środa, 1 marca 2023

Buenos Aires - Recoleta do Ogrodu Japońskiego

Po opuszczeniu cmentarza Recoleta skręcamy w lewo i po kilku krokach trafiamy w otwarte szeroko drzwi kościoła Basílica Nuestra Señora del Pilar. Widok zachęca do wejścia...


W 1705 roku kapitan Pedro Bustinza zwrócił się do gubernatora Buenos Aires, Juana Alonso de Valdeza, o pozwolenie na budowę klasztoru Recoletos Reformowanego Zakonu Świętego Franciszka. Na zgodę trzeba było czekać do roku 1716 roku i wydania dekretu królewskiego Filipa V z Hiszpanii. Kapitan Bustinza zdążył zejść z tego świata zanim biurokratyczna maszyna wypluła zgodę. Wtedy też aragoński kupiec Juan Narbona zaoferował, że zrealizuje ten projekt jako nowy patron i sponsor. Budowę powierzono włoskiemu architektowi jezuicie Andrésowi Bianchi w Argentynie znanemu jako Andrés Blanqui. Wraz z nim do Argentyny przybył jego asystent, także architekt  Juan Bautista Prímol,i któremu Bianchi przekazał do kontynuacji rozpoczętą budowę.
 Bazylika Nuestra Señora del Pilar otwarta została 12 października 1732 r. natomiast jej konsekracji dokonał późniejszy święty Pedro de Alcántara, franciszkański biskup Asunción w Paragwaju 30 maja 1734 r. Po Rewolucji Majowej władzom Buenos Aires nie po drodze było z franciszkańskimi mnichami i w 1821 r. Gubernator Martín Rodríguez i jego minister rządu Bernardino Rivadavia wypędzili zakonników i wywłaszczyli ich majątek. Klasztor przez lata był zamknięty, a na miejscu dawnego ogrodu powstał Cmentarz Recoleta. Pozostałe zabudowania klasztorne przekształcono w Dom Kultury Recoleta. 18 listopada 1829 r. kościół odżył ponownie jako parafialny, a w 1936 r. papież Pius XI podniósł go do godności bazyliki mniejszej.


Kościół jest budowlą jednonawową, a zaznaczonym transeptem i szeregiem płytkich kaplic bocznych. Nawa nakryta jest sklepieniem beczkowym, a przecięcie nawy i transeptu płytką kopułką. Kościół, chociaż jego wyposażenie jest utrzymane w stylu barokowym, nie posiada malowideł ściennych. Przy bocznych filarach po lewej i prawej stronie znajdują się po trzy barokowe, drewniane, bogato złocone ołtarze boczne. Na filarze przed transeptem osadzona jest drewniana barokowa ambona 




Ołtarz główny był dziełem Domingo Mendízabala, Ignacio de Arregui i Miguela de Careaga. Centralną postacią jest tu Virgen del Pilar, natomiast po bokach umieszczono figury świętych franciszkanów.





Opuszczamy świątynię i idziemy dalej przez park mijając wejście do Domu Kultury zajmującego dawne budynki klasztorne.


Idąc przez park mijamy pomnik konny kolejnego bohatera walki Argentyny o wolność - Carlosa Maríi de Alvear. Był on argentyńskim żołnierzem, politykiem i dyplomatą z długą karierą, który przez trzy miesiące w 1815 r. pełnił funkcję Dyrektora Zjednoczonych Prowincji Río de la Plata. W wieku 14 lat fregatą, dowodzoną przez jego ojca, odbywał podróż do Hiszpanii. Niestety statek został zaatakowany przez okręt brytyjski. W katastrofie tej zginęła jego matka i rodzeństwo oraz łącznie 240 osób z załogi. Alvear wstąpił do armii hiszpańskiej i walczył w kampanii przeciwko inwazji napoleońskiej, biorąc udział w bitwach pod Tudela, Tarancón, Uclés, Talavera, Los Yébenes, Mora i Consuegra. Wrócił do Buenos Aires w marcu 1812 roku na brytyjskiej fregacie George Canning.  Pierwszy Triumwirat mianował go kapitanem i starszym sierżantem nowopowstałej eskadry Grenadierów Konnych. Awansował i mianowany został dowódcą armii, która oblegała i zdobyła Montewideo. Po powrocie do Buenos Aires został awansowany do stopnia generała brygady. Od 9 stycznia 1815 do 18 kwietnia 1815 był drugim Najwyższym Dyrektorem Zjednoczonych Prowincji Río de la Plata sprawując władzę dyktatorską. Gdy został odsunięty od władzy trafił na wygnanie. W 1822 roku Carlos María de Alvear wrócił do Argentyny, po siedmiu latach wygnania, i trafił do dyplomacji. Działał z misją w Londynie, a następnie w Stanach Zjednoczonych. Powrócił do kraju by bronić go przed inwazją ze strony Brazylii.  Na początku 1838 roku wyjechał do Nowego Jorku jako minister pełnomocny Konfederacji Argentyńskiej w Stanach Zjednoczonych pełniąc swoją misję do 3 listopada 1852 roku, kiedy to zmarł w Nowym Jorku.
Jego pomnik to dzieło francuskiego rzeźbiarza Antoine'a Bourdelle'a wykonany we Francji, wysłany do Buenos w 1925 r i ustawiony w obecnym miejscu od 16 października 1926 roku. Konna postać Carlosa Maríi de Alvear osadzona jest na 13-metrowej pryzmatycznej podstawie z polerowanego granitu. Jego postać jest proporcjonalna do czterech otaczających ją rzeźb, które symbolizują ideały i cechy generała Alveara: Siłę, Elokwencję, Wolność i Zwycięstwo. 


Idziemy dalej przez park, otaczają nas kwitnące drzewa jakaranda, palmy i atmosfera relaksu...



W tle widać od tyły klasztor Recoleta - dom kultury...


Dochodzimy do Avenida Presidente Figueroa Alcorta, pozostawiamy z boku niezbyt ciekawy budynek Museo Nacional de Bellas Artes czyli Muzeum Narodowego Sztuk Pięknych, a po przeciwnej stronie ulicy uwagę przykuwa wręcz przytłaczający ogromem budynek w stylu budowli III Rzeszy i nieco socrealizmu...


Od momentu powstania, 9 sierpnia 1821 r., Wydział Prawa Uniwersytetu w Buenos Aires kilkakrotnie zmieniał siedzibę. Ta obecna to wynik konkursu z 1945 r na nową siedzibę Wydziału. Zwycięski projekt zrealizowali architekci Arturo Ochoa, Ismael G. Chiappori i Pedro Mario Vinent,. Nasze odczucia okazały się trafne, bo jak podaje historia Wydziału "wynik był kontrowersyjny, ponieważ propozycja obejmowała neoklasycystyczną fasadę z wpływami świątyń grecko-rzymskich, w tamtych latach ściśle kojarzoną z architekturą faszystowską i nazistowską". Budynek jednak zrealizowano i wydział przeniósł się do niego 21 września 1949 r. Jednak nie był to koniec budowy, gdyż kontynuowano ją aż do roku 1960... I prace poprawkowe trwają nadal, bo budynek posadowiono na ternie zapadliska, gdzie grunt jest podmokły i zbiera się woda. Nowe rozwiązania mają umożliwić dodanie podziemnego garażu oraz magazynu bibliotecznego... 


Miło idzie się w gorące popołudnie aleją pod kwitnącymi drzewami jakaranda...



Obok gmaszyska Wydziału Prawa położony jest z kolei teren zielony o nazwie Parque / Plaza Naciones Unidas czyli Park / Plac Narodów Zjednoczonych. I z dala bije po oczach światło odbite przez ogromną konstrukcję ze srebrnej blachy...


Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że to coś nie tylko się błyszczy w słońcu, ale jeszcze się rusza...



Okazuje się, że teren przewidziany był wcześniej na realizację projektu, podczas prezydentury Marii Esteli Martínez de Perón, by stworzyć tam  kompleks Altar de la Patria czyli Ołtarz Ojczyzny, ale projekt nie wszedł nawet do realizacji (została z niego podobno tylko makieta i część dokumentacji). Pozostał czterohektarowy teren zielony.  


Plac był jedynie terenem zielonym do czasy, gdy argentyński architekt Eduardo Catalano podarował miastu swopje dzieło o nazwie  Floralis Generica. Ważący 18 ton i liczący sobie 23 metry wysokości metalowy kwiat wykonany został z materiałów dostarczonych przez firmę lotniczą Lockheed Martin Aircraft Argentina. Otwarcie nastąpiło 13 kwietnia 2002 roku i już tego dnia pojawiły się problemy... 


 Floralis Generica to kwiat o sześciu płatkach, które dzięki skomplikowanemu mechanizmowi otwierają się i zamykają w pąk. I już w dniu otwarcia mechanizm odmówił posłuszeństw, kwiat nie chciał się zamknąć. Usterkę dało się usunąć po dwóch miesiącach i całość funkcjonowała do 2010 r. kiedy to na skutek braku konserwacji, w połowie roku, mechanizm ponownie przestał działać. Sytuacja taka trwała do połowy roku 2015. Wtedy to naprawę przeprowadzono pod kierunkiem  inż. Salvadora Sorbello, pracownika Narodowego Uniwersytetu Technologicznego. I do czasu naszej wizyty wszystko działało prawidłowo...  



A kiedy my podziwialiśmy metalowy kwiat, nam z otaczającego staw żywopłotu przyglądał się taki oto ptaszek...


Wracamy na Avenida Presidente Figueroa Alcorta, skręcamy na Avenida del Libertador i kontynuujemy nasz spacer między pomnikami, które wszystkie trudno byłoby zliczyć i drzewami jakaranda przez dzielnicę ambasad (między nimi jest i Polska)...
Na Plaza República Oriental del Uruguay stoi ogromny pomnik generała José Gervasio Artigasa, postaci, którą historia uznaje za największego bohatera wyzwalającego Banda Oriental i pośrednio jednego z ojców argentyńskiej niepodległości. Rzeźba przedstawia „ojca Wschodniej Republiki Urugwaju” z brązu, w niezachwianej postawie, na szczycie cokołu, u podstawy którego znajdują się misy reprezentujące rzeki La Plata, Urugwaj, Paraná i Paragwaj. 



Dalej, na Plaza Alemania czyli Placu Niemiec znajduje się Fuente Riqueza Agropecuaria Argentina czyli Fontanna bogactwa argentyńskiego rolnictwa. Pomnik ten społeczność niemiecka podarowała narodowi argentyńskiemu z okazji obchodów stulecia rewolucji majowej. Pomnik ma długość ponad 25 metrów i przedstawia ogromne postacie symbolizujące rolnictwo, zwierzęta gospodarskie i kulturowy ślad Niemiec w Argentynie. Zaprojektował go Carlos Thays a wykonał Gustav Adolf Bredow z marmuru z Carrary, brązu i lawy z Rzymu (biały kamień). 
 1 października 2010 r. zainaugurowano gigantyczne szachy, które rząd Republiki Federalnej Niemiec podarował miastu Buenos Aires z okazji obchodów dwustolecia Argentyny. Plansza ma 3,2 m², a elementy zostały wykonane w Niemczech z indonezyjskiego drewna tekowego, dzięki czemu są odporne na zmiany pogodowe i wodę. Przykładowo, figura króla waży 6 kilogramów i ma 60 cm wysokości.


I ostatni pomnik na naszej trasie - pomnik Carlosa Tejedora, prawnika i polityka a przez pewien czas Gubernatora Buenos Aires na Plaza Sicilia. W swojej karierze politycznej zawsze bronił interesów Buenos Aires i w konsekwencji był zagorzałym przeciwnikiem federalizacji Argentyny i nadaniu miastu funkcji stolicy kraju, wspierając jednocześnie idee niezależności poszczególnych prowincji. W związku ze swoją postawą musiał naprzemiennie uciekać z kraju i powracać po kolejnym przewrocie. Uczestniczył w pisaniu niezależnej konstytucji Buenos Aires, ale też został zmuszony do negocjowania uznania przez Buenos Aires konstytucji Argentyny. Jako prawnik był odpowiedzialny za opracowanie argentyńskiego kodeksu karnego. Był Prokuratorem Generalnym i współpracował przy opracowaniu kodeksów cywilnego i handlowego. Na starość poświęcił się pracy akademickiej i prywatnej praktyce prawnej. Zmarł w Buenos Aires 3 stycznia 1903 r w wieku 85 lat. 


I wreszcie po pokonaniu 3.5 km spaceru docieramy do wejścia na teren  Jardín Japonés de Buenos Aires czyli Ogrodu Japońskiego w Buenos Aires. Na teren ogrodu wchodzimy bramą niejako boczną, od strony japońskiej restauracji... 


Ogród otwarty jest dla zwiedzających w godzinach 10:00 do 18:45, a my wchodzimy kilka minut po 17:00 więc czasu na jego zwiedzanie nie mamy wcale zbyt wiele. Płacimy 690 ARS za wstęp, zapoznajemy się z planem ogrodu, który zajmuje mniej więcej 2 ha powierzchni i ruszamy na zwiedzanie...

Zaczynamy od części związanej ze sztuką kulinarną gdzie znajduje się budynek główny, centrum kultury japońskiej, informacja i japońska restauracja, przed którą można podziwiać pięknie kwitnący klomb...


Ogrodem Japońskim zarządza Japońsko-Argentyńska Fundacja Kultury i utrzymuje się wyłącznie z własnych środków, bez dotacji rządowych czy też ze strony miasta..


Pierwszy ogród japoński funkcjonował w Buenos Aires w dzielnicy Retiro jednak w związku z rozwojem miasta został zlikwidowany. 


Nie dając za wygraną, Japońsko-Argentyńska Fundacja Kultury nabyła działkę w północnym narożniku dużego parku miejskiego Parque Tres de Febrero z zamiarem odtworzenia w nowym miejscu obiektu reprezentującego kulturę japońską. 
Kamienna bryła jest pomnikiem japońskiej emigracji do Argentyny. 
Nipo-argentinos czyli japońscy Argentyńczycy to kolejne pokolenia osadników z tego kierunku. Pierwsi przybyli tu imigranci z Okinawy i Kagoshima w 1908 r. Bod koniec lat 30 u biegłego wieku w Argentynie było około 6000 etnicznych Japończyków, którzy zajmowali się głównie drobnym handlem, prowadzili niewielkie lokale gastronomiczne ale też jako służba domowa, robotnicy, dokerzy, a niewielka grupa działała w ogrodnictwie, sadownictwie i rybactwie. Proces imigracji zatrzymała II Wojna Światowa w trakcie, której Argentyna wypowiedziała Japonii wojnę i zamknięto japońskie instytucje w tym kraju. Nowa imigracja pojawiła się w latach 1950 - 1970 i wtedy liczba nipo-argentinos wzrosła do około 35000. Według ostatnich dostępnych danych mamy w Argentynie 61,711 osób pochodzenia japońskiego z czego 50,000 to już obywatele Argentyny. 


Na zadaszonym postumencie znajduje się Japoński Dzwon Pokoju ustawiony 3 lutego 1998 r posiada na obwodzie inskrypcję w języku japońskim i hiszpańskim "Światowy Dzwon Pokoju". 


Ogród Japoński w obecnym kształcie zainaugurowano w 1967 roku, jako pamiątkę pierwszej wizyty w Argentynie członka japońskiej rodziny cesarskiej, księcia koronnego, późniejszego cesarza Akihito i księżniczki Michiko.



Na terenie ogrodu jest też szklarnia, w której można zobaczyć liczne przykłady bonsai oraz sklep, gdzie nabyć można różne nasiona i sadzonki...


Tradycję japońską reprezentuje wiele obiektów w parku. Jednym z nich jest chashitsu. Chashitsu w japońskiej tradycji to przestrzeń architektoniczna przeznaczona do wykorzystania podczas ceremonii parzenia herbaty. Styl architektoniczny opracowany dla chashitsu jest określany jako styl sukiya. Możemy więc zajrzeć do pokoju i przeczytać informacje o ceremonii. 




Centralnym elementem ogrodu jest staw powiązany z innymi obiektami i zagospodarowany w taki sposób, aby prezentować różne ekosystemy japońskiej roślinności.





Jedna z wystaw w ogrodzie poświęcona jest sztuce origami, a chętni mogą też nauczyć się wykonywania origami podczas warsztatów.






Jednym z mostków nad stawem jest płaski "most duchów" - taki most nie może być całkowicie prosty - musi mieć linię złamaną  ponieważ w ten sposób mostu pokonać nie mogą duchy, które poruszają się tylko w linii prostej... Prowadzi on na wyspę, na której nasadzone są zioła tradycyjnej medycyny japońskiej...







Wśród zieleni ukryta jest pagoda złożona z 13 pięter.






W japońskim ogrodzie jeżeli jest woda to musi być i Taiko Baszi czyli Boski Most o półokrągłym kształcie, koniecznie w kolorze czerwonym, symbolizujący Drogę do Nieba... 


Ogród nie może też funkcjonować bez różnej wielkości ishidoro - japońskich kamiennych lamp, istotnych w buddyjskiej kulturze i tradycji.





Na malutkiej wysepce znajduje się Brama Pokoju.






Dla pragnących wypocząć stworzono zaciszne patio.



Czerwona brama kryta dachówką to Shureimon - brama upamiętniająca imigrację z Okiwany. 




Obok, ściana pobożnych życzeń...



I w tym miejscu dochodzi do nas miły głos z głośników proszący o zmierzanie do wyjścia, gdyż zbliża się pora zamknięcia. Czas minął tak szybko... 


Mijamy jeszcze ogród różany... 



Ostatni rzut oka na staw...



Już jesteśmy w także pięknym w Parque Tres de Febrero i mamy szczerze dość chodzenia. Kierujemy się więc najprostszą możliwą drogą do metra, żeby wrócić w okolice hotelu... A droga prowadzi wśród pięknie kwitnących drzew jakaranda...






Wśród kwitnących drzew i pokrytej płatkami kwiatów jakaranda trawy stoi kolejny pomnik. Ten upamiętnia włoskiego dramaturga, powieściopisarza i nowelistę Luigi Pirandello. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w roku 1934 otwarcie popierał politykę Mussoliniego i sam określał siebie mianem „faszysty”. Pomnik podarowany został miastu Buenos Aires przez miasto Agrigento na Sycylii, rodzinne miasto Pirandella. To dzieło autorstwa sycylijskiego rzeźbiarza Giuseppe „Pino” Cirami zostało tu umieszczone w 2003 roku a oficjalnie odsłonięte 19 marca 2004.


Droga do metra prowadzi nas przez duże rondo, gdzie Avenida del Libertador przecina się z Avenida Sarmiento. Na jego środku stoi ogromny pomnik - Monumento La Carta Magna y las Cuatro Regiones Argentinas czyli Magna Carta i Czterech Regionów Argentyny. Wyjaśnić należy, że pojęcie Magna Carta odnosi się do Konstytucji, której pierwotną wersję przyjęto na Kongresie Konstytucyjnym w Santa Fe 1 maja 1853 r. Zmieniono ją już w 1860 r przede wszystkim zastępując wcześniejszą nazwę państwa Konfederacja Argentyńska do dziś używaną - República Argentina. Od tego czasu Konstytucja była kilkakrotnie zmieniana przez poprawki, a jej ostateczna obowiązująca dziś wersja powstała w 1994 r., za prezydentury Carlosa Saúla Menema.


Pomnik jest darem społeczności hiszpańskiej dla uczczenia stulecia Rewolucji Majowej 1810 r. Kamień węgielny położono w 1910 r, gdy kataloński rzeźbiarz Agustí Querol Subirats miał już przygotowany projekt. Niestety, wkrótce zmarł i projekt przekazano kolejnemu twórcy, rzeźbiarzowi Cipriano Folgueras.  Ten twórca z kolei zmarł w 1911 r., co dalej opóźniło realizację. Ostatecznie prace dokończył Antonio Moliné. Zgony artystów to nie jedyne przeciwności losu przy realizacji tego przedsięwzięcia. Prace nad elementami pomnika prowadzone były w Hiszpanii z karraryjskiego marmuru. Włoscy robotnicy w kamieniołomie w Carrara zastrajkowali i opóźnili dostawy surowca. Pomnik był dowożony do Buenos Aires w kawałkach i montowany fragmentami. Kolejna katastrofa nastąpiła gdy burza 20 września 1914 r. złamała lewą rękę posągu i trzeba było ją montować od nowa. I wreszcie ostatnie, najtragiczniejsze zdarzenie związane z pomnikiem. Wydawało się że budowa pomnika zmierza do końca. Wykonane zostały wszystkie elementy z marmuru i brązu. Przesyłka została załadowana na transatlantyk Prince of Asturias, który obsługiwał linię Barcelona - Buenos Aires. Niestety, przed świtem 5 marca 1916, przy próbie podejścia do portu Santos w gęstej mgle statek wszedł na skały około 3 mile morskie na wschód od Ponta do Boi na wyspie Ilhabela. W kadłubie powstała ogromna dziura, woda podeszła pod kotły, które eksplodowały i statek przewrócił się dnem do góry.  Transatlantyk zatonął w ciągu zaledwie 5 minut zabierając na dno 457 osób z 588 znajdujących się na pokładzie. Na dno poszły wtedy także przewożone elementy pomnika. Elementy zamienne trafiły do Argentyny dopiero w 1919 r. I tu kolejny problem - przepychanki z urzędem celnym. Ostatecznie pomnik udało się ukończyć i jego odsłonięcie nastąpiło 13 marca 1927 czyli 17 lat po wmurowaniu kamienia węgielnego....


Pomnik z marmuru i brązu ma wysokości 24.5 m. Na szczycie znajduje się postać symbolizująca Republikę w otoczeniu alegorycznych grup przedstawiających życie i pracę. U podstawy cztery postacie z brązu reprezentują cztery regiony kraju: Andy, Pampa, Chaco oraz de la Plata. Na cokole wyryty jest też fragment tekstu konstytucji proklamujący wolność kraju i każdego człowieka, który wybierze Argentynę na swoją ojczyznę oraz cztery zdania proklamujące braterstwo Argentyny i Hiszpanii, ich narodów, języka i przeznaczenia.
Ciekawostką jest to, że w 1934 r pod tym pomnikiem odbywało się zamknięcie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego - msza z udziałem ponad miliona ludzi. Dzięki połączeniu radiowemu z Watykanem wiernych pobłogosławił ówczesny papież Pius XI, natomiast na miejscu uroczystości przewodniczył Kardynał Eugenio Pacelli, późniejszy papież Pius XII. Na tę okazję pomnik zasłonięto wysokim na 35 m krzyżem...


Jeszcze kawałek i jesteśmy na Plaza Italia, na którym stoi kolejny pomnik - Giuseppe Garibaldiego. Pomnik ten został podarowany miastu przez jego mieszkańców pochodzenia włoskiego. Został wykonany przez włoskiego rzeźbiarza Eugenio Maccagnaniego i jest repliką pomnika, który znajduje się w Brescii we Włoszech. Odsłonięto go 19 czerwca 1904 r.


Za nami kolejne 2 km spaceru. Wystarczy. Wsiadamy do metra na stacji Plaza Italia. Niestety jest to linia D i najbliższy naszego hotelu przystanek to Tribunales - Teatro Colon. Po wyjściu na powierzchnię uwagę zwracają dwa budynki. Pierwszy z nich to Escuela Presidente Roca czyli Szkoła imienia Prezydenta Roca. Mieści się ona w oddanym do użytku w 1903 r neoklasycznym budynku, na pierwszy rzut oka, wyglądającym jak świątynia z portykiem opartym na jońskich kolumnach.


Drugi to Teatro Colon. To chyba najważniejsza tego typu instytucja w Buenos Aires. I według wszystkich informacji niezmiernie ciekawy punkt do zwiedzenia. Można to zrobić od poniedziałku do piątku w godzinach od 9:00 do 20:00 oraz w niedziele do 17:00  poza styczniem, kiedy to w dni powszednie zwiedzanie kończy się o 18:00. Zwiedzanie odbywa się w grupach z przewodnikiem i trwa około godziny. Zwiedzanie w języku angielskim możliwe jest o 10.00, 11.00, 12.00, 13.30, 15.00 i 16.00. Cena biletu to 5000 ARS. Niestety my docieramy tu już po godzinach zwiedzania, więc możemy spojrzeć na budynek jedynie z zewnątrz... Poniżej wejście główne...


Teatro Colon jest teatrem operowym, który powstał w 1857 r. i początkowo miał swoją siedzibę w budynku przy Plaza de Mayo, w którym obecnie mieści się Bank Narodowy. Jednak w 1888 rozpoczęto budowę nowej siedziby dla teatru w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się zlikwidowany dworzec kolejowy Estación del Parque. Budowę prowadziło kolejno trzech architektów - projekt opracował Francesco Tamburini (1846–1891), po jego śmierci prace przejął Victor Meano (1860–1904), a dokończył belgijski architekt Julio Dormal (1846–1924). Teatr otwarto po 20 latach budowy 25 maja 1908 r. operą Verdiego Aida. 
Budynek oferuje do wykorzystania 58,000 m2 powierzchni. Główna sala dysponuje sceną o wymiarach 35,25 m szerokości, 34,5 głębokości i 48 m wysokości z częścią obrotową o średnicy 20,3 m. Orkiestron zapewnia miejsce dla 120 muzyków. Posiadająca kształt podkowy widownia może pomieścić 2478 widzów na miejscach siedzących i ponad 500 na stojących. I trudno byłoby wymienić listę sław, które występowały na tej scenie. Warto tylko wspomnieć, że w tym znamienitym gronie Polskę reprezentował Krzysztof Penderecki. Ale Teatro Colon to nie tylko opera, operetka, muzyka poważna i balet. Odbywały się tam również spektakle tanga i muzyki rozrywkowej znanych argentyńskich artystów.  A poniżej tylna fasada teatru od strony Avenida 9 de Julio.


Ponownie mijając Obelisk o zmroku kierujemy się w stronę hotelu, jednocześnie starając się wybrać dogodne miejsce na kolację...



Nasz wybór pada na restaurację La Gayola bo wygląda zachęcająco, ładnie pachnie jedzeniem, duże okna pozwalają obserwować ulicę a na dodatek, żeby po jedzeniu dotrzeć do naszego hotelu wystarczy przejść przez ulicę. 


Manu restauracji jest typowe dla Buenos - argentyńskie mięsa i kuchnia włoska. Mały po raz pierwszy decyduje się na argentyńskiego steka natomiast Duży wybiera włoskie pierogi pod sosem bolońskim...



Tutaj też po raz pierwszy próbujemy ostrego sosu i natychmiast wiemy, że kilka takich buteleczek zabierzemy wracając do domu.





Kończymy naszą pierwszą wizytę w Buenos Aires rozmawiając o planach na kolejne dni. Zadowoleni i najedzeni wracamy do hotelu. Jutro lecimy do Iguazu - ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz