcemy tę atrakcję zobaczyć. Nigdy w takim teatrze nie byliśmy, opinie o atrakcyjności różne. Poszliśmy i po obejrzeniu reklam zrezygnowaliśmy. Czy nam się chce przez 45 minut, oglądać te kukiełki? No i czy nam się chce drugi raz tu wracać, bo pierwsze przedstawienie zaczyna się dopiero o 15.00, a czekanie prawie 3 godziny w tym miejscu to kompletna pomyłka.......









Wracamy na plac Ba Dinh i szukamy dojścia do Grobu Nieznanego Żołnierza. Oczywiście jakiekolwiek przejście na skróty pomiędzy budynkami nie wchodzi w grę.... Podejmujemy próbę "przekupienia" strażnika, ale jest nieugięty.... Niestety musimy obejść budynek Zgromadzenia Narodowego i idąc wzdłuż ulicy dojść do monumentu. Klnę na czym świat stoi, te ich cholernie durne zasady doprowadzają mnie do szału, jaka to różnica czy podchodzę do pomnika od frontu czy od tyłu? 
Oczywiście po dojściu do monumentu okazuje się, że cały teren wokół jest odgrodzony ozdobnymi barierkami i nawet nie ma mowy o podejściu bliżej...... Przez chwilę cieszę się, że nie żyję w tym kraju absurdu. Po czym uświadamiam sobie, że u nas teraz też już obowiązują zasady zakazów i nakazów wprowadzane przez "dobrą zmianę". Złość we mnie narasta. Czas iść dalej bo biedny DZ zaraz nie wytrzyma tego mojego marudzenia..... 





Dochodzimy do Cytadeli. Zanim zaczniemy zwiedzanie robimy sobie krótką przerwę w kawiarni obok.





Cytadela Thang Long została wybudowana w czasach dynastii Ly w 1010 roku i przez wiele wieków była rozbudowywana. Do 1810 roku w cytadeli mieścił się sąd. Podczas francuskiej okupacji cytadela ulegała stopniowemu zniszczeniu. Wiele budynków całkowicie wyburzono. W 2010 roku pozostałości cesarskiego miasta wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Obecnie pozostałości królewskich budynków są częściowo  odrestaurowywane. Bilet wstępu kosztuje 30.000.





W jednym z budynków znajduje się niewielkie muzeum, w którym wystawiono nieliczne eksponaty znalezione na licznych stanowiskach archeologicznych. Większość eksponatów  pozostaje w Muzeum Narodowym.








Część budynków jest odrestaurowywana. Niestety jest to proces bardzo powolny i mieliśmy dziwne wrażenie, że obecnym władzom specjalnie nie zależy na odtworzeniu dawnej świetności tego miejsca. 





Zdziwił nas trochę spory plac zabaw dla dzieci. Huśtawki, przeplotnie, labirynty.... Tylko czy jest to właściwe miejsce na takie atrakcje?



Cytadela przez wieki była najważniejszym obiektem wojskowym. Podczas wojny wietnamsko-amerykańskiej na terenie głównej cytadeli wybudowano tunele i schrony dla przywódców Ludowej Armii Wietnamskiej. Główny schron znajdował się w budynku D-67. Oczywiście miejsce to nadal pozostaje pod specjalną pieczą władz. Różnica w utrzymaniu tej części dawnego królewskiego miasta aż bije po oczach. Trochę to przykre, że nie dba się tak samo o pozostałą część cytadeli.

Budynek D-67 wybudowano w 1967 roku. Właściwie jest to bunkier o 60 cm ścianach, który jak na ówczesne czasy miał nowoczesny system dźwiękoszczelny. Nadal wystawione są tu eksponaty wykorzystywane przez naczelną generalicję w wojnie oporu przeciwko USA.





Tunele wybudowane pod Królewskim Miastem miały służyć szybkiej ewakuacji sztabu generalnego w bezpieczne miejsce.









Przy bunkrze wystawiona jest ekspozycja zdjęć z czasów wojny i jej zakończenia. Tutaj, głównodowodzący Generał Vo Nguyen Giap odczytuje meldunek o zwycięstwie 30 kwietnia 1975 r...


A tak 30 kwietnia 1975 mieszkańcy Sajgonu witali Armię Wyzwolenia pod pałacem prezydenckim...



A w tym samym czasie ostatni Prezydent Duong van Minh poddaje się. Pono został humanitarnie zwolniony do rodziny...




Zbudowana w XIX wieku wieża flagowa nigdy nie uległa zniszczeniu. Podczas okupacji francuskiej znajdowała się tu strażnica.


 

W południowej części terenu Wieży Flagowej wybudowano Muzeum Historyczne Armii Wietnamskiej.




Po opuszczeniu Cytadeli idziemy w kierunku Jeziora Zwróconego Miecza. Po drodze napotykamy na ogromny pomnik Lenina. Plac, na którym stoi pomnik służy młodzieży do nauki jazdy na deskorolkach. 


Hanoi to miasto kontrastów. Bogactwo miesza się z biedą. Nowoczesność z przeszłością. "Zgniły Zachód" z komuną.....


Linia kolejowa przebiega między domami przez samo centrum miasta...













Ho Hoan Kiem czyli Jezioro Zwróconego Miecza to ważne miejsce dla mieszkańców Hanoi. Jak głosi legenda w jeziorze zamieszkiwał złoty żółw. Podczas okupacji miasta przez Chińczyków żółw podarował jednemu ze śmiałków miecz dzięki. któremu miasto zostało ocalone. Na pamiątkę tego wydarzenia na niewielkiej wysepce wybudowano symboliczną Żółwią Wieżę. Mieszkańcy przychodzą nad jezioro do licznych restauracji, spacerują po alejkach, ćwiczą. Szczególnie ładnie jest tu po zmroku kiedy zapalają się wszystkie światła. 





Most Wschodzącego Słońca prowadzi do Nefrytowej Świątyni. Dzisiaj jest już późno i za chwilę świątynia zostanie zamknięta. Przyjdziemy jutro w ciągu dnia ją zobaczyć, a dzisiaj idziemy na spacer wokół jeziora.























Zrobiło się dosyć późno i poczuliśmy głód. Czas poszukać czegoś do jedzenia. Znajdujemy świetną restaurację, gdzie serwują hot-poty z ryb i owoców morza. Zasiadamy do pysznej kolacji. To wszystko na talerzu: grzybki, wieprzowina, wołowina, krewetki, krab, muszle, ośmiornice, kalmary, kurczak i jeszcze więcej plus miska zieleniny i gar rosołu oraz makaron to porcja na dwie osoby...








Jedzenie pyszne, atmosfera wspaniała, obsługa dba o nas, co chwilę ktoś podchodzi i sprawdza, czy prawidłowo przyrządzamy i doprawiamy danie. Nie chce się nam stamtąd wychodzić, ale trzeba wracać bo w naszym apartamencie czeka na nas winko i jacuzzi. W końcu trzeba odpocząć po tak ciężkim dniu i nabrać sił na kolejny dzień w Hanoi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz