środa, 20 września 2017

Chiny - Kunming - Xinjie



Wyspani i wypoczęci budzimy się w Kunming. Parę minut przed siódmą jesteśmy na dworcu kolejowym. Niestety musimy metrem dostać się na dworzec autobusowy mieszczący się przy stacji metra Kunming South. I tu napotykamy na mały problem. nigdzie na dworcu, ani przy dworcu nie widzimy oznakowania metra. Tłum Chińczyków gdzieś pędzi to idziemy za nimi. Chcemy kogoś zapytać o metro, ale nikt nas nie rozumie...... Nagle widzimy "białą" twarz.... pytamy czy wie gdzie jest stacja metra? Okazuje się, że też ma problem ze zlokalizowaniem miejsca i mówi nam, że zna stację metra niedaleko i tam idzie bo tu nie jest w stanie znaleźć ani dopytać się. Idziemy z nim. Okazuje się, że nasz towarzysz drogi jest profesorem z Kanady, który w ramach rozrywki przyjechał tu popracować na uniwersytecie. Okazało się, że stacja metra wcale nie jest tak blisko i targanie się z walizkami trochę nas zmęczyło, a przed nami jeszcze długa jazda do dworca autobusowego. Po ponad 40 minutach jesteśmy na miejscu. Przechodzimy na dworzec, kupujemy bilety na najbliższy autobus do Xinjie za 140 juanów od osoby, przechodzimy przez kontrolę i w całkiem przyjemnej poczekalni czekamy na nasz autobus. Punktualnie o 10.20 wyjeżdżamy z dworca i za 6 godzin mamy być już na tarasach ryżowych. Okazuje się, że autobus jedzie dłużej bo oczywiście zajeżdża w różne dziwne miejsca i zostawia jakieś pakunki. Zaczynamy się nudzić..... Na którymś z "obowiązkowych" przystanków podchodzi do nas chłopak z Australii i pyta czy jedziemy na tarasy i czy mamy już załatwiony samochód? No jeszcze nie, na miejscu będziemy załatwiali wszystko. Proponuje nam żebyśmy dołączyli do niego i jego kompanów i wspólnie zrzucili się na transport. Takie rozwiązanie bardzo nam odpowiada......
Dojechaliśmy do malutkiego Xinjie. Czas wysiadać.
Na dworcu pełno "naganiaczy", którzy oferują noclegi i wycieczki. Chcemy stąd jak najszybciej wyjść i iść do naszego hotelu. Podchodzi do nas Chinka i pięknym angielskim pyta czy nie potrzebujemy noclegu lub kierowcy z samochodem? Niby kierowcy potrzebujemy, ale nie chcemy niczego załatwiać na dworcu. Chcemy na spokojnie zorientować się co i jak. Babka zaczyna nam tłumaczyć, że zabierze nas na różne punkty widokowe, że za nic nie będziemy musieli płacić itd.... Ja już mam nerwa, ale DZ spokojnie wypytuje o wszystko. Babka zaczyna nam się coraz bardziej podobać i zamawiamy u niej objazd tarasów ryżowych na jutro za 150 juanów od osoby. Idziemy z nią do kasy kupić bilety na autobus powrotny do Kunming i zaprowadza nas do naszego hotelu. Po drodze dowiadujemy się, że kierowca autobusu, którym jechaliśmy, jest jej bratem i zadzwonił do niej żeby przyjechała bo białasy będą pewnie chcieli tarasy oglądać. 

Okazuje się, że nasz hotel Yunti Xinjie Town jest najlepszym hotelem w okolicy i zatrzymują się w nim najwyżsi dygnitarze partyjni.













Po krótkim odpoczynku idziemy zobaczyć miasto. Pierwsze wrażenie jest takie sobie.......



Ale później okazuje się, że może być też całkiem ładnie.





Zgłodnieliśmy..... idziemy do lokalnej restauracji, w której raczej turyści nie jadają, ale jest karta po angielsku. Zamawiamy jedzonko i jesteśmy bardzo ciekawi co dostaniemy, bo o tutejszej kuchni czytaliśmy wiele negatywnych opinii. Wszystko przygotowywane jest na naszych oczach. zastanawiamy się czy to nasze jedzenie bo ilości gigantyczne. Okazuje się, że nasze i w dodatku bardzo smaczne.





Po posiłku idziemy na kolejny spacer. Tym razem zatrzymujemy się na głównym placu będącym jednocześnie tarasem widokowym.





Niestety zaczyna dosyć mocno padać więc szybko wracamy do hotelu. Mamy nadzieję, że do jutra deszcz przejdzie i będziemy mieli piękną pogodę.