poniedziałek, 13 marca 2017

Indie -Aurangabad i Jaskinie Ellora

Przed nami kolejny długi dzień.  Zjadamy śniadanko w naszym hotelu Studio Boutique




Pakujemy walizki i ruszamy w drogę do Mamy do pokonania 240 km, to około pięciu godzin jazdy.

Po drodze robimy sobie przystanek przy jednym z sadów.










Po niecałych pięciu godzinach docieramy do Aurngabadu i jedziemy prosto do hotelu Vist. Szybkie zameldowanie i już jesteśmy w pokoju
















Udajemy się do oddalonych o 30 km Ellora Caves. Płacimy 250 wariatów za wstęp i idziemy na długi spacer. Przed nami 34 wyrzeźbione w górze Charanandri  jaskinie. Większość odwiedzających to miejsce (szczególnie zorganizowane wycieczki) odwiedza jaskinie nr 10,16,21, 32 i 34. My jednak chcemy zobaczyć  wszystko.










































Nie wszystkie jaskinie są bogato zdobione. Niektóre wydają się być mocno ascetyczne, są też niedokończone dzieła. Właściwie niewiele wiadomo na temat powodu porzucania rozpoczętych dzieł. Sceny z życia Buddy i postaci Buddy robią na nas niesamowite wrażenie. Niestety zachowało się niewiele malowideł, a to dopiero musiało zapierać dech







Jaskinie Ellora podzielone są na trzy części. Nam udaje się zobaczyć jaskinie buddyjskie i hinduistyczne, niestety do dżinijskich nie docieramy, ale o tym za chwilę


Jest gorąco i duszno, ale my nie czujemy zmęczenia. Zachodzimy do kolejnych jaskiń i nie możemy się nachwalić mistrzostwa budowniczych. W jednej skale, za pomocą dłuta, młotka i drewna wykuwali pomieszczenie, które następnie zdobili  kolumnami, ornamentami i rzeźbami.








Dochodzimy do perełki, czyli jaskini nr 16 . Kailasa to jedna z najbardzej rozpoznawalnych świątyń w Indiach. Poświęcona jest bogu Sziwie. Cała konstrukcja wykuta została w ogromnej górze, trochę przypomina podziemne kościoły w Etiopii, jest jednak o wiele piękniejsza. W tej świątyni najlepiej zachowały się malowidła naścienne. Świątynia jest miejscem pielgrzymek wiernych z całego świata. Są tu tłumy ludzi, ale nam to nie przeszkadza. Może troszkę przeszkadza nam ciągłe focenie się z białymi małpkami…….
Kailasa wykuwana była przez 7 tyś robotników przez około 150 lat. Łącznie wywieziono z tego miejsca ponad 20.000 ton kamienia.



















Pozostało nam do zobaczenia już niewiele jaskiń. Bardzo jesteśmy ciekawi jaskiń dżinijskich. Idziemy w ich kierunku zachodząc po drodze do kolejnych jaskiń hinduistycznych. Widzimy drogę do części dżinijskiej, ale okazuje się, że przejście jest zamknięte. Lekko się podkurzyliśmy i wracamy.














Ostatnie spojrzenie na jaskinie i wracamy na parking. Dowiedzieliśmy się, że do jaskiń dżinijskich można dojechać samochodem, ale odpuszczamy sobie. Po tak intensywnym zwiedzaniu musimy chwilę odpocząć. Towarzyszą nam takie scenki .







Droga z jaskiń Ellora do Aurangabad jest bardzo malownicza. Spory odcinek pokonujemy w towarzystwie takich pięknych drzew. Niestety nie potrafiliśmy ustalić ich nazwy. Sanjay znał tylko induską nazwę, której już nawet nie pamiętam







Dojechaliśmy do miejscowości Daulatabad. Największą atrakcją tego miejsca jest średniowieczny fort uznawany za jeden z siedmiu cudów Maharasthry. Wydaje mi się, że jest to mocno przesadzone, ale faktycznie w okresie swej świetności musiała być to imponująca budowla. Główna twierdza wybudowana została na 200 m wzgórzu otoczonym fosą, trzema rzędami murów z basztami. Niestety niewiele z tego przetrwało. Bardzo dobrze zachowała się za to Chand Minar, wieża o wysokości 64m i szerokości w podstawie 21 m. Niestety po perskiej glazurze, która pokrywała minar nie ma już śladu. Teren wokół fortu to świetne miejsce dla handlowców.














Na koniec postanawiamy zobaczyć jeszcze tzw. „Taj Dekanu” czyli Bibi Ka Maqbara  .
W 1651 roku książę Azam Shah postanowił wybudować swojej zmarłej matce mauzoleum. Chciał aby ukochana matka na zawsze pozostała w pamięci potomnych, wydał więc rozkaz stworzenia dzieła nieodbiegającego od wspaniałego Taj Mahal wybudowanego na rozkaz jego dziadka Szahdżahana . Niestety Azam Shah nie dysponował ani odpowiednią gotówką ani tak świetnymi wykonawcami jak dziadek. Przez dziesięć lat powstawała kopia Taj, ale nigdy nie dorównała mu wielkością( Bibi Ka Maqbara pochłonęło 700.000 rupi, a Taj Mahal 32. 000.000). Przez złośliwców mauzoleum nazywane jest "Taj dla bienych". Muszę przyznać, że to określenie jest bardzo krzywdzące. Nas to miejsce oczarowało.
Mauzoleum stoi na środku placu o wymiarach 458 na 275 metrów. Dookoła otoczone jest ogrodem stworzonym w stylu Mogolskim z licznymi fontannami, kanałami wodnymi i niewysoką roślinnością. Całość zamknięta jest za wysokimi murami. Czas kupić bileciki i wejść do środka







Marmur jest bardzo , a pieniędzy było mało.......postanowiono kłaść marmur do pewnej wysokośći, a wyżej było "robione " na marmur.





Niestety w ogrodach trwały prace remontowe i nie wszystko działało.



  
Było tak pięknie, że nawet nie zauważyliśmy zachodu słońca.



Po tak intensywnym dniu pełnym niezapomnianych doznań przyszedł czas na kolację.
Dzisiaj  zjemy Chicken Rogan Josh i Seekh Kebab. Bardzo smaczne jedzonko i spokojnie mogę polecić tę restaurację. Była kawałeczek od naszego hotelu Vist




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz