czwartek, 16 stycznia 2020

Boże Narodzenie w Da Lat


Pierwszy dzień Bożego Narodzenia postanawiamy spędzić na leniucha. Oczywiście w naszym wydaniu "na leniucha" nie oznacza słodkiego nicnierobienia....... Na śniadanie schodzimy dosyć późno, a i tak jest problem ze znalezieniem wolnego stolika. Hotel ma pełne obłożenie jak prawdopodobnie większość hoteli w mieście.... Oznacza to tzw. "dzikie" tłumy przy największych atrakcjach w okolicy ale też w środkach lokomocji.... Świeci słońce i jest dosyć ciepło więc idziemy na spacer wokół jeziora Xuan Huong do sławnych Ogrodów Kwiatowych. 












Cały teren nad jeziorem jest przepięknie zagospodarowany. Co kawałek odkrywamy jakieś nowe zakątki gdzie można usiąść i odpocząć. Gdzieś w rabatach pochowane są głośniki, z których cicho leci muzyka. Aż zazdrościmy mieszkańcom Da Lat, że władze miasta tak bardzo dbają o ich dobre samopoczucie i możliwość spędzenia chwil na łonie natury.
 





Liczne restauracje i kawiarnie wystrojem  zachęcają żeby choć na chwilę odwiedzić je.



Za nami spory kawałek drogi. Czas zasiąść na coś słodkiego. Wybieramy restaurację dosyć popularną w Da Lat - Cafe Bich Cau. Nie jest to tanie miejsce, ale oferuje pyszne desery i zapierające dech widoki. 











Właściwie to nie chciało nam się wychodzić z tej kawiarni. Siedzieliśmy w pięknym ogrodzie, leciały świąteczne melodyjki, wcinaliśmy lody i ciacha, popijaliśmy pyszną kawę, a jednak ciekawość zwyciężyła i ruszyliśmy na Cu Hill Xuan Huong bo tam właśnie umiejscowiono ogród. 
Wstęp do Ogrodu Kwiatowego to koszt 40.000 dongów. Ogrody otwarte są od 7.30 do 16.00. Po zobaczeniu bramy głównej nie mamy wątpliwości, że faktycznie jest to obowiązkowy punkt do zobaczenia.




Ten imponujący park zajmuje powierzchnię 7000 metrów kwadratowych  i wysadzono tu ponad 300 gatunków kwiatów.



Co jak co, ale Zające wszędzie muszą odnaleźć jakieś zające...


Ogrody założono w 1966 roku. Co dwa lata odbywają się tu wiosenne i zimowe Targi Kwiatów. Niestety my byliśmy tuż przed targami.














Po środku ogrodu znajduje się jezioro. Nas jednak nie interesuje wypożyczenie łabądka i pływanie po jeziorze.










Park podzielony jest tematycznie i jeżeli ma się mało czasu warto zerkać na mapę i wybierać co chce się zobaczyć, a wybór jest ogromny....My mamy sporo czasu do zamknięcia więc możemy sobie pozwolić nawet na krótkie odpoczynki.












Na szczycie wzgórza umieszczono pawilony kwiatowe.






Na wzgórze prowadzą tematyczne aleje, ale my postanawiamy nie schodzić nimi bo drugi raz nie będzie nam się chciało wdrapywać.






Oboje lubimy storczyki i już sporo ogrodów orchidei widzieliśmy na świecie. Tu zachwyciliśmy się ponownie...











Da Lat to miasto zakochanych więc w parku nie mogło zabraknąć Ogrodu Miłości.
















W okolicach Da Lat produkuje się słynne na cały Wietnam wino. Chateau Dalat ma też swój mini ogród.






Czyżby Kopciuszek odnalazł swoją karetę?




Spacerując po ogrodach zauważyliśmy coraz ciemniejsze chmury burzowe. Niestety w parku nie ma wielu miejsc gdzie można się skryć. Na nasze szczęście zanim zaczęła się ulewa trafiliśmy pod dach i przeczekaliśmy deszcz.


Pół godziny burzy i możemy oglądać kolejne niesamowite okazy roślin.











To chyba najbardziej rozpoznawalna fotka z parku.






Wizyta świąteczna w Parku Kwiatów okazała się być wspaniałym pomysłem. Park jest na tyle ogromny, że nawet spory tłum ludzi nie przeszkadza. Zaspokojeni estetycznie możemy wracać w stronę hotelu. Tym razem obchodzimy jezioro z drugiej strony.


Tego dnia przyroda zafundowała nam jeszcze jeden spektakl.... Wiszące nad doliną czarne chmury ...






Niestety to była już nasza ostatnia kolacja w tym mieście. Jutro będziemy już nad morzem.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz