czwartek, 19 marca 2020

Ho Chi Minh i do domu

Nasze wakacje kończą się. Przez miesiąc zwiedzaliśmy bardzo intensywnie. Zobaczyliśmy wszystko co zaplanowaliśmy. Teraz możemy zwolnić, już nic nie musimy ale możemy...... 

Idziemy pospacerować po Sajgonie, a przy okazji robimy ostatnie zakupy i obserwujemy życie codzienne...




Patrzę na tę babcię i zgroza... Sama przytargała w miskach jakieś owoce i ciasto. A gdzie SANEPID? Gdzie badania? Gdzie kasa fiskalna? Pieniążki z rączki do rączki? A gdzie zgłoszenie do ZUS? A książeczka zdrowia? I straż miejska nie reaguje? Nie ma mandatu? Konfiskaty towaru?  A może po prostu się cieszą, że babcia zamiast stać w kolejce do zatrudniaka po zasiłek dla bezrobotnych albo do ośrodka pomocy społecznej po świadczenie zwyczajnie zarabia na utrzymanie własne, a może jeszcze nawet i rodziny? I może zamiast karać, zasługuje na pochwałę, że walczy a nie idzie po łaskę.











Tej matce nikt nie daje 500+, 300+ itd. Ona po prostu walczy o swoje, a nie żyje za cudze...



Centra handlowe to wspaniałe miejsca. Szczególnie podczas upałów... Mają klimatyzację...





Prawdziwe życie toczy  się na bazarze.......










No cóż jak kogoś zmęczy upał to robi sobie przerwę w pracy i śpi.....



Zachód słońca jak zwykle piękny....




Oj będzie nam brakowało wietnamskiej kuchni.......







Bui Vien tętni życiem, a do nas coraz bardziej dociera, że jutro o tej porze będziemy już na lotnisku.....



















I miło jest kończyć dzień na hotelowym tarasie z widokiem...



 Od rana nie mam humoru ale zostało nam jeszcze sporo kasy więc idziemy ją upłynnić.....











 Upał doskwiera więc korzystamy z hotelowego basenu......




Czas na kolację.........





Taksówką jedziemy na lotnisko koszt 180000 . Nasz samolot już czeka..... Wakacje skończyły się......










Do Wietnamu już nie wrócimy bo zobaczyliśmy praktycznie wszystko co chcieliśmy ale będziemy ten kraj miło wspominać i z czystym sumieniem możemy każdemu polecać ten kraj na wakacje.

I trochę smutno wracać do domu, ale cóż...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz