wtorek, 6 czerwca 2017

Three Cites (Vittoriosa, Senglea, Cospicua), Paola





Dzisiaj postanawiamy zobaczyć tzw. Trójmiasto. Oczywiście jedziemy tam autobusem. Tym razem nie ma bezpośredniego połączenia, musimy przesiąść się w miejscowości Paola.  Skoro już tu wysiedliśmy to idziemy na krótki spacer po mieście.


Paola założona została w 1626 roku przez Wielkiego Mistrza Fra Antoine De Paule. Początkowo miasto nosiło nazwę Paula.
Miasto jest siedzibą gminy o tej samej nazwie. Zamieszkuje je około 8 tysięcy ludzi. Najcenniejszym zabytkiem jest Hal-Saflieni Hypogeum świątynia-grobowiec powstały 3800 lat p.n.e. Zwiedzanie tego miejsca jest ściśle kontrolowane przez władze Malty. Dzienne sprzedaje się tylko 80 biletów.
Byliśmy w Paola przed festynem. Miasto było ładnie udekorowane i tylko to zachęciło nas do spaceru.










Dojechaliśmy do Trójmiasta. Dawniej siedziby Joannitów później doków brytyjskiej marynarki śródziemnomorskiej.  Birgu (Vitttoriosa), Isola (Senglea) i Bormla (Cospicua) to jedno z najładniejszych miejsc na Malcie. Joannici przeznaczyli ogromne pieniądze na wybudowanie potrzebnych im fortyfikacji i murów obronnych. Brytyjczycy dodali własne budowle. W trakcie II Wojny Światowej Cospicua i Sengla poniosły ogromne straty. Mieszczące się tu doki i zacumowane w nich statki były celem bombardowań Państw Osi. Oba miasta zostały praktycznie zrównane z ziemią. Odbudowano je po wojnie dodając współczesną zabudowę. Najwięcej zabytków zachowało się w Vittoriosa . Kościół ś. Laurenca, pomnik Wolności, Pałac Inkwizytora, Fort San Angelo to główne miejsca, które należy zobaczyć w tym mieście.
Zwiedzanie Trójmiasta rozpoczynamy od przejścia się uroczymi wąskimi uliczkami w kierunku murów obronnych.







































Zakończyliśmy zwiedzanie Three Cites. Muszę przyznać, że zaplanowanie zwiedzania tego miejsca w dniu moich imienin to był świetny pomysł. Miasta mają swój niepowtarzalny klimat. Piękne uliczki, sklepiki, klimatyczne knajpki....... doki i zacumowane w nich łódeczki, jachciki oraz bogate ogromne jachty. Teraz już wiem, że wszystkie najpiękniejsze zdjęcia Malty pochodzą właśnie stąd. Ostatni rzut oka na bramę wjazdową i wracamy do hotelu świętować moje imieniny.














Na zakończenie dnia dostałam prezent. Różowe pyszne cava.  Podobno wydobyte z jakiejś tajnej piwniczki. A, że nie było go w opcji all to i wiaderko z lodem się pojawiło.











To był super dzień i wieczór. Muzyka na żywo i tańce trwały dłuuuugo. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze dostanę taki prezent imieninowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz