Kolejny dzień przeznaczony jest na całodniową wycieczkę statkiem do , hongów oraz na wyspę Jamesa Bonda.
W lokalnych biurach było wiele różnych ofert, krótszych - dłuższych, z kajakami i bez, z obiadem i bez, z powrotem koło południa, po południu i wieczorem. My zdecydowaliśmy się na opcję całodniową z powrotem wieczorem, żeby załapać się na zachód słońca w Phang Nga...
Po wczesnym śniadaniu przyjeżdża po nas minibusik i zawozi na przystań. Ta przystań położona jest w innej części wyspy niż poprzednia...
Na przystani czeka leciutkie śniadanko z napojami i kawą i wsiadamy na statek... W drogę...
Mijamy kilka niewielkich wysepek gdzie na każdej jest jakaś otoczona zielenią plaża...
Docieramy do nieco większej wysepki, gdzie przewidziana jest godzinna przerwa na plażowanie... Jest całkiem ładnie - ale tylko z frontu... Tajowie nie wykazują się zbytnią dbałością o otoczenie i na zapleczach powstaje śmietnik... Ale w końcu przypłynęliśmy tu na plażę...
Po piasku widać, że ta plaża ma swoich lokalnych mieszkańców tworzących fantastyczne wzory na piasku...
Na plaży jest też barek w którym pracuje cała rodzinka łącznie z dziećmi. Oferują kilka prostych dań, napoje, owoce i soczki...
Po mniej więcej godzinie odpływamy w kierunku naszej głównej atrakcji dnia...
Na statku serwują obiad - całkiem smaczny i bardzo pożywny...
Jest wybór. A wszystko prosto z kuchni na dolnym pokładzie...
No i jesteśmy coraz bliżej tych wystających z wody skał, które tak podobały nam się z okien samolotu...
Bardzo wyraźnie widać na linii wody skutki erozji wywołanej falami i pływami
Widoki są fantastyczne, a przy niezbyt gorącej i słonecznej pogodzie można je podziwiać przez cały czas z dziobu statku.
Przy niektórych skalnych wysepkach widać zgrupowania łódek. To tam znajdują się sławne hongi..
Ponieważ jest ich kilka, my do swojego dotrzemy za kilka minut.
No i jesteśmy na miejscu Teraz przesiadka ze statku na dmuchane kajaki. Po dwie osoby i miejscowy wioślarz...
No to do kajaka... i w drogę
Co to są hongi? Jest to najprościej mówiąc formacja geologiczna, która powstała w miejscu gdzie zawaleniu uległo sklepienie groty znajdującej się we wnętrzu umiejscowionej na wodzie wyspy-skały. Wpływając do hongu wpływamy do wypełnionej wodą jaskini pozbawionej sklepienia...
Pływanie po hongach możliwe jest tylko w określonych porach dnia, ponieważ ze względu na przypływ woda zalewa "wjazd" lub przy odpływie robi się zbyt płytka, aby można było wpłynąć do wnętrza...
Kajakowa wyprawa po hongach jest jednym z ciekawszych punktów programu...
Podziwiamy kolejne formacje skalne Phang Nga
Zapewne ciekawe musiałyby być wyniki badań petrograficznych skał, ponieważ widać, że budowa tych wysepek nie jest jednorodna i składa się z licznych warstw poprzeplatanych minerałów różnego rodzaju.
Tutaj kolejne hongi i kolejna grupa oglądających je turystów...
A za chwilę zatrzymamy się w muzułmańskiej wiosce na wodzie, której ponad 400 mieszkańców to jedna rodzina...
Po drodze spoglądamy jeszcze pono prehistoryczne rysunki na ścianie czegoś, co kiedyś było jaskinią...
No i dobijamy...
Jeden z mieszkańców zajmuje się hodowlą takich oto bardzo pięknych i przyjaźnie nastawionych do odwiedzających ptaszków...
Miło potrzymać je na rękach (chociaż Mały ma na ten temat nieco inne zdanie...)
Po około godzinnym postoju na zwiedzanie wioski z możliwością zakupów płyniemy dalej. Kierunek Wyspa z filmu o Agencie 007...
No i dopływamy do plaży... Jest już późne popołudnie i na wyspie jest zaledwie kilka osób. Zamknięte są już za to stragany dla turystów... I bardzo dobrze, nie ma tłoku.
Tu również widać ciekawy układ warstw mineralnych w skale...
No i jest... Słynna stercząca z wody pałka
Trzeba przyznać, że widoki są bardzo malownicze...
Zając Mniejszy zabiera się za eksplorację okolicy...
Zaczyna się robić coraz później więc odpływamy w kierunku Phuket.
A po kilkunastu minutach zaczyna się piękny zachód słońca w Phang Nga...
Po tym pięknym spektaklu wracamy na Phuket, czas umila nam muzyka, jest disco i jest zabawa.
No, a po powrocie konieczne jest omówienie wrażeń przy kolacji.
Dziś to zupa z kulkami mięsnymi i makaronem ryżowym
Tajski omlet z warzywami i wieprzowinką...
No i do pełnego zestawu Morning Glory...
Jak przy każdej kolacji wybór okazuje się świetny, dania są wspaniałe w smaku, a cena znowu około 350 THB. Bajka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz