Idziemy pospacerować po Sajgonie, a przy okazji robimy ostatnie zakupy i obserwujemy życie codzienne...
Patrzę na tę babcię i zgroza... Sama przytargała w miskach jakieś owoce i ciasto. A gdzie SANEPID? Gdzie badania? Gdzie kasa fiskalna? Pieniążki z rączki do rączki? A gdzie zgłoszenie do ZUS? A książeczka zdrowia? I straż miejska nie reaguje? Nie ma mandatu? Konfiskaty towaru? A może po prostu się cieszą, że babcia zamiast stać w kolejce do zatrudniaka po zasiłek dla bezrobotnych albo do ośrodka pomocy społecznej po świadczenie zwyczajnie zarabia na utrzymanie własne, a może jeszcze nawet i rodziny? I może zamiast karać, zasługuje na pochwałę, że walczy a nie idzie po łaskę.
Tej matce nikt nie daje 500+, 300+ itd. Ona po prostu walczy o swoje, a nie żyje za cudze...
Centra handlowe to wspaniałe miejsca. Szczególnie podczas upałów... Mają klimatyzację...
Prawdziwe życie toczy się na bazarze.......
No cóż jak kogoś zmęczy upał to robi sobie przerwę w pracy i śpi.....
Zachód słońca jak zwykle piękny....
Oj będzie nam brakowało wietnamskiej kuchni.......
Bui Vien tętni życiem, a do nas coraz bardziej dociera, że jutro o tej porze będziemy już na lotnisku.....
I miło jest kończyć dzień na hotelowym tarasie z widokiem...
Upał doskwiera więc korzystamy z hotelowego basenu......
Czas na kolację.........
Taksówką jedziemy na lotnisko koszt 180000 . Nasz samolot już czeka..... Wakacje skończyły się......
I trochę smutno wracać do domu, ale cóż...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz