poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Drugi dzień zwiedzania Bagan - 1

 Nic nie nastraja tak pozytywnie na kolejny dzień zwiedzania jak solidne hotelowe śniadanie...




Ruszamy naszą dorożką i natychmiast mijamy świątynię Gawdawpalin wspomnianą już we wpisie dotyczącym poprzedniego wieczora. Niestety, zwiedzić się jej nie dało bo prace remontowe trwają...



Nie jest możliwe zidentyfikowanie wszystkich świątyń, nawet po ich katalogowych numerach. Niektóre mają tylko numer i nie są oznaczone nazwą. Zostaje więc tylko oglądać i podziwiać same obiekty i budowniczych, którzy je wznieśli...




Świątynia numer 2925 bezsprzecznie przyciąga wzrok wklejonymi w nisze ceglanej konstrukcji figurami słoni. I to dzięki słoniom udało się ją zidentyfikować - obiekty Bagan są przedmiotem niekończących się badań i tematem prac naukowych na najróżniejsze, czasem zaskakujące tematy. Otóż niejaki Aye Aye Aung, wykładowca Uniwersytetu Dagon napisał pracę o postaciach słoni w obiektach Bagan. W tej pracy właśnie Świątynia 2925 jest przedstawiona jako ta jedyna, w której słonie są dekoracją zewnętrzną wszystkich czterech fasad. Natomiast 3 narożniki zdobi postać z birmańskiej mitologii zwana Byala lub Nawarupa, a na jednym z frontów niszę wypełnia postać Lokanahta.


Kolejna grupa świątyń to zespół Khaymingha Pagoda, do której należy widoczna na zdjęciu pagoda numer 1831. Pagoda ta nazywana jest też pagodą Eainyarkyaung Ngamyathna a znajdowała się ona na terenie kompleksu mieszkalnego syna Króla Narapati Sithu Księcia Kinkathu i jego żony Nyaung­yankyi Thamee ...







Nadal jesteśmy na terenie kompleksu świątyń Khaymingha (pisane też jako Khay Min Gha) pochodzącego z XII w..


Praktycznie w każdej większej i mniejszej świątyni czy pagodzie znajduje się jakaś figura Buddy..



W wielu świątyniach zachowały się też we fragmentach freski, które kiedyś je zdobiły.





Również i te malowidła ścienne jako główny temat przedstawiają Buddę w różnych pozach i sytuacjach scen rodzajowych.









W miejscach, gdzie wiadomo, że zatrzymuje się wielu turystów zawsze spotkamy sprzedawców pamiątek. Do bardzo popularnych wśród przyjezdnych należą kukiełki w tradycyjnych strojach oraz przedstawiające postacie z legend.


Po niektórych pagodach, szczególnie tych mniejszych widać, że gdy zatrzęsła się ziemia całe budowle uległy deformacjom.













W upalne dni niektóre pagody mają swoich wiernych "strażników"...



Kolejnym obiektem na naszej trasie jest Upali Thein. Jest to obiekt, który pojawił się dopiero w 1794 r. jako sala ordynacji czyli wyświęcania buddyjskich mnichów. Choć brak na to formalnych dowodów przypuszcza się, że budowlę ufundowało zamożne małżeństwo, które przedstawiono na malowidle przy wejściu. Ściany wnętrza pokrywały trzy poziomy fresków, które przedstawiają w poziomie dolnym różne sceny nauczania przez Buddę, poziom środkowy ma za temat 28 wcześniejszych reinkarnacji Buddów natomiast poziom najwyższy obrazuje oświecenie Buddy pod drzewem Bodhi. Niestety trzęsienie ziemi z 1975 r poważnie uszkodziło malowidła. Następnie, dla wzmocnienia budowli wstawiono "tymczasową" stalową ramę, która znacznie ogranicza widoczność fresków. I jakby tego było mało, we wnętrzu obowiązuje zakaz fotografowania, aby chronić malowidła przed błyskiem fleszy...


Pagoda No 1686 prezentuje się ładnie wśród zieleni drzew...


I tak dojechaliśmy do pierwszego z naszych głównych celów na dzisiejszy dzień - Świątyni Htilominlo. I już z daleka widać, że trzęsienie ziemi zostawiło tu swój ślad oraz, że prace rekonstrukcyjne na obiekcie nadal trwają. 


Świątynia Htilominlo Pahto została wzniesiona za panowania Króla Nandaungmya w 1218 r i należy do świątyń okresu późnego. Miała upamiętniać fakt, iż w tym miejscu król został namaszczony na następcę tronu jako jedyny spośród pięciu królewskich synów. Ceremonia wyboru, według legendy wyglądała w ten sposób, że wokół białego ceremonialnego parasola ustawiło się w okręgu 5 potencjalnych następców tronu. Wybrany miał zostać ten, którego wskaże przechylając się w jego stronę parasol... I padło na Htilominlo ...
 

Teren, w którego centrum stoi na niewysokiej platformie świątynia otoczony jest murem z czterema bramami. Na otaczającym pagodę placu rozstawione są bardzo liczne stragany tworząc targ dla turystów odwiedzających świątynię.


Świątynia Htilominlo wzniesiona została z cegły. W czasach świetności z zewnątrz budynek pokryty był białym stiukiem, w którym wyrzeźbione były postacie ogrów i innych mitologicznych postaci jak morskie potwory z hinduistycznej baśni o potworze Makara . Niestety stiuk i rzeźby zachowały się jedynie we fragmentach i dziś widać jedynie ceglane elewacje z płatami wykończenia.


Dwupoziomowa świątynia zbudowana jest na planie kwadratu, z którego wypuszczone na zewnątrz są przedsionki - trzy identyczne i główny, wschodni nieco dłuższy. Dwa poziomy świątyni to masywne kostki, każda z trójtarasowym dachem i niewielkimi stupami na narożach. Dodatkowe wejścia prowadzą do obiegających centralną bryłę korytarzy.


Podstawa świątyni to kwadrat o boku 43 m. Piętro drugie jest znacznie mniejsze. Oba piętra zawierają po cztery duże posągi Buddy skierowane na cztery strony świata. Niestety, zwiedzać można tylko dolne piętro. Centralna wieża i wieńczące ją hti dawały świątyni wysokość około 46 m jednak, jak widać na pierwszym zdjęciu, wieża shikhara oraz hti podczas naszej wizyty nie były jeszcze zrekonstruowane po zniszczeniu w czasie trzęsienia ziemi z 1975 r. 





Głównym wejściem do świątyni jest ganek wschodni i w konsekwencji to posąg Buddy na wprost tego wejścia jest posągiem głównym. Obecnie pozłocony posąg oryginalnie, tak jak pozostałe, był posągiem pokrytym malowanym stiukiem, złocenia pojawiły się dopiero po 2002 roku.




Tak przedstawia się Budda w kaplicy północnej.



Kolejny Budda pochodzi z kaplicy zachodniej



I wreszcie ostatni, Budda z kaplicy południowej.


Główne posągi Buddy siedzącego nie są jedynymi w świątyni. Według źródeł ich odpowiedniki zasiadają na drugim, niedostępnym piętrze, a i już na poziomie pierwszym pojawiają się mniejsze posągi i posążki w innych postawach.  


Warto popuścić nieco wodze fantazji i wyobrazić sobie jak wspaniale musiało wyglądać wnętrze tej świątyni gdy wszystkie ściany zdobione były kolorowymi freskami... 



Freski na łukach sklepiennych przedstawiały głównie dekoracyjne wzory geometryczne.


Natomiast freski na ścianach przedstawiały wizerunki Buddy w różnych pozycjach i różnej wielkości. Niestety czas i warunki atmosferyczne zrobiły swoje i freski wyblakły a w wielu miejscach stały się nieczytelne. Dodatkowo, w czasie trzęsień ziemi część podłoża po prostu odpadła od ceglanych ścian. Trzeb też powiedzieć, że swoje i to znaczne piętno na ściennych malowidłach wywarli pielgrzymi i turyści bezmyślnie niszcząc ściany swoimi "autografami" i napisami różnej treści...







A po wyjściu ze świątyni przeszliśmy się jeszcze przez bazar gdzie kolejny raz spotkaliśmy "kobiety o długich szyjach" produkujące tradycyjne tkaniny.




Czas pogania więc wsiadamy do naszej dorożki i przenosimy się do kolejnej wielkiej świątyni po drodze mijając historyczne stupy.


Zaznajamiamy się też po drodze ze zwyczajami związanymi z Festiwalem Wody. Wodę leją wszyscy, na wszystkich, gdzie się da i czym się da - wiadrami, butelkami z węży ogrodowych czy strażackich prądownic zasilanych przez motopompy. Nam na szczęście tym razem udało się i uniknęliśmy totalnego zmoczenia...


Co dalej w kolejnym wpisie...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz