piątek, 15 marca 2024

Diamonds Leisure Beach & Golf Resort - hotel pierwsze wrażenie

 Wybór hoteli nad Oceanem Indyjskim w rejonie Diani Beach jest bardzo duży, więc decyzja wymagała długiego zastanowienia. Przy wyborze cena nie była pierwszorzędną przesłanką. Mieliśmy za to kilka punktów odniesienia, które ten wybór determinowały. Po pierwsze hotel musiał być w pierwszej linii brzegowej z własną, najlepiej strzeżoną plażą. Po drugie chcieliśmy mieć pokój z ładnym widokiem. Po trzecie podczas wypoczynku zależało nam na opcji all inclusive, żeby mieć wybór tego, co będziemy jeść i pić, bez opuszczania hotelu. I wreszcie po czwarte zdecydowaną preferencją przy wyborze było to, by hotel był hotelem tylko dla dorosłych, gdzie czy to w restauracji, czy przy basenach albo na plaży nie będzie bieganiny dzieci.

Nasze wymagania spełniało kilka hoteli, ale najbardziej przypadł nam do gustu hotel Leisure Lodge Resort posiadający piękną plażę, dobrze ocenianą restaurację, ładne pokoje z balkonami oferującymi przynajmniej częściowy widok na ocean oraz przeznaczony tylko dla dorosłych.

Pierwsze wrażenie już było bardzo pozytywne. Ledwie Naomi zatrzymała samochód przed wejściem pojawiła się obsługa, która zajęła się naszymi bagażami i poprowadziła nas do recepcji.


Od wejścia do recepcji prowadzi szeroki zadaszony kilkupoziomowy trakt z parkową zielenią oraz kilkoma hotelowymi sklepami po bokach.



Recepcja jest przestronna i ładnie urządzona. Musieliśmy wypełnić standardowe druczki i poproszono nas o kilka minut cierpliwości w oczekiwaniu na pokój.



Dekorację recepcji stanowi kilka rzeźb reprezentujących lokalną sztukę.


Gdy przyjechaliśmy nie było zbyt dużego ruchu, więc na czas oczekiwania mieliśmy spory wybór miejsc.


Czas oczekiwania umilał powitalny owocowy drink. Otrzymaliśmy też chłodne wilgotne ręczniczki do przetarcia twarzy i rąk po podróży.


Po kilku minutach oczekiwania otrzymaliśmy klucze do naszego pokoju, do którego zaprowadziła nas obsługa, która też zajęła się dostarczeniem do pokoju naszych bagaży. 


Leisure Lodge Resort jest sporej wielości kompleksem. Normalnych pokoi o powierzchni prawie 40 m2 jest tutaj 201. Poza tym są jeszcze domki Oasis villas o 6 lub 4 sypialniach z własnym basenem. Ale to już nie dla nas... Nasz pokój znajdował się w budynku oznaczonym na planie literą "I" otoczonym zielenią, przy trawiastej plaży, basenie i na pierwszym piętrze. I dobrze, bo pokoi na parterze zbytnio nie lubimy, gdyż nie zachwyca nas to gdy każdy może nam z zewnątrz zaglądać do pokoju. 


Otrzymaliśmy przestronny pokój, z zamówionym w rezerwacji podwójnym łóżkiem z moskitierą (która nie była zbyt potrzebna, bo albo komarów nie było, albo też codzienna przedwieczorna rutyna spryskiwania pokoju przez obsługę środkiem na komary była bardzo skuteczna). Pełne wyposażenie obejmowało też biurko, spory telewizor (na szczęście bez polskich kanałów), stolik, fotel, lodówkę, szafę skrywającą sejf i oczywiście czajnik, butelkowaną wodę, zestaw kaw i herbat. No i oczywiście bardzo sprawna klimatyzacja sterowana indywidualnie.





Na biurku czekał na nas wazonik z ulubionymi kwiatkami Małego...




Oczywiście pokój posiada też całkiem sporą łazienkę z zestawem uzupełnianych codziennie kosmetyków. 



W pokoju się śpi natomiast czas, jeżeli nie spędza się go poza pokojem spędza się głównie na balkonie. A nasz balkon okazał się wspaniały. Dwa krzesła, stolik i widok. Tego było nam trzeba...





To teraz kawa, drobne rozpakowanie bagaży i jako, że jest już nieco zbyt późno, by iść na plażę drobna wycieczka do baru przed kolacją. A wybór mamy między barem przy basenie, barem przy plaży lub barem w budynku głównym. Tym razem wybieramy rozpoznanie w budynku głównym...


Główny bar wygląda całkiem przyzwoicie, a i karta drinków na all inclusive napawa optymizmem, że z pragnienia nie umrzemy...



I tak możemy przy drinku spokojnie snuć plany na kolejne dni wypoczynku... Ale o ich realizacji w kolejnych wpisach na naszym blogu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz