sobota, 14 września 2019

Petra

Wczesna pobudka, szybkie śniadanie i ruszamy do Petry. Możemy zwiedzać z grupą lub sami. Musimy tylko pamiętać o czasie, który dziś ma kluczowe znaczenie. Dokładnie o 14 mamy ruszyć do Akaby na wodolot do Taby. Jasna informacja - jak ktoś się spóźni to będzie wracać do Egiptu na własną rękę. Mało zachęcająca perspektywa, więc lepiej pilnować czasu...



Na parkingu jest okazja sfotografować się z byłym i obecnym Królem Jordanii. Przyznać trzeba, że obaj haszymidzcy władcy okazali się ludźmi niezmiernie mądrymi, którym udało się najpierw stworzyć relatywnie nowoczesne państwo na Bliskim Wschodzie, a następnie utrzymać jego jedność i pozycję podczas kolejnych wojen w regionie...



O Petrze napisano wiele książek i przewodników, więc skupię się bardziej na przedstawieniu naszych wrażeń i dokonań prezentując jedynie krótkie informacje o najważniejszych obiektach.

Słów kilka o Petrze trzeba jednak napisać tytułem wprowadzenia. położona jest w zagłębieniu masywu Dżabal asz-Szara. Miejsce to zamieszkiwane było okresowo już w czasach paleolitu, a bardziej osiadłe osadnictwo według odkrytych obiektów miało miejsce już około 9000 lat p.n.e. w okresie neolitu. Nabatejczycy osiedlili się tu w okresie IV w p.n.e. wypierając Edomitów. W III w p.n.e rola miasta wzrosła ponieważ miasto stało się ważnym węzłem na trasie z Indii do Egiptu i z Arabii do Syrii. Od II w p.n.e do I w n.e. Petra pełniła rolę stolicy Nabatejczyków utrzymując się głównie z zaopatrywania karawan, ceł i uczestnictwa w handlu. W czasach hellenistycznych i rzymskich, mimo kilku prób, Petra pozostawała niezdobyta. Z drugiej strony Nabatejczycy wspierali Rzymian i jako państwo klienckie ich relacje z Rzymem układały się dość poprawnie. Aneksja Petry nastąpiła, bez oporu, za czasów Trajana w 106 r. W roku 130 miasto odwiedził cesarz Hadrian trochę w ramach inspekcji, a trochę jako turysta ciekawy interesujących miejsc na terenie cesarstwa. Od soboru nicejskiego w 325 roku do podboju przez Arabów w VII wieku w mieście dominowało chrześcijaństwo.W średniowieczu miastem zawładnęli krzyżowcy, którzy wybudowali na jego terenie dwie cytadela, a następnie zostało zdobyte przez Saladyna, którego panowanie doprowadziło Petrę do ruiny wspomagane przez kolejne trzęsienia ziemi. Miejsce wyludniło się i do XIX w pozostawało w zapomnieniu. Wreszcie w 1985 roku rząd Jordanii wysiedlił z Petry pomieszkujących tu beduinów, a w dniu 6 grudnia 1985 r UNESCO wpisało Petrę na listę Światowego Dziedzictwa.
Podczas naszej wizyty szlak zwiedzania liczył sobie około 4 km w jedną stronę. Idąc przez Petrę zrozumieliśmy dlaczego zwiedzanie należy rozpocząć jak najwcześniej rano. Z godziny na godzinę robiło się coraz goręcej i duchota stawała się wręcz niemożliwa do wytrzymania.   


Z parkingu widzimy w oddali szczyt górę Hor na której widać niewyraźnie niewielki obiekt, który jest według wierzeń grobowcem brata Mojżesza - Aarona.



Z parkingu ruszamy szerokim wąwozem, przez który poza drogą normalną prowadzi też specjalny trakt dla koni i dorożek. Już na tym etapie po obu stronach widzimy ciekawe formacje skalne...
Skąd wziął się tutaj ten osiołek naprawdę nie mam pojęcia...



 Najpierw napotykamy na swej drodze bloki Djin (bloki Dżinów). To takie graniastosłupowe struktury, najstarsze grobowce, w których współcześni widzieli duchy czyli dżiny. Na terenie Petry odnaleziono do tej pory dwadzieścia sześć takich bloków z których niektóre osiągają wysokość nawet 8 m.



Jako kolejny widzimy grobowiec obeliskowy Na jego froncie wyraźnie zaznaczone są cztery obeliski i postać. Grobowiec ten pochodzi z I w n.e. Ciekawostką jest to, że sala pod grobowcem służyła do organizacji corocznej uczty za zmarłych. 




Idąc dalej podziwiamy różne kształty skał i drążone w nich jaskinie...






Przed dojściem do wąwozu Al-Siq mijamy pozostałości zapory wodnej, która miała przekierowywać nadmiar wody tunelem z Wadi Musa do Wadi Mudhlin. Cały zespół zapory, tunelu, kanałów wodnych i cystern to przykład osiągnięć architektury hydrotechnicznej z przełomu tysiącleci.




Wreszcie dochodzimy do Al-Siq długiego na około 1.2 km wąskiego wąwozu wijącego się miedzy skałami o fantastycznych kolorach i kształtach. Najpierw jednak przekraczamy pozostałości bramy do wąwozu - 



Wzdłuż Al-Siq ciągną się terakotowe kanały doprowadzające wodę do miasta...



Kształty i kolory skał zadziwiają...









Wśród przedziwnych kształtów skał widzimy na przykład słonia opartego na trąbie...











Po drodze mijamy ryte w litej skale grobowce, które nigdy nie zostały ukończone...























Na ścianie wąwozu zachowały się też mocno zerodowane fragmenty reliefu, na którym przedstawiono karawanę. W kamieniu dostrzec można zarysy postaci ludzi i wielbłądów...











Dochodzimy oczarowani do końca Al-Siq i przed nami, fragment po fragmencie w szczelinie skalnej odsłania się widok na najbardziej chyba znany obiekt w Petrze - Skarbiec czyli Khazneh al-Firaun.




Jakże malutki w tej szczelinie jest Mały Zając...





 I wreszcie przed nami Skarbiec - Khazneh al-Firaun (ale nazwa podawana jest w różnych źródłach w różnej formie, np. Chaznat al-Firaun) w całej okazałości... Ten najbardziej znany zabytek Petry pozostaje nadal niewyjaśnioną zagadką. Najbardziej rozpowszechnionym jest przypuszczenie, że ta wysoka na 40 m, dwupiętrowa fasada z wejściem głównym wysokim na 8 m i dwoma wejściami bocznymi do wewnętrznej sali o kształcie sześcianu o boku 12 m, powstała w I w n.e. i stanowiła mauzoleum króla Nabateańczyków Aretasa IV. Dlaczego więc skarbiec? Jedna z legend głosi, że budowla ta wykuta w skale była skarbcem egipskiego faraona w czasach Mojżesza. Inna mówi o tym, że swe skarby w kamiennej urnie na fasadzie (która faktycznie wykonana jest z litego kamienia) ukrywali piraci lub lokalni rabusie.
Dekoracje fasady z wiekiem znacznie zwietrzały, ukruszyły się i stały się trudne do identyfikacji, jednakże zakłada się, że przedstawiają postacie związane z życiem po śmierci. Szczyt zdobiły cztery posągi orłów, które miały po śmierci zabrać duszę do nieba. W górnej części pojawiają się postacie Amazonek z podwójnymi toporami natomiast figury po bokach głównego wejścia to bliźniacy Kastor i Polluks, którzy wiedli swe życie po części na Olimpie, a po części pod ziemią...
Fasadę na całym świecie rozsławił film z 1989 roku Indiana Jones and the Last Crusade, w którym odgrywa ona rolę fasady świątyni, w której miał się znajdować Święty Graal. 




















Podział pracy musi być - dorożką można dojechać tylko do skarbca, dalej można iść pieszo lub korzystać z pomocy "good camel, good"...


Już w tym miejscu widzimy, że na zobaczenie wszystkiego w Petrze nie wystarczy nam czasu. Trzeba dokonywać wyborów. Wprawdzie w lewo od Skarbca prowadzi stroma ścieżka prowadząca do obiektów znajdujących się za nim, jednak my musimy wybrać główną drogę prowadzącą w kierunku muzeum Petry... Szkoda, może innym razem...



Po drodze jednak Zające wejdą w każdą możliwą dziurę...



Wchodzimy na Ulicę Fasad gdzie po obu stronach drogi podziwiać można mniej lub bardziej wykończone fasady, a czasem i komnaty kolejnych grobowców. I znowu Zające "eksplorują" kolejne "dziury w ziemi", a raczej w wapiennej skale...




















Podczas każdego wyjazdu znajdujemy też kolejnych czworonożnych przyjaciół...












Zadziwiające są kolory skały, w której wykuto grobowce. To jakby tęczowe obrazy...








Dochodzimy do ruin teatru, który według szacunków mógł pomieścić do 10,000 widzów. Oryginalnie wzniesiono go w I w n.e. za Aretesa IV a następnie rozbudowano za panowania Trajana.


















Podziwiamy z głównej drogi tak zwane Grobowce Królewskie i obiecujemy sobie, że odwiedzimy je w drodze powrotnej (ale niestety zabrakło na to czasu).





Od głównej drogi wspinamy się wąską ścieżką między skały żeby zobaczyć część Petry z góry a także rzucić okiem na zespół Qasr Al-Bint i ruiny świątyń, w których nadal toczą się prace archeologiczne.



Qasr al-Bint a także Qaṣr Bint Firʿawn, czyli w dosłownym przekładzie „Zamek córki Faraona” to budowla wzniesiona na planie kwadratu o boku 32 m, której ściany zachowały się do wysokości 23 m, wzniesiona z piaskowca w początkowych latach I wieku n.e., za panowania Obodasa III. Według legendy więziono w niej córkę egipskiego faraona. Pozostałości kolumn na pierwszym planie to ruiny dawnej Wielkiej Świątyni.








Mijamy wzgórze Al-Habis na którego szczycie znajdują się ruiny jednego z fortów zbudowanych w Petrze przez Krzyżowców...






Po raz kolejny spotykamy miejscowych przewodników oferujących przejażdżkę na osłach do "Klasztoru". Według naszych wyliczeń i to miejsce musimy pozostawić na kolejną wizytę z braku czasu. Są jednak i tacy, którzy na tę wycieczkę się wybierają...



Schodzimy do niewielkiego Muzeum Petry, które ogromnie rozczarowuje bo praktycznie nie ma w nim nic ciekawego do oglądania. To co najciekawsze zostało już dawno wywiezione do innych muzeów w Jordanii i na świecie...





Jeszcze rzut oka z góry na wąwóz prowadzący do drugiego wyjścia z Petry przez kolejny wąwóz i schodzimy do dawnego centrum miasta...




Z góry widzimy pozostałości posadzki Wielkiej świątyni...


I zmierzamy do herbaciarni Bdoul Mofleha, jednego z ostatnich stałych mieszkańców Petry na krótki wypoczynek. 


Z tego miejsca każdy z grupy może wracać na parking tak, jak chce. Obowiązuje jedynie godzina 14:00. Patrzymy na zegarki, oceniamy czas, który zajęło nam dotarcie tutaj, spoglądamy w niebo, z którego leje się bezlitosny żar, a droga do Al-Siq prowadzi przez odkryty teren. Przewidujemy też, i okazało się, że słusznie, iż w Al-Siq będzie niemiłosierny zaduch. Postanawiamy więc ruszyć w drogę powrotną, rozglądając się na boki ale podróżując swoim tempem, aby w znośnym stanie pokonać prawie 4 km przedsionka piekieł.

Po drodze spoglądamy na Grobowce królewskie - „Grobowiec Pałacowy”, „Grobowiec Koryncki”, „Grobowiec Jedwabny” i „Grobowiec Urny” ale widzimy, że nie damy już rady podejść do nich bliżej... Tak więc kolejna wizyta w Petrze będzie nieunikniona... 









Powoli docieramy do Skarbca, gdzie chwila odpoczynku okazuje się konieczna. Spotykamy tu też jordańskiego gwardzistę w pełnym stroju... Według oceny Małego i innych pań- to bardzo przystojny gość, po prostu "ciacho"...





Po krótkim odpoczynku ruszamy przez Al-Siq pozostawiając za sobą słynny widok Skarbca...





Niektórzy decydują się na powrót dorożką...





Kolejny przystanek przy wyjściu z Al-Siq... Tu spotykamy z kolei patrol policji konnej...




Do autokaru docieramy jakieś 15 minut przed czasem. Jesteśmy prawie wszyscy no i czekamy. Ostatni docierają dosłownie w ostatniej chwili. Okazuje się, że musieli skorzystać ze wszystkich środków transportu bo inaczej czas skończyłby się im mniej więcej w połowie drogi...
Ruszamy... Po drodze zatrzymujemy się przy lokalnej piekarni, gdzie nasz przewodnik odbiera zamówione wcześniej dla całej grupy falafale i z posiłkiem na drogę zatrzymujemy się na punkcie widokowym na Petrę i okolice z góry...








Na nasz wodolot z Akaby do Taby docieramy na czas i płyniemy mijając izraelski brzeg i Eilat ...









A o dalszych przygodach z tego wyjazdu w kolejnym wpisie, już z Egiptu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz