piątek, 9 września 2022

Wieczór w Fudżajra

Droga do Fudżajra niczym specjalnym nas nie zaskoczyła poza tym, że przez znaczna jej część prowadziła między ogromnymi zbiornikami na ropę. Wynika z tego, że Fudżajra jest ogromnym terminalem naftowym Emiratów...

Odnaleźliśmy nasz V Hotel, przy którym funkcjonuje parking-klepisko i zakwaterowaliśmy się...


Pokój okazał się całkiem sympatyczny i na dodatek z widokiem...




Chociaż było już późne popołudnie, Zające szybko udały się rozejrzeć się po okolicy. Zaraz obok hotelu wyszliśmy na pierwsze rondo z zestawem do herbaty...



Palace Beach Resort Fujairah to jeden z lepszych nadmorskich kompleksów hotelowych w mieście - budynek główny, pawilony, restauracja, basen i własna plaża...


A na parkingu po przeciwnej stronie ulicy takie cudo znane u nas głównie z dowozu na wesela i komunie...


Jesteśmy na Corniche Street biegnącej wzdłuż plaży. Na ostrogach mężczyźni łowią ryby, ktoś spaceruje po piaseczku, ale generalnie o tej porze pustki...




Corniche Street ozdabiają takie oto konstrukcje "malej architektury".


Nieco dalej mijamy kolejny reprezentacyjny obiekt nadmorski - 5* kompleks Al Bahar Hotel & Resort. 


Mijamy fontannę ozdobioną delfinami, które wyglądają bardziej jak gotowe do startu rakiety.




Skoro miasto leży nad morzem to i muszą tu być jakieś obiekty związane ze sportami wodnymi. Chyba największym kompleksem w tym zakresie jest Fujairah International Marine Club. Na jego terenie znajduje się nie tylko luksusowa marina i takaż klubowa restauracja, ale też i klub nurkowy oraz warsztaty szkutnicze i motorowodne. Przed wejściem prezentuje się pięknie wyścigowa łódź Zespołu Fujairah... 



Dalej mijamy pono najlepszą tu restaurację specjalizującą się w daniach z produktów pozyskanych z morza. Niestety - mamy Covid-19 i zamknięte na cztery spusty...


Dalej nie chce się nam już iść, tym bardziej, że zbliża się zachód słońca. Ale po przeciwnej stronie ulicy zachęca do odwiedzin obiekt o nazwie Arabski Bazar. No to zobaczymy co tam dałoby się kupić...


Na żwirowym placu  między bazarem a wesołym miasteczkiem można skorzystać z przejażdżki konnej, jednak oferowane koniki nie sprawiają wrażenia zadbanych i raczej wyglądają na mocno zmęczone upałem...


We wnętrzu Arabski Bazar okazuje się być wielkim rozczarowaniem. W porównaniu z odwiedzonymi wcześniej bazarami w Dubaju czy Szardży ten wygląda jak odpustowy jarmark w wiosce w Polsce C ....


Jest trochę stoisk z ciuchami, ale faktycznie bardziej bazarowymi dla arabskiej wsi niż dla dam ze stolicy Emiratu...


Są dwa czy trzy stragany z biżuterią, gdzie dominują wyroby drobne i dość tandetne, obliczone raczej na gust i kieszeń najemnego pracownika z Bangladeszu czy Afganistanu niż miejscowego ...



Wybór akcesoriów po prostu powalał... Chińskimi podróbami wiało na cały bazar...


To była najładniejsza naszym zdaniem wystawa sukien z najlepszych materiałów...



Duży był też wybór czarnych abai ...


Mały oczywiście znalazł zająca na piżamce...






Wśród tego chłamu znalazły się też aż dwa stoiska z lokalnymi produktami ...




Mocno rozczarowani bazarem udaliśmy się w powrotną drogę do hotelu z nadzieją, że po drodze, przy głównej ulicy Rugaylat Road znajdziemy jakąś miłą restaurację na kolację...



Niestety, wybór możliwych miejsc na kolację okazał się żaden. Bo albo restauracje były zamknięte, albo były mocno podłe, albo też okazywało się, że płatność możliwa jest jedynie gotówką, bo nie posiadają terminali kart płatniczych... 


Za to między wieżowcami znaleźliśmy kilka mocno zrujnowanych domów z tradycyjnymi drzwiami...



Słońce zachodziło bardzo ładnie...






Minęliśmy rondo z dzbanuszkiem i filiżankami...


... zaprzyjaźniliśmy się trochę z jednym z ulicznych kotów...



... i na kolację wróciliśmy do naszej hotelowej restauracji.




Pierwszy ogląd miasta Fujairah nie zrobił na nas dobrego wrażenia. Mamy nadzieję, że jutro będzie lepiej. Ale o tym w kolejnym artykule.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz