Pogoda znowu nieco inna, trochę więcej chmurek z okresami słońca to i kolory wody ciągle się zmieniają... I jest super..
Po pozycjach łódek wyraźnie widać, że nie wszyscy płyną w te same miejsca. No w końcu tury są cztery, a i niektórzy płyną na tylko jedną plażę na cały dzień... A wybór tych plaż ogromny...
Widać, że przy kilku plażach powstały już niewielkie zgrupowania domków, na innych wprowadzono małą infrastrukturę, a jeszcze inne są całkiem dziewicze...
Zauważamy też, że w okolicy pojawiają się całkiem spore i raczej luksusowe jachty, co wskazuje, że kierunkiem tym zaczynają interesować się też oceaniczni żeglarze...
Koniec nieróbstwa. Następnym przystankiem będzie Cathedral Island a dokładniej Cathedral cave...
Po drodze mijamy El Nido Resort na wyspie Lagen. I moment zastanowienia - no miejsce piękne, fakt. Odludzie totalne. Może i piękne miejsce na wypoczynek, ale nie dla Zajęcy... No, a cena na poziomie 1800 - 2100 zł za noc powala. Jednak wolimy miejsca, wokół których jest możliwość wyboru gdzie i co chcielibyśmy robić, jeść itd... Ale na przykład, gdybym miał pisać pracę habilitacyjną i dokonać ostatnich poprawek prawie gotowego tekstu, to może i takie miejsce byłoby w sam raz...
Mijamy liczne malutkie wysepki, a właściwie wystające z morza pojedyncze mniejsze i większe skały
No i jest... Cathedral Island, która zyskała sobie sławę dzięki sporej wielkości skalnym rozpadlinom, w tym tej największej zwanej Cathedral Cave... Miejscowi mówią, że nazwa ta wzięła się od tego, że odkrywcom jaskini wydawała się ona tak wielka, jak katedra...
Tę jaskinię ogląda się tylko z łodzi bo wejść tam nie ma gdzie... Kolejną zobaczymy pieszo...
No i lądujemy na plaży przy Cudugnon Cave...
Wejście do wnętrza jaskini Cudugnon do najprostszych nie należy, szczególnie dla osób o nieco obfitszych kształtach. Trzeba przecisnąć się przez dość niewielki otwór w skale. Przewodnicy zalecają, żeby pomóc sobie przy tym ręcznikiem... No to działamy...
Ale udaje się... Wnętrz jaskini jest dość przestronne, a oświetlenie zapewniają otwory w jej sklepieniu.
Powrót odbywa się tą samą drogą i wydaje się jakby łatwiejszy...
Po podziemnych atrakcjach kilka minut na plaży podczas gdy załoga przygotowuje lunch...
A kiedy dochodzimy już do deseru okazuje się, że przez cały czas byliśmy obserwowani i mamy na lunch gości, którzy zjawili się bez zaproszenia... Ale o tym już w następnym wpisie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz