sobota, 2 maja 2020

Filipiny - Luzon - Podsumowanie

W początkowym planie przedstawienia naszego wyjazdu ten wpis przewidziany nie był, ale po opisaniu wszystkich wrażeń i związanych z tym doświadczeniem pojawił się pomysł, by podsumować tę wyprawę wspominając jednocześnie wcześniejsze wizyty na Filipinach. Nie ma w nim setek zdjęć, bo te znajdzie czytelnik we wcześniejszych wpisach. Jest za to nasza analiza tego, co udało nam się zobaczyć i przeżyć nie tylko podczas tej, ale i podczas dwóch wcześniejszych wizyt na Filipinach.

Na początek filmik podsumowujący miejsca, które odwiedziliśmy podczas tej podróży....


Przy okazji postów o Filipinach pojawiły się pytania o organizację wyjazdów i ich koszty. No to zapraszam.
Koszty każdego wyjazdu zależne są od podstawowego czynnika - wyboru. A wybory te dokonywane są w naszym przypadku podczas procesu planowania wyjazdu. Planowanie z zasady zajmuje Zającom więcej czasu niż sam wyjazd. Rozpoczyna się od decyzji co do interesującego nas kierunku. Następnie przychodzi faza czytania i oglądania. Czytamy programy biur podróży, naszych krajowych, międzynarodowych i lokalnych, bo jednak można z nich wyciągnąć wnioski odnośnie możliwości przemieszczania się, zakwaterowania i najciekawszych miejsc "turystycznych" w danym kraju, regionie czy miejscowości. Następnie przychodzi kolej na opisy przedstawiane przez tych, którzy w danym miejscu już byli. Co ich zachwyciło a co rozczarowało. Jakie są plusy a jakie minusy poszczególnych miejsc. Na co uważać, żeby nie dać się "wpuścić w maliny". Jak zaplanować czas, żeby jak najpełniej wykorzystać  dostępny czas... W tym momencie wiemy już ile czasu będziemy potrzebować na  realizację naszych planów. I powstaje pierwszy projekt programu wyjazdu.
Kolejny etap to poszukiwanie biletu lotniczego do naszej destynacji. A gdy uda się znaleźć interesujący nas bilet dostosowujemy nasz wstępny program do okresu, na jaki wyjeżdżamy. Wtedy też sprawdzamy możliwości komunikacyjne między poszczególnymi lokalizacjami, ponieważ te możliwości często determinują potrzebny na miejscu czas...
Z kolejnego etapu najbardziej cieszą się firmy rezerwacyjne jak Booking, Agoda, c-trip, czy Hotels... Już dość dawno określiliśmy nasze wymagania i limity dotyczące warunków i ceny zakwaterowania podczas wyjazdów. Są więc pewne warunki brzegowe, które mogą być przekroczone tylko w sytuacji "wyższej konieczności" czyli braku innych możliwości. Nasze minimum to pokój dwuosobowy z łazienką ze śniadaniem w cenie. A limit cenowy określony jest generalnie na średnio 250 zł za pokój za noc. W  każdym miejscu przeglądamy dostępne opcje i fakt, że jakiś obiekt według opisów na stronach rezerwacyjnych nam się podoba nie załatwia sprawy. Każdy obiekt weryfikujemy na różnych stronach pod względem opinii. I nie sam TripAdvisor jest tu wyznacznikiem, a z pewnością nie jest nim ocena punktowa obiektu, gdyż wyraża ona opinię pewnej grupy użytkowników do której nie koniecznie się zaliczamy. Przykładowo, nie interesują nas obiekty typowo hostelowe, które mają często wyższe oceny punktowe niż dobre hotele, ale są to oceny osób o innych niż nasze zainteresowaniach i standardach.  Dodatkowo, czytając opinie patrzymy kto jest ich autorem bo różne są gusta różnych nacji i orientacji. I czasem powodem negatywnej opinii o bardzo dobrym hotelu może być to, że ktoś przyjechał o 5 nad ranem i musiał czekać na pokój do 12:00 albo, że dwie ulice dalej był pożar i klient się nie wyspał. Nie lubimy "spontanu" i hotele rezerwujemy jeszcze z kraju pozytywnie patrząc na oferty zwrotne czy też płatne na miejscu - ot tak na wszelki wypadek...
Jeżeli jest taka potrzeba kontaktujemy się też z polecanymi biurami, kierowcami czy przewodnikami tam, gdzie chcemy z ich usług korzystać i czasem jedynie zapoznajemy się z ofertą a czasem już na tym etapie uzgadniamy interesujący nas zakres ich usług.
No i wtedy gotowy jest już ostateczny program wyjazdu i jego zgrubny budżet.
Zawsze też rezerwujemy parking w okolicach lotniska.
No i oczywiście nigdy nie zapominamy o ubezpieczeniu, które musi obejmować koszty nie tylko podstawowej pomocy, ale też znacznie szerszy zakres ochrony...

Koszty wyjazdu liczymy bardzo ogólnie. Wiemy ile zapłaciliśmy robiąc przelewy, ile kosztowały nas takie elementy jak bilety lotnicze, hotele, ubezpieczenie i parking. Mamy dane wydatków z kart. Wiemy też ile gotówki zabieramy ze sobą. Po powrocie odejmujemy to, z czym wróciliśmy od tego co zabraliśmy i mamy wydatki gotówkowe. Nie liczymy osobno posiłków, atrakcji, rozrywek czy pamiątek. To wszystko mieści się w jednej kwocie wydatków. I tak powstaje całkowity koszt wyjazdu...

Opisawszy proces i metody obliczeń podsumowanie kosztów.

W przypadku tego wyjazdu koszt zamknął się kwotą blisko 8000 zł na osobę za 28 dni. Jest w tym wszystko, a najwyższą składową są bilety lotnicze Warszawa - Hong Kong - Manila w dwie strony, po odliczeniu których koszt na osobę spadnie do nieco ponad 5000 zł na osobę. W tym momencie najdroższą pozycją będą hotele, dalej transport wewnętrzny i atrakcje. Drogo? W naszym obliczeniu nie. Czy można taniej? Oczywiście. Ale z drugiej strony to są wakacje i wypoczynek, a nie walka o byt czy kurs surwiwalowy...

Czy na wszystko wystarczyło czasu? I tak, i nie. Zawsze można byłoby w kilku miejscach zostać dłużej i zobaczyć jeszcze coś więcej. Ale z drugiej strony dobrze jest wracać do domu z pewnym niedosytem i pragnieniem powrotu aniżeli z przesytem i zniechęceniem do kolejnej wizyty.

Zachwyty? Niewątpliwie każde z odwiedzanych miejsc na swój sposób zachwyciło. W każdym było co zobaczyć i czym nacieszyć zmysły. Tarasy ryżowe, wulkany, rekiny ale też i kolorowe fontanny czy lokalne targi... To wszystko zostało w pamięci i miło się to wspomina...

Rozczarowania? Myślę, że rozczarowań uniknęliśmy dzięki temu, że świetnie wiedzieliśmy czego spodziewać się po kolejnych odwiedzanych miejscach. I więcej było wrażeń na plus niż na minus...

Ceny? Jak na Filipinach... Jak generalnie w Azji... Przy jednym założeniu - nie staramy się przetrwać dnia za 5 $ tylko staramy się korzystać z przyjemności... A wtedy wszystko wydaje się tanie...

Ludzie? Tacy jak wszędzie na świecie... Generalnie nasze odczucia co do mieszkańców Filipin są pozytywne. Weseli, uśmiechnięci, chętni do kontaktów, gdy trzeba pomocni. I oczywiście jak w każdym kraju i tu znajdą się naciągacze, którzy w białasie widzą chodzący portfel, z którego należy wyrwać jak najwięcej dla siebie. Ale czy odwrotna sytuacja nie ma miejsca i u nas w kraju gdzie "żółty" czy "czarny" to potencjalny frajer?

Transport lokalny. No cóż, Filipiny mają w tym zakresie jeszcze sporo do poprawienia aby osiągnąć poziom Tajlandii czy Malezji, ale nie jest tak tragicznie, jak piszą niektórzy. Wiele zależy od tego, czy jesteśmy chętni zainwestować nieco więcej i podróżować wygodniej, czy też chcemy po taniości między koszami warzyw, klatkami drobiu i skrzynkami ryb... Wybór należy do użytkownika...

Jedzenie? No cóż... Kuchnia filipińska do najbardziej wykwintnych i wyrafinowanych w Azji nie należy. Przy porównaniu do wietnamskiej, tajskiej czy chińskiej wygląda raczej blado. Wiele potraw nie ma smaku, a jeszcze więcej wyglądu... Ale... Jest wiele potraw, które są smaczne i dobrze przygotowane. Można znaleźć doskonale zrobione ryby i owoce morza, są doskonałe makarony i dania z drobiu... Są też i ciekawostki, których nie mamy chęci próbować jak balut czyli jajko z kurczakiem, często już nieco opierzonym, w środku, ale przecież nikt nie każe nam tego jeść, jeżeli nie mamy ochoty...

Alkohol? Tego ci tutaj pod dostatkiem a szczególnie miejscowego rumu Tanduay oraz Emperador (chociaż są i inne wariacje). Miejscowe napitki są tanie i całkiem pijalne, a z pewnością znacznie lepsze niż oferowany w wielu egipskich hotelach w opcji all zajzajer. Importowane wina są drogie... Piwo jest praktycznie wszędzie i nie ma problemu - w większości jest pijalne a nawet dobre...

Papierosy? Z tym jest problem. Prezydent ma czasem idee fix i jednym z pomysłów był zakaz palenia. Wprawdzie papierosy są dostępne bez większych problemów, ale już puszczenie dymka może być kłopotliwe bo palić, przynajmniej teoretycznie, wolno tylko w wyznaczonych miejscach, a te z zasady nie są ani łatwe do znalezienia ani utrzymane. W konsekwencji zakaz jest generalnie łamany, chociaż grożą za to mandaty.

Co jeszcze? Nie wiem. W przypadku pytań zapraszamy a  postaramy się odpowiedzieć w ramach dostępnej nam wiedzy w danym temacie...

Podsumowując - czy jesteśmy zadowoleni? Tak, to był świetny wyjazd. Czy chcielibyśmy tam wrócić? Jeżeli trafi się okazja zwiedzić miejsca, w których jeszcze nie byliśmy to z wielką przyjemnością. A wszystko podsumowują dwa zdjęcia poniżej...

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz