środa, 20 stycznia 2021

Targ w Bantota

Zające uwielbiają azjatyckie targowiska, więc po przerwie na wyborny lunch w hotelu pakujemy się ze znajomymi do Mikowego tuk-tuka i ruszamy na targ do Bentota. Trochę ciasno ale miejscowi potrafią upchać się w to cudo nawet w jakieś 10 osób...


Bentota to niewielkie, ale ruchliwe miasteczko na brzegu rzeki Bentota u jej ujścia do morza. Portugalczycy wybudowali tam niewielki fort, który za czasów brytyjskich przekształcono w dom wypoczynkowy. W dzień targowy do miasteczka ściągają tłumy. No to zobaczymy, co tak przyciąga miejscowych oraz turystów z okolicznych hoteli...


Już na ulicy prowadzącej do targu swoje produkty rozkładają okoliczni rolnicy. Każdy produkt, jaki uda się sprzedać poprawia ich sytuację materialną. Oferują głównie zioła, limonki, calamansi, papaje mandarynki, pomarańcze i owoce chlebowca - jackfruit.


Lodówka jest w domach Lankijczyków rzadkością. Wiele domów nie posiada podłączenia do sieci elektrycznej, za prąd trzeba byłoby płacić, a sama lodówka jest kosztem poza zasięgiem większości mieszkańców wiosek. Stąd jednym z głównych produktów w obrocie są suszone i solone ryby najrozmaitszej wielkości. I te najmniejsze cieszą się dużym wzięciem. Wykorzystuje się je głównie w zupie oraz w jednej z lokalnych odmian curry...


W wielu sklepikach i na straganach oferowane są rybki akwariowe w plastikowych workach...



Mały skorzystał z pierwszej okazji, żeby zaopatrzyć naszą kuchnię w zapasy kolejnych przypraw...


Służba zdrowia na Sri Lance nie była dostępna dla wszystkich w równym stopniu. Podczas gdy w dużych miastach istnieją kliniki, na poziomie porównywalnym z najlepszymi w Europie, na prowincji trudno o dobrą opiekę. Dodatkowo większość mieszkańców prowincji nie korzysta z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego i w konsekwencji spotyka się wielu ludzi z ułomnościami, które w innych okolicznościach można byłoby zaleczyć, jak słoniowatość nóg u tego nieszczęśnika...


Targ to głównie zbite z byle czego budy z wysuniętymi nakrytymi plandekami, zbudowanymi ze skrzynek ladami, na których pojawiają się głównie dwie grupy produktów - wszelkiego rodzaju zielenina oraz ryby - głównie suszone... I w porównaniu z targami w innych krajach Azji ten w Bentota wypada bardzo ubogo.



Obok fasolki i oberżyny duże zainteresowanie wzbudza balsamka ogórkowata, czyli gorzki ogórek (w tamtym czasie nie był to jeszcze produkt dostępny w krajowych marketach). Charakterystyczną gorycz tego warzywa usunąć można przy pomocy kąpieli w słonej wodzie lub przez natarcie solą i spłukanie...


Kilka straganów oferuje bardzo tu popularne liście betelu przygotowane do zwinięcia do żucia. To przekleństwo Azji i nie tylko. Po tytoniu, kofeinie i alkoholu to czwarta najbardziej rozpowszechniona na świecie używka. Konsekwencje widać w Azji po czarnym, często bezzębnym uśmiechu oraz czerwonych plamach plwocin na ulicach...
Co to takiego jest ten betel? Betel to liście drzewa pieprzu betelowego z dodatkami. Najczęściej w liść zawija się kruszone orzechy palmy areka. Mieszankę uzupełniają często inne dodatki jak tytoń, mleko wapienne, goździki, sproszkowane muszle małży, syropy i wyciągi z owoców oraz anyż, gałka muszkatołowa czy inne dodatki smakowe. To wszystko zwija się albo składa i żuje... Owoce palmy areka mają właściwości narkotyczne ale i rakotwórcze. Przeżuwacz betelu dość szybko pozbywa się zębów, które w początkowej fazie czernieją, a następnie wykruszają się. Na, a później przychodzi rak jamy ustnej, przełyku i krtani... Tak więc miłośnikom betelu zostaje tylko życzyć zdrowia...



Byliśmy na targu popołudniu stąd jeśli chodzi o ryby to oferta ograniczona była nieomal wyłącznie do suszu...




O ile handel rybny prowadzili wyłącznie mężczyźni o tyle handel zieleniną był domeną kobiet. Mężczyźni to głównie handlarze obracający skupionym po wioskach towarem. Ma to pewne uzasadnienie ponieważ to do nich należy w gospodarstwie uprawa ziół i warzyw, więc większość z nich sprzedaje plony własnej pracy...




Lankijskie autobusy, bardzo kolorowe i głośne z zasady podczas naszej wizyty były egzemplarzami o długiej historii eksploatacji i raczej wątpliwym stanie technicznym...


 U nas prowadzenie apteki uważa się za niezły biznes, a tutaj apteka poza zaopatrzeniem medycznym uzupełnia dochody prowadząc przy okazji normalny handel towarami ogólnospożywczymi.


Przez Bentota przebiega jedna z dwóch podstawowych linii kolejowych funkcjonujących w tym czasie na Sri Lance - Colombo - Galle. Trasa urokliwa pociąg z innej epoki. Lokomotywa spalinowa...


Napotkaliśmy też kilka punktów gastronomicznych na naszej drodze. I tu zdziwienie nasze ogromne. O ile w innych odwiedzanych przez nas krajach azjatyckich jedzenie z wózka na ulicy było obecne wszędzie i praktycznie przez całą dobę o tyle na Sri Lance podczas naszej wizyty ciężko byłoby zjeść coś "na mieście". Hotele oferowały bardzo przyzwoite, a czasem wręcz wspaniałe jedzenie niestety poza hotelami spotkaliśmy bardzo niewiele restauracji, barów czy jadłodajni, a stragany oferujące gorące posiłki były rzadkością. Warunki higieniczne pozostawiały wiele do życzenia, a oferta była bardzo uboga. Mam nadzieję, że gdy skończyła się wojna domowa nastąpił rozwój gastronomii, bo w stanie takim, jaki obserwowaliśmy podczas naszej bytności nikogo nie zachęcałbym do korzystania z uroków ulicznej kuchni lankijskiej... 



Znacznie więcej jest straganików z pamiątkami, wśród których sporo było całkiem ładnych kukiełek i masek, plecionek i wyrobów z bambusa. Wśród kukiełek dominowały postacie z tradycyjnych lankijskich opowieści występujące w tańcach z Kandy...


Po powrocie do hotelu przymierzyliśmy się jak by to było prowadzić takie cudo techniki. No cóż, bez wygód, ale dałoby się...




Do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu, więc poszliśmy na spacer po okolicy hotelu pooglądać głównie ładne kwiatki, ale najpierw spotkaliśmy takiego kolegę...







Kapliczki wprawdzie mają innego bohatera w swym wnętrzu, ale ich funkcja jest taka sama jak naszych polnych kapliczek - mają zapewniać bezpieczeństwo i przynosić szczęście...











Dobrze mieć fajnego kumpla co dysponuje kołami... Podrzuci do sklepu...


Osiedlowy supermarket do najlepiej zaopatrzonych nie należy...



I wracamy na zachód słońca. Za nami kolejny fajny dzień...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz