piątek, 23 czerwca 2023

Rejs po Lago Argentino i po rejsie...

Opuszczamy Brazo Norte i kierujemy się ku Ustom Diabła...



Zanim jeszcze przepłynęliśmy przez Usta Diabła spotkała nas bardzo miła niespodzianka. Ta wycieczka była dla nas jednocześnie obchodami rocznicy ślubu. Wspomniałem o tym, gdy kupowaliśmy tą imprezę. I właśnie teraz, przy pięknej pogodzie i w pięknych okolicznościach przyrody zostaliśmy uhonorowani kieliszkiem szampana...


Nie można było tego świętować tylko w salonie, więc kontynuowaliśmy szampańskie obchody na pokładzie z lodowcem Upsala w tle...
















Jeszcze chwila i w oddali widzimy już czoło lodowca Perito Moreno... Te 5 km szerokości czoła lodowca to jednaj jest kawałek. W tle widok na Cerro Pietrobelli...



Mijamy przystań, z której można popłynąć małym stateczkiem przed czoło lodowca...




Podpływamy coraz bliżej. Te około 60 m wysokości ściany lodu robi zupełnie inne wrażenie z poziomu jeziora niż z trasy widokowej na Półwyspie Magallanes...



































Nacieszyliśmy się widokami i przyszedł czas wracać do Puerto Punta Bandera. 



Tak wygląda nabrzeże, przy którym cumują małe stateczki pływające do lodowca...





Żegnamy Perito Moreno i lodowce...



Na koniec rejsu jeszcze krótki film z jego najładniejszego fragmentu...


Do Puerto Punta Bandera dopływamy zgodnie z planem o 17:00 i po kolejnej godzinie docieramy do centrum El Calafate.



Jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie, by wracać do hotelu, więc idziemy na spacer...



Naszą uwagę zwracają wystawy lokalnych cukierni. 








A zważywszy, że mamy dziś co świętować, jedna z cukierni przekonała nas do wejścia...


I to przekonała nas nie ciastkami tylko lodami. Wprawdzie temperatura to tylko nieco ponad +20 C, ale wygląd i wybór lodów spowodowały, że nie mogliśmy się oprzeć. A do tego te ceny - wprost śmiesznie niskie... 







Mały decyduje się na wafelek, duży na nieco większy pojemnik...







Po takim podwieczorku kolacja jest już całkowicie zbędna. A gdy wracamy do hotelu okazuje się, że już 4 grudnia zaczęły się święta, bo podczas naszej nieobecności pojawiły się już świąteczne dekoracje...




Wystarczy przygód na dziś. A jutro ruszamy w dalszą drogę - lecimy do Puerto Madryn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz