czwartek, 6 lipca 2017

Włochy Frascati i Castel Gandolfo.

Prom z Sardynii dopływa do miejscowości Civitavecchia oddalonej od Rzymu około 70 km. Tym razem w naszych planach zwiedzania Rzymu nie ma. Chcemy zobaczyć część miasteczek z grupy tzw. Castelli Romani. Na zobaczenie wszystkich niestety nie mamy czasu wybieramy więc trzy: Frascati- bo mieszkają tam teściowie Gracji, Castel Gandolfo- bo chcemy zobaczyć ogrody i pałac papieski oraz Tivoli- bo chcemy zobaczyć Villę d’Este oraz Villę Adriana. Nie wszystko nam się uda zrealizować, ale o tym później.
Dojeżdżamy do oddalonego o 21 km od Rzymu przepięknego Frascati. Miasteczko cieszy się dużą popularnością wśród Rzymian, którzy bardzo chętnie spędzają tu wolne chwile, oddychając od zgiełku wielkiego miasta, racząc się pysznym winkiem i delektując wyśmienitym jedzeniem. Podobno to właśnie we Frascati podają najlepszą porchettę.
Bogaci Rzymianie od wieków budowali tu swoje letnie wille, najbardziej znaną i imponującą jest  Villa Aldobrandini, zaprojektowana przez Giacomo Della Porta. Willa wzniesiona jest na wzgórzu, z którego roztacza się przepiękny widok na panoramę Rzymu. Niestety jest zamieszkała, nie ma możliwości zwiedzania jej. Z tego co słyszałam istnieje możliwość zwiedzania ogrodów, trzeba tylko w informacji turystycznej uzyskać specjalne zezwolenie.
Inną słynną willą jest XVI wieczna Villa Torlonia, przy której obecnie znajduje się park miejski, gdzie ludzie chętnie wypoczywają pod fontanną Teatro delle acque (wodny teatr), zaprojektowaną przez Carlo Maderno. Niestety nie mieliśmy szczęścia zobaczyć parku, fontanny i villi ponieważ podobno w koszu znaleziono bombę i cały obszar został całkowicie zamknięty. Same miasteczko jest bardzo urokliwe i klimatyczne, a wieczorny widok na oświetlony Rzym jest nieziemski.









  


 


Na tym tarasie zatrzymują się wszystkie wycieczki, podobno jest tu najpiękniejszy widok na Rzym






Opuszczamy malownicze Frascati i jedziemy do Castel Gandolfo. Bardzo chciałam zobaczyć słynne ogrody, w których kiedyś odbywały się zakazane imprezy. Do dzisiaj Watykan nie pozwala wspominać i nic pisać o nich, no niestety pałacu i tak nie mam szans zobaczyć, a tam to dopiero się działo Party.
Dojeżdżamy do miasteczka, zostawimy samochód na parkingu przy jeziorze Albano i pędzimy na wzgórze po bilety. Poganiam moich bo się ociągają, gadają, jakieś fontanny oglądają, coś tam wspominają............... szybciej, ja już muszę mieć bilety i zapisać się na listęCrazy.
Już z daleka widzę budkę z biletami, ale przy niej żywego ducha. Oj coś jest nie halo, już zaczynam się martwić. Podchodzimy i pusto, nikogo nie ma. Jedyne co można to przeczytać na kartce, że bilety dostępne są tylko na oficjalnej stronie internetowej Watykanu .
Chyba nie muszę opisywać co się w jednej chwili ze mną stało, podobno ze złości byłam bardziej czerwona niż flaga Chin Diablo.
Jeżeli komuś przyjdzie ochota na zwiedzanie "najdroższych ogrodów świata" niech pamięta, że bilety trzeba zakupić przez neta i nie ma innej opcji. Bilet kosztuje 26 euro, a ogrody zwiedza się tylko z przewodnikiem i tylko w grupie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
My nie byliśmy pewni kiedy dotrzemy do Castel Gandolfo więc postanowiliśmy kupić bilety na miejscu, największy niewypał jaki mógł być . Zastanawia mnie do dzisiaj czemu postawiono tam budkę z biletami, których nie można kupić?


Mocno niezadowoleni ruszamy na spacer po miasteczku, które powstało na miejscu starożytnego Alba Longa, zniszczonego podczas jednej wojen domowych. Podobno jedyne co pozostało po Alba Longa to świątynie, które stały dokładnie w tym samym miejscu, w którym wybudowano Palazzo Pontyficio. Castel Gandolfo rozkwitło w  okresie Republiki i Cesarstwa, jego  wzgórza  stały się modnym miejscem wakacji bogatych Rzymian. W średniowieczu i nowożytności miejsce patrycjuszy, senatorów i cezarów zajęła szlachta Państwa Kościelnego i duchowni. Pod koniec XVI wieku miasto zostało przejęte przez Papiestwo, do dzisiaj pozostaje eksterytorialną własnością Watykanu. Muszę przyznać, że z każdą chwilą naszego spaceru nasza złość na własną głupotę malała. Miasteczko jest przepiękne i warto je odwiedzić nawet jeżeli nie można zobaczyć ogrodów przy pałacu.

Widok ze wzgórza na jezioro Albano powstałe w kraterze wygasłego wulkanu Lacjum


Brama wjazdowa do pałacu. JP II zazwyczaj przybywał tu helikopterem, a Franciszek  raczej  nie bywa  gościem letniej rezydencji.


Zamknięta brama pałacowa Dash 1

Widok na Piazza della Liberta




Zachodzimy do XVII wiecznego kościoła pod wezwaniem San Tommaso da Villanova, wcześciej w tym miejscu znajdowal się kosciół św. Mikołaja.
Kościół św. Tomasza powstał parę lat po pałacu papieskim, a jego kopułę zaprojektował Bernini, nie było to jedyne jego dzieło w tym mieście. Jest również projektantem fontanny.
 
    
Ok, kościół zaliczony, to idziemy na dłuższy spacer, najpierw pokręcimy się po uliczkach.



Następnie udajemy się na taras widokowy.









Pan kot był niesamowity, spacerował z nami i ustawiał się do fotek, sam wybierał co ładniejsze miejsca Biggrin

Oczywiście podczas spaceru musialo być i głaskanie



 


W lodziarni przed kościołem św. Tomasza zatrzymujemy się na lody. Bardzo polecam to miejsce, lody były pyszne, chociaż nie najlepsze jakie jadłam na tym wyjeździe.


 Piliśmy też jakieś dziwnie smakujace piwo, którego nie polecam Smile


Nadszedł czas na opuszczenie starego miasta.

Jedziemy nad jezioro

Chcemy porozkoszować się widokami i coś zjeść




W tej restauracji podają najlepszą porchettę w całym regionie, do tego jeszcze szynka włoska i mozzarella di bufala z włoskim chlebkiem, raj dla kubków smakowych.


Wybór dan i przystawek jest niesamowity.


W tle mamy piękne widoki




Opuszczamy urokliwe Castel Gandolfo i podziwiając piekną okolicę wracamy do Frascati.
Najpierw przez spory kawałek jedziemy tak piękną drogą Man in love

a później widoczki się zmieniają








Jeżeli komuś przyjdzie ochota na odwiedzenie ogrodów Berberini i miasteczka to z Rzymu  dojechać najprościej można autobusem podmiejskim z przystanku przy stacji metra A Anagnina, autobus jedzie około 40 min, bilet  kosztuje 2,50 euro w jedną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz