sobota, 22 lutego 2020

Wyspa Hong Kong II

Wracamy do Hong Kong Central czyli królestwa wieżowców, szkła, aluminium oraz instytucji finansowych.  Tereny tutaj są bardzo drogie, więc coraz więcej starszych budynków idzie do rozbiórki i zastępują je drapacze chmur...




Po drodze mijamy Hong Kong Happy Valley Cemetery czyli Cmentarz Szczęśliwa Dolina. Cmentarz ten powstał w 1845 r. Cały kompleks tworzą cmentarze protestancki, żydowski, hinduistyczny, Św. Michała- katolicki oraz muzułmański. W Hong Kongu miejsca na pochówki zawsze brakowało stąd groby są mocno stłoczone i rozmieszczane tarasowo.



Można powiedzieć, że złoty smok pokazuje, iż jesteśmy w dzielnicy pieniądza...



Dla wielu turystów atrakcją wyspy są dwupoziomowe tramwaje. I przyznam, że i nas zainteresowały te zabytkowe już pojazdy. Tramwaje jeżdżą po torach o nietypowym rozstawie szyn 1,067 mm od 1904 r. Linie tramwajowe mają długość 13 km (ale ze względu na to, że są to w większości linie dwutorowe to długość torów wynosi 30 km). Pierwszy tramwaj dwupiętrowy pojawił się w 1912 r. Do II Wojny Światowej Hong Kong dorobił się w sumie 109 tramwajów jednak za czasów japońskiej okupacji jeździło tylko 12, a po wyzwoleniu okazało się, że wprawdzie wszystkie pojazdy wojnę przetrwały, ale do użytku nadawało się tylko 15 z nich. Przystąpiono więc do remontów. I chociaż pojawiały się plany likwidacji sieci tramwajowej uznano ją za zabytek. Obecnie w godzinach szczytu tramwaje kursują co mniej więcej półtorej minuty. Cała flota to 165 tramwajów dwupiętrowych. Teoretycznie każdy może zabrać 115 pasażerów. Poruszają się z przeciętną prędkością 40 km/h. Bilet dla dorosłego kosztuje HK$ 2.60 (ok. 1.30 zł). Mieszkańcy nazywają tramwaje "Ding Ding" od podwójnego dzwonka ostrzegającego przechodniów przed tramwajem. Tramwaje są kolorowymi ruchomymi słupami ogłoszeniowymi. W użyciu są też jeszcze tramwaje z niezadaszonym górnym pokładem... Turystyczna trasa realizowana jest przez taki właśnie tramwaj numer 68 po trasie z Western Market do Causeway Bay i odwrotnie. 












Z okna autobusu zauważam znak "Central-Mid-Levels Escalators" więc wysiadamy i za chwilę jesteśmy w pasażu prowadzącym do tej szczególnej atrakcji Hong Kongu...



Hong Kong położony jest na wzgórzach. Od poziomu morza do najwyżej położonych dzielnic różnica w pionie przekracza 200 m. Stąd pojawił się pomysł połączenia poziomu Central z poziomem Middle najdłuższymi na świecie bo liczącymi 800 m długości, krytymi, ruchomymi schodami. Pokonujące wysokość 135 m w pionie schody oddano do użytku mieszkańców w 1993 r. Przejechanie całej trasy zajmuje około 20 minut, jeżeli po drodze nie robimy sobie przystanków. System łączy Queen's Road Central w dzielnicy Central z Conduit Road w dzielnicy Mid-Levels i przebiega wzdłuż ulic Cochrane Street i Shelley Street. Z systemu korzysta około 80,000 osób dziennie. I jest tu pewien haczyk. Otóż schody są jednokierunkowe ale kierunek ruchu zależy od potrzeb. I tak gdy mieszkańcy mieszkaniowej dzielnicy Mid-Levels udają się do pracy między 6:00 a 10:00 schody jadą w dół. Od 10:00 do północy schody jadą w górę. Trasę można też pokonać po normalnych schodach, których jest 782. Po drodze jest kilka miejsc, gdzie schody można opuścić lub na nie wejść...













Ruchome schody przecinają też dzielnicę SoHo (lub jak kto woli Soho - od nazwy ulicy  South of Hollywood Road), która jest centrum gastronomiczno-rozrywkowym w tej części wyspy. Dzielnica ta znana też była, szczególnie w latach 60-tych z ulicy Elgin Street lepiej zapamiętanej  jako "Hung Mo Giu Gai," co znaczy "Ulica Zagranicznych Dziewczyn" ze względu na liczne burdele z cudzoziemską obsługą...








SoHo jest też miejscem gdzie tradycyjnie odbywają się wesela i weselne sesje zdjęciowe...





Jamia Mosque to najstarszy meczet w Hong Kongu. Meczet wybudowano w 1890 r. na gruncie dzierżawionym od Władz Hong Kongu. W 1915 r został powiększony. Klasyfikowany jest jako zabytek ale wrażenia na nas nie zrobił. Obecnie meczet obsługuje część z liczącej około 220,000 populacji muzułmanów w wym około 30,000 muzułmanów Chińczyków



Wokół meczetu rozrosła się dzielnica mieszkaniowa i nie wiem, czy chciałbym mieć mieszkanie w takim mrówkowcu, szczególnie na którymś z wyższych pięter...









Ze schodów poszliśmy w dół do Świątyni Man Mo. Świątynia powstała w 1847 r  czyli 27 roku panowania Cesaraz Daoguang z Dynastii Qing ku czci dwóch bogów - opiekuna literatury Man Tai / Man Cheong i boga sztuk walki Mo Tai / Kwan Tai. Cały kompleks świątynny składa się z trzech obiektów - świątyń Man Mo, Lit Shing i Kung So. Budynki pokryte zieloną dachówką służyły jednocześnie za salę zebrań  i za sąd plemienny. Wokół krąży pełno wróżbitów i przepowiadaczy przyszłości...






Pod sufitem podwieszone są niezliczone dymiące trociczki nasycone różnymi zapachami co powoduje, że Mały po kilku minutach musi wyjść, tak wysoki jest poziom zadymienia wnętrza...























Ze świątyni idziemy na terminal autobusu jadącego na Victoria Peak by spojrzeć po zmroku na panoramę miasta. Jest sobota i przechodząc na Terminal Autobusowy Exchange Square widzimy obrazek pasujący do opisów spotykanych na blogach. Otóż w Hong Kongu pracuje bardzo wiele Filipinek. Są gospodyniami domowymi, opiekunkami dzieci i starszych niepełnosprawnych osób. Teoretycznie mieszkają w domach swoich pracodawców ale w weekendy mają wolne i wtedy nie wolno im siedzieć w domu. Gromadzą się więc w nakrytych przejściach nad i podziemnych i w takich miejscach siedzą całe dnie, jedzą posiłki, plotkują i zabijają czas. Dość smutny obraz ich służalczej rzeczywistości...



Bardzo długo czekamy na autobus linii numer 15. Coś się pomieszało w rozkładzie bo autobus zamiast przyjechać po około 10 minutach zjawił się po ponad 40 minutach. Mamy miejsca siedzące na górnym pokładzie, więc możemy przyglądać się widokom. Niestety za nami rodzinka z dziećmi ma w zestawie małego rzyguna, który przez większość bardzo stromej i krętej drogi po prostu wydalał z siebie do woreczka spożyte wcześniej produkty przy akompaniamencie odpowiednich dźwięków. Mały ledwo wytrzymał... No ale jakoś dojechaliśmy.
Są dwie możliwości podziwiania panoramy z Victoria Peak - można zapłacić za wstęp na taras widokowy w specjalnie wybudowanym pawilonie lub też przejść na taras widokowy za ulokowanym tam centrum handlowym. Widoki niewiele się różnią więc po co płacić...




 Panorama prezentuje się faktycznie pięknie. Następnym razem wybierzemy się tu za dnia...


To właśnie budynek z centrum handlowym, restauracjami i tarasem widokowym gdzie za wstęp na taras trzeba płacić...



Przez centrum handlowe wracamy w kierunku terminalu autobusowego.





Rozważaliśmy zjazd na dół kolejką ale zobaczywszy tłum do kasy biletowej i uznaliśmy, że lepiej jednak wrócić do Central autobusem...



Tak wyglądają historyczne wagoniki kolejki z Central na Victoria Peak...


Jedziemy jeszcze metrem na stację Tsim Sha Tsui i idziemy do kolejnej lokalnej knajpki na kolację. Tym razem mój makaronik i zupka z kulkami mięsnymi dla Małego. Podobno te kulki mięsne to lokalny przysmak, ale nam jakoś nie przypadły do gustu. Uważamy, że są tu lepsze dania...



 Po drodze zakupiliśmy jeszcze bilety na jutro na prom do Macau i oświetloną świątecznie Nathan Road wracamy do hotelu. Zwiedzanie Hong Kongu będziemy kontynuować pojutrze a opis naszego dnia w Macau można przeczytać pod odpowiednim tytułem bloga.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz