piątek, 11 grudnia 2020

Dzikie słonie w Hurulu Eco Park

Dzisiejsze popołudnie przeznaczone zostało na jeep safari w Hurulu Eco Park. Jest to wyłączony dla potrzeb turystyki fragment Rezerwatu Leśnego Hurulu, gdzie za opłatą turyści mogą przejechać się samochodami terenowymi po dzikich terenach strefy suchej Sri Lanki i z odpowiedniej odległości obserwować żyjące tu dzikie zwierzęta - przede wszystkim stada żyjących na swobodzie słoni. 


Rezerwat Leśny Hurulu utworzony został w 1977 r. jako habitat o ogromnym znaczeniu dla dzikich słoni lankijskich. Średnioroczna temperatura na tym obszarze wynosi około 27.3 °C natomiast opady to 1600 mm. Mimo, że jest to strefa "sucha" to tutejsze lasy są wiecznie zielone. W niewielkiej odległości od siebie położone są trzy strefy chronionej przyrody - Minneriya, Kaudulla oraz Hurulu Eco Park i właśnie przez te tereny migrują dziko żyjące słonie. Na terenie parku Minneriya znajduje się duży, zbudowany na królewski rozkaz w III w. sztuczny zbiornik wodny zapewniający wokół zasoby paszy dla słoni podczas najbardziej suchych miesięcy - od lipca do września. W październiku i listopadzie występują największe opady deszczu i zbiornik wodny wypełnia się, a tereny wokół stają się grząskimi mokradłami. Wtedy słonie przemieszczają się do parku Kaudulla. Na grudzień i styczeń słonie wędrują na tereny jeszcze bardziej suche, ale pokryte intensywną wegetacją po okresie opadów i wtedy bazują w parku Hurulu.  Od lutego ruszają za paszą w stronę Minneriya przez Kaudulla i tam cykl się zamyka...
My jesteśmy w Hurulu w lutym ale poszukiwane przez nas słonie nadal tu są... Nasze koła gotowe...   


No to jedziemy... Park Hurulu to 10,000 ha lasów, łąk, wzgórz, skałek i niewielkich sadzawek. Park poprzecinany jest siecią dróg gruntowych po których wyznaczono trasy dla turystów... Trochę w górę, trochę w dół... A jadący z nami tropiciele przeczesują wzrokiem okolicę w poszukiwaniu interesujących nas widoków... 


Już po kilkunastu minutach trafiamy nad niewielki stawek, w którym kąpieli zażywa stadko bawołów...




Ruszamy dalej i po chwili w sporej odległości widzimy samotnego słonia. Nasz tropiciel wyjaśnia, że to stary samiec samotnik i do takich lepiej się nie zbliżać bo  może być agresywny.




Z kolejnego wzgórka widzimy już całą rodzinę słoni. Wyraźnie widać słonice i młodzież w różnym wieku. Widać też kto stoi na straży, kto opiekuje się młodymi, a kto spokojnie spożywa posiłek...




Wszyscy wiedzą, że są dwa rodzaje słoni - słoń afrykański i słoń azjatycki, i że słonie te różnią się od siebie wielkością oraz budową. Natomiast mało kto stara się wejść głębiej w systematykę słoni. Otóż jeśli chodzi o słonie azjatyckie czyli Elephas maximus, bo w końcu jesteśmy w Azji, to wyróżnia się ich trzy podgatunki - słoń bengalski popularnie zwany indyjskim, (Elephas maximus indicus), występujący głównie w Indiach, słoń sumatrzański (Elephas maximus sumatranus), zamieszkujący Sumatrę oraz obserwowany przez nas tym razem słoń cejloński (Elephas maximus maximus) ze Sri Lanki.  





Jedziemy dalej w poszukiwaniu kolejnego stada...













Tym razem spotykamy młodocianych kawalerów...
 













I jeszcze jedna rodzinka...




Na koniec wycieczki spotykamy samotnego starego samca. Mamy być cicho, bo taki osobnik może nie być zbyt przyjaźnie nastawiony do podglądaczy i może zaatakować. A wtedy... nawet jeep może nie mieć szans na ucieczkę...



Przed zachodem słońca wracamy do hotelu, gdzie na parkingu czeka na nas "komitet powitalny".  Na otaczających parking drzewach rozgościło się spore stado małp i miały świetną zabawę skacząc po zaparkowanych tam samochodach...


Nad jeziorem Habarana zachodzi słońce, a i po terenie hotelu grasują małpy...









Po kolacji w hotelu prezentuje się następny zaklinacz węży...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz