wtorek, 11 lipca 2017

Patong- dzień ósmy - rejs do Phang Nga, hongów, James Bond Island.

Kolejny dzień przeznaczony jest na całodniową wycieczkę statkiem do , hongów oraz na wyspę Jamesa Bonda.
W lokalnych biurach było wiele różnych ofert, krótszych - dłuższych, z kajakami i bez, z obiadem i bez, z powrotem koło południa, po południu i wieczorem. My zdecydowaliśmy się na opcję całodniową z powrotem wieczorem, żeby załapać się na zachód słońca w Phang Nga... 

Po wczesnym śniadaniu przyjeżdża po nas minibusik i zawozi na przystań. Ta przystań położona jest w innej części wyspy niż poprzednia... 
Na przystani czeka leciutkie śniadanko z napojami i kawą i wsiadamy na statek... W drogę...






Mijamy kilka niewielkich wysepek gdzie na każdej jest jakaś otoczona zielenią plaża...





Docieramy do nieco większej wysepki, gdzie przewidziana jest godzinna przerwa na plażowanie... Jest całkiem ładnie - ale tylko z frontu... Tajowie nie wykazują się zbytnią dbałością o otoczenie i na zapleczach powstaje śmietnik... Ale w końcu przypłynęliśmy tu na plażę...





Po piasku widać, że ta plaża ma swoich lokalnych mieszkańców tworzących fantastyczne wzory na piasku...





Na plaży jest też barek w którym pracuje cała rodzinka łącznie z dziećmi. Oferują kilka prostych dań, napoje, owoce i soczki...





Po mniej więcej godzinie odpływamy w kierunku naszej głównej atrakcji dnia...



Na statku serwują obiad - całkiem smaczny i bardzo pożywny...

Jest wybór. A wszystko prosto z kuchni na dolnym pokładzie...

No i jesteśmy coraz bliżej tych wystających z wody skał, które tak podobały nam się z okien samolotu...



Bardzo wyraźnie widać na linii wody skutki erozji wywołanej falami i pływami






Widoki są fantastyczne, a przy niezbyt gorącej i słonecznej pogodzie można je podziwiać przez cały czas z dziobu statku.





Przy niektórych skalnych wysepkach widać zgrupowania łódek. To tam znajdują się sławne hongi..
Ponieważ jest ich kilka, my do swojego dotrzemy za kilka minut.





No i jesteśmy na miejscu Teraz przesiadka ze statku na dmuchane kajaki. Po dwie osoby i miejscowy wioślarz...



No to do kajaka... i w drogę



Co to są hongi? Jest to najprościej mówiąc formacja geologiczna, która powstała w miejscu gdzie zawaleniu uległo sklepienie groty znajdującej się we wnętrzu umiejscowionej na wodzie wyspy-skały. Wpływając do hongu wpływamy do wypełnionej wodą jaskini pozbawionej sklepienia...






Pływanie po hongach możliwe jest tylko w określonych porach dnia, ponieważ ze względu na przypływ woda zalewa "wjazd" lub przy odpływie robi się zbyt płytka, aby można było wpłynąć do wnętrza...






















Kajakowa wyprawa po hongach jest jednym z ciekawszych punktów programu...
Podziwiamy kolejne formacje skalne Phang Nga





Zapewne ciekawe musiałyby być wyniki badań petrograficznych skał, ponieważ widać, że budowa tych wysepek nie jest jednorodna i składa się z licznych warstw poprzeplatanych minerałów różnego rodzaju.








Tutaj kolejne hongi i kolejna grupa oglądających je turystów...






A za chwilę zatrzymamy się w muzułmańskiej wiosce na wodzie, której ponad 400 mieszkańców to jedna rodzina...






Po drodze spoglądamy jeszcze  pono prehistoryczne rysunki na ścianie czegoś, co kiedyś było jaskinią...



No i dobijamy...






Jeden z mieszkańców zajmuje się hodowlą takich oto bardzo pięknych i przyjaźnie nastawionych do odwiedzających ptaszków...
Miło potrzymać je na rękach (chociaż Mały ma na ten temat nieco inne zdanie...)






Po około godzinnym postoju na zwiedzanie wioski z możliwością zakupów płyniemy dalej. Kierunek Wyspa z filmu o Agencie 007...






No i dopływamy do plaży... Jest już późne popołudnie i na wyspie jest zaledwie kilka osób. Zamknięte są już za to stragany dla turystów... I bardzo dobrze, nie ma tłoku.





Tu również widać ciekawy układ warstw mineralnych w skale...



No i jest... Słynna stercząca z wody pałka
Trzeba przyznać, że widoki są bardzo malownicze...






Zając Mniejszy zabiera się za eksplorację okolicy...









Zaczyna się robić coraz później więc odpływamy w kierunku Phuket.





A po kilkunastu minutach zaczyna się piękny zachód słońca w Phang Nga...














Po tym pięknym spektaklu wracamy na Phuket, czas umila nam muzyka, jest disco i jest zabawa.


No, a po powrocie konieczne jest omówienie wrażeń przy kolacji.

Dziś to zupa z kulkami mięsnymi i makaronem ryżowym




Tajski omlet z warzywami i wieprzowinką...

No i do pełnego zestawu Morning Glory...

Jak przy każdej kolacji wybór okazuje się świetny, dania są wspaniałe w smaku, a cena znowu około 350 THB. Bajka...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz