poniedziałek, 31 maja 2021

Ayutthaya - Trzy Świątynie

 Drugą odwiedzaną dziś świątynią jest ogromny kompleks Wat Phanan Choeng na wschodnim brzegu rzeki  Chao Phraya. Patrząc na tłok na parkingu musi w tej świątyni być niezły tłumek wiernych...


 Świątynia stoi w południowowschodniej części Ayutthaya u zbiegu rzek Chao Phraya i Pa Sak. Świątynia powstała 1324r. czyli mniej więcej ćwierć wieku przed powstaniem miasta Ayutthaya. Prawdopodobnie  jej założycielami byli przedstawiciele społeczności uciekinierów z Chin, którzy zamieszkiwali w tej okolicy. Historyczne dane wskazują też, że pierwotnie posąg Buddy stał na otwartym powietrzu, a dopiero później powstała obecna świątynia. 


Świątynia składa się, zgodnie z tajską zasadą budowy świątyń, z kilku sal i kilku budynków. Wejście prowadzi do przedsionka z bogato zdobionymi złotymi wzorami kolumnami z drewna tekowego. I już tutaj panuje spory tłok...


We wszystkich religiach istnieją podania o wielbieniu religijnego kaznodziei przez zwierzęta. Nie inaczej jest w Buddyzmie. Tutaj też w różnych przypowieściach podaje się, że kazań Buddy wysłuchiwały zwierzęta wszelkie. Nic więc dziwnego, że częściowo złocony posążek otaczają figurki tygrysów...


W głównej sali zgromadzeń - wiharze, pod baldachimem wspartym na złoconych kolumnach z głowicami w formie kwiatów lotosu, znajduje się jeden z najbardziej czczonych posągów Buddy w Tajlandii. Tajowie nazywają go Luang Pho To czyli "Wielki Wielebny Ojciec", natomiast Chińczycy oraz Tajowie pochodzenia chińskiego używają nazwy Sam Po Kong. Posąg ten ma 19 m wysokości oraz 14 m szerokości i jest jednym z największych, najstarszych i najpiękniejszych posągów Buddy w Tajlandii. 


Pozycja, w której przedstawiono tu Buddę czyli mudra nazywana jest Maravijaya -" Ujarzmienie Mary" i jest to najpopularniejsza z mudr. Kto to jest Mara i dlaczego ujarzmianie? Tu znowu trzeba odwołać się do nauki Buddy. Mara jest demonem, który reprezentuje przeciwieństwo Buddy. Mara wodzi ludzi na pokuszenie oferując im krótkotrwałe korzyści tu i teraz, odwodząc ich od duchowości. Posiada trzy córki, które reprezentują: pożądanie, bogactwo materialne oraz pokusy. I tak, gdy Budda medytował pod drzewem Bodhi, Mara przybył ze swoją armią i trzema pięknymi córkami. Armia Mary zaatakowała Buddę, a jego trzy piękne córki próbowały go uwieść tak, aby nie osiągnął nirwany przez medytację. Wtedy Budda dotknął prawą ręką Ziemi, aby była mu świadkiem. Pojawiła się jako piękna kobieta Bogini Ziemi  Phra Mae Thorani z mokrymi włosami. Wykręciła wodę z włosów, a woda zatopiła armię Mary co z kolei pozwoliło by Budda kontynuował medytację i osiągnął nirwanę. Historia ta jest często prezentowana w malowidłach, zdobiących tajskie świątynie, przedstawiających żywot Buddy. 


Posąg Buddy wykonany jest z cegły łączonej zaprawą i pokryty złoconym stiukiem.  


Na wysokości szczytu podstawy posągu znajduje się bardzo misterny ołtarzyk, w którym postacią centralną jest oczywiście Budda. Po bokach z frontu mamy dwie jeszcze mniejsze figurki, tym razem z półszlachetnych kamieni, odziane w szatę z cyrkonii a obramowaniem są słoniowe kły - większe z przodu i mniejsze głębiej...Są tam też dwa tajskie nakrycia głowy w kształcie chedi oraz dwa rytualne wachlarze...


Jest sobota i w Świątyni trwają nieprzerwane modły przy akompaniamencie nieco monotonnej muzyki. W sali jest taki tłum siedzących na podłodze, że trudno się między nimi przecisnąć. W konsekwencji nie za bardzo możemy rozejrzeć się dokładnie po sali bo trzeba uważać, żeby na kogoś nie nadepnąć...



Oczywiście z boku sali są jeszcze tradycyjne bębny oraz gong...




W tajskich świątyniach zawsze zachwycają mnie wspaniałe kompozycje kwiatowe... I nie jest ważne, że często kwiaty te są sztuczne,  bo nawet takie wykonane są perfekcyjnie. A w tle widać ścianę świątyni, w której wykonano setki niewielkich wnęk a w każdej z nich znajduje się posążek Buddy złożony na przestrzeni lat  jako wotywny dar przez któregoś z wiernych ...


Zanim opuścimy Salę Zgromadzeń jeszcze ostatni rzut oka na posąg i ostatnia związana z nim historia. Otóż według przekazywanej historii cudów, przed inwazją Birmańczyków i zniszczeniem miasta Ayutthaya w 1767 r. "łzy popłynęły ze świętych oczu świętego posągu".


Z Sali Zgromadzeń przechodzimy do Wihary Północnej.


Północna Wihara to miejsce związane mocniej z chińskim kultem Buddy. Tutaj również przedstawiony jest Budda w pozycji "Ujarzmienie Mary". Ściany pokryte są bogatymi wzorami w definitywnie chińskim stylu. 


Jest też obok kaplica chińska...


  Sala Święceń zawiera bardzo ciekawe figury Buddy znowu w pozie "Ujarzmienia Mary". Ważna jest historia posągów. Otóż dwa posągi boczne powstały najpewniej w epoce Sukhothai około 1357. Do 1963 r. nie zdawano sobie sprawy z ich wartości ponieważ pokryte były stiukiem, polakierowane i pozłocone. Gdy w 1963 r. czyszczono posągi odpadł kawałek stiuku i ... okazało się, że pod zewnętrzną warstwą kryje się mierzący 145 cm szerokości i wysoki na 190 cm posążek ze złota. Gdy zbadano drugi posąg okazało się, że stiuk i lakier to przykrywka, a w środku jest wykonany ze stopu miedzi, srebra i złota posąg o szerokości 170 cm i wysokości 228 cm. 
Wszystko wskazuje na to, że cenne posągi zostały "zagipsowane" i polakierowane, aby chronić je przed kradzieżą podczas najazdu Birmańczyków w  1767 r. Natomiast figura centralna pochodzi z okresu Ayutthaya i wykonana jest ze złoconego stiuku. Jej wymiary to 182 cm szerokości i 256 cm wysokości (w przypadku takich figur szerokość mierzy się na wysokości kolan...).




Część świątyni poświęcona jest także bogini miłosierdzia Mae Kuan Yin. A skoro miłosierdzie, to nie dziwi ilość darowanych bogini jako wota sznurów pereł i innych naszyjników...



Kończymy zwiedzanie świątyni Wat Phanan Choeng i udajemy się do ruin świątyni Wat Chai Watthanaram. Po drodze mijamy dość dziwny orszak udający się w tym samym kierunku... Kierowca wyjaśnia, że to orszak odprowadzający do świątyni nowych mnichów...



Wat Chai Watthanaram położona jest na zachodnim brzegu rzeki Chao Phraya. Niestety ze wspaniałej kiedyś budowli pozostały jedynie fragmenty mocno nadszarpnięte zębem czasu.


Według modelu, niestety znajdującego się za szybą, tak wyglądała ta świątynia w czasach świetności.



Świątynię wzniesiono w roku 1630 z rozkazu Króla Prasata Thonga w miejscu, gdzie mieściła się wcześniej rezydencja jego matki. Był to ogromny zespół budowli odwołujący się z jednej strony do wzorców architektury kambodżańskiej, a z drugiej do buddyjskiej wizji świata.  


Centralnie położone główne budowle otoczone były galerią, na której znajdowało się 120 posągów Buddy. Niestety po zniszczeniu miasta część posągów rozkradziono a część pozbawiono głów, gdyż głowy najłatwiej było sprzedać kolekcjonerom.


Wiadomo, że mury budowli były tynkowane i pokryte płaskorzeźbami, ale zachowało się z tego bardzo niewiele i to w stanie trudnym nawet do odczytania...


Niewielkie chedi po północnej stronie kompleksu musiało powstać w późniejszym okresie i definitywnie nie należało do struktury oryginalnego projektu świątyni.


Ponieważ świątynia położona jest na tarasie zalewowym umieszczono ją na umocnionej, podwyższonej platformie.


Obiektem centralnym jest Prang Prathan symbolizująca górę Meru reprezentującą oś wszechświata. Dookoła niej, na planie wierzchołków kwadratu, rozmieszczono cztery mniejsze prang symbolizujące cztery kontynenty wynurzające się ze światowego morza. Ta centralna grupa obwiedziona jest, znowu na planie kwadratu galerią, w której skład wchodzi osiem wież - po trzy na każdy bok kwadratu.. Całość otaczał mur zewnętrzny, z którego zachowały się jedynie fundamenty...


Kompleks świątynny zorientowany jest w osi wschód (rzeka) - zachód. Między rzeką, a galerią otaczającą prang znajdowała się Sala Święceń, z której do naszych czasów zachowały się jedynie podstawy filarów i obrys ścian.


Znakiem tego, że przy budowie tej świątyni odnoszono się do tradycji khmerskich jest kształt głównej prang, której szczyt stanowi odwołanie do kształtu kolby kukurydzy. Był to powrót do wcześniejszej tradycji gdyż ostatnią wcześniejszą prang w tym kształcie wzniesiono w świątyni Ratchaburana w 1424 r. 



W pozostałościach stiukowej warstwy pokrywającej prang stwierdzono obecność otworów jak od gwoździ. Jedna z interpretacji mówi, że były to otwory służące do umieszczania spinek, na których zawieszone były złocone arkusze blachy cynowej co sprawiało, że pięć centralnych prang błyszczało, jak gdyby były ze złota...






Obecność fragmentów filarów przy otaczającej główne prang galerii, która łączyła osiem zewnętrznych chedi i w której ustawione były posągi Buddy (część zachowana jest i dzisiaj) wskazuje, że galeria ta była kryta dachem. 


We wnętrzu tych ośmiu chedi znajdowały się również posągi Buddy. Na zdjęciach widać, że znaczne zniszczenia wywołał w świątyni wzniecony po jej zdobyciu przez Birmańczyków pożar...




Opuszczamy Wat Chai Watthanaram i kierujemy się do kolejnej świątyni, a raczej ruin Wat Lokaya Sutha. Już dojeżdżając na parking zwróciliśmy uwagę na potężny posąg odpoczywającego Buddy.


Posąg wypoczywającego Buddy ma imponujące rozmiary. Liczy sobie drobne 42 metry długości oraz 8 metrów wysokości. Oficjalnie nosi nazwę Phra Buddha Sai Yat. Posąg ułożony jest na osi północ-południe i spogląda na zachód.  Ciekawostką jest też to, iż wszystkie palce u stóp Buddy są tej samej długości. Budda opiera głowę na ułożonym pionowo przedramieniu, co wskazuje, że powstał w środkowym okresie kultury królestwa Ayutthaya. 


Na pozostałości jednego z filarów podtrzymujących kiedyś zadaszenie wihary, w której znajdował się oryginalnie posąg, umieszczono mały posążek stanowiący jego kopię, przy którym wierni składają dary. Jak widać jest on już prawie całkowicie pokryty złotym listkiem...






Ze świątyni, która w czasach świetności była jedną z większych w Ayutthaya pozostało bardzo niewiele. Poza  prang pozostałe budynki zachowały się jedynie w formie zarysu fundamentów...



Część turystów, szczególnie z Azji, głównie z Chin uważa, że najlepszym sposobem na zwiedzanie historycznej części Ayutthaya jest podziwianie zabytków z grzbietów słoni. W naszym odczuciu, pomijając fakt dość powszechnego sprzeciwu wobec takiej formy zwiedzania, nie jest to ani wygodne, ani praktyczne. Wygoda jazdy na słoniu niewielka, zakres podróży ograniczony, a cena znacznie mniej atrakcyjna, niż korzystanie z tricykla...




No i została nam jeszcze ostatnia część zwiedzania, ale o tym w następnej części relacji...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz