środa, 4 września 2019

Dzień 4 - Edfu - Kom Ombo - Asuan

Wczesnym przedpołudniem docieramy do Edfu. Przy nabrzeżu natłok statków wycieczkowych, co wskazuje, że podczas zwiedzania świątyni w Edfu tłok będzie spory.



Najpierw jednak krótka przejażdżka bryczkami z portu do świątyni. Po drodze widać obraz Egiptu innego niż turystyczne miejscowości nad Morzem Czerwonym. Dziurawe ulice, ogólny bałagan, bieda, smród, bród i ubóstwo. 


Bryczki parkują tak, że aby wejść do świątyni trzeba obejść ją prawie dookoła... Podczas tego spaceru przykuwają uwagę ryte w kamieniu postacie z historii Egiptu...



Po wyjściu na plac przed świątynią z boku widać pozostałości budowli z czasów późniejszych...


Wreszcie stajemy przed pylonami wejścia do Świątyni Horusa w Edfu...
Świątynia Horusa w Edfu to najlepiej zachowana starożytna świątynia egipska i druga co do wielkości po kompleksie Karnaku. Budowę rozpoczęto za Ptolomeusza III w 237 p.n.e. na miejscu wcześniejszej świątyni a ukończono w 60 r n.e. za Ptolomeusza XII. Była miejscem kultu Horusa, boga nieba, z którym utożsamiał się panujący faraon.  Horus był synem Ozyrysa i Izydy lub Geba i Nut i po śmierci Ozyrysa walczył z Setem o następstwo tronu, aż decyzją Rady Dwunastu Bogów został wybrany prawowitym następcą tronu. Przedstawiany jest pod postacią sokoła albo człowieka z głową sokoła i takie posągi zobaczyć można w Edfu. Jego małżonką była bogini Hathor.
Wejście do świątyni znajduje się między bogato zdobionymi pylonami. Następnie wchodzi się na dziedziniec otoczony kolumnadą. Za pronaos mieści się sala hypostylowa oraz sanktuarium. Świątynia liczy sobie 137 m długości, a jej szerokość to 79 m. Ciekawostką jest to, że w świątyni zachowała się sala biblioteczna z wyrytym na ścianie katalogiem książek, obejmującym 21 działów.
Ważne jest również to, że prace archeologiczne na terenie Edfu prowadził zespół kierowany przez profesora Michałowskiego, a wiele obiektów odnalezionych podczas tych prac zobaczyć można w Muzeum Narodowym w Warszawie...


Centralne miejsce na belce nad wejściem zajmuje symbol Horusa.


 Horus jako człowiek o głowie sokoła z koroną Egiptu na głowie.



Za wejściem znajduje się kilka rzeźb przedstawiających Horusa jako sokoła... Niestety szanse na samodzielne zdjęcie są niewielkie gdyż ruch turystów jest tu ogromny...



Kolumnowy dziedziniec i wejście do sali hypostylowej...







 Lektyka w sanktuarium


Całe powierzchnie ścian pokryte są hieroglificznymi tekstami i płaskorzeźbami...







Po zwiedzeniu świątyni, na co potrzeba dobre dwie godziny wracamy dorożkami na statek by udać się dalej w górę Nilu do Kom Ombo...



No to płyniemy... Po drodze mijamy pierwsze tradycyjne nilowe faluki...




Cały też czas za wąskim pasem zieleni widzimy ciągnący się wzdłuż brzegu Nilu uskok Pustyni Libijskiej...


Wczesnym popołudniem docieramy do portu w Kom Ombo i tu znowu napotykamy na licznie zgromadzone statki wycieczkowe różnej klasy... A w tle za nimi widać już ruiny świątyni Sobka...


Świątynia w Kom Ombo poświęcona była dwóm triadom boskim, które tworzyli: Sobek, Hathor i Chonsu oraz Haroeris (Horus starszy), Taneset-nofret i Panebtaui. Zbudowano ją za czasów Totmesa III by następnie rozbudować za czasów Ptolemeuszy. Bardzo poważnie zniszczona przez wylewy Nilu i trzęsienia ziemi została częściowo odbudowana. Ciekawostką jest to, że na jej terenie odnaleziono mumie 300 krokodyli.
Kolejnym ciekawym aspektem tej świątyni były praktykowane tu działania medyczne. Wśród pokrywających ściany hieroglifów odnaleźć można kompletne starożytne recepty, a także wizerunki narzędzi medycznych, w tym chirurgicznych z tamtych czasów...







 Postać na tym filarze to niewątpliwie Horus z głową sokoła...









Recepta i narzędzia współczesnych medyków... A dwie postacie po lewej przedstawiają boginie siedzące na "krześle porodowym".


Przygotowane przez kapłanów leki pacjenci odbierali pono z tego niewielkiego okienka...



Po zwiedzeniu Kom Ombo udaliśmy się w dalszą drogę do Asuanu. Gdzie po kolacji zdążyliśmy jeszcze odbyć wizytę na nocnym targu.


A po powrocie na statek czekał na nas w pokoju taki oto gość...


Po drodze do Asuanu dogadaliśmy też z naszym przewodnikiem wyjazd na następny dzień do kluczowego miejsca w naszym programie - Abu Simbel. Wycieczka minivanem na którą z naszej grupy zdecydowało się tylko cztery osoby rozpocznie się od wyjazdu w konwoju o nieprzyzwoitej godzinie 3 rano, więc pora już spać...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz