niedziela, 23 lutego 2020

Wioska Tai O

Autobusem, krętą drogą po wyspie Lantau udajemy się do wioski Tai O, jednaj z niewielu zachowanych na terenie Hong Kongu wiosek rybackich, gdzie zobaczyć można jak wyglądało życie w tym miejscu przed przekazaniem Hong Kongu Brytyjczykom w wyniku Wojen Opiumowych. Wioska położona jest u ujścia rzeki Tai O na wyspie utworzonej przez dwie odnogi tej rzeki. Dostęp możliwy jest tylko dwoma mostkami lub też od strony morza.


Zaczynamy od niewielkiej nadmorskiej przystani, z której odpływają łódki pokazujące turystom wioskę od strony rzeki oraz wypływają na zatokę gdzie czasami spotkać pono można różowe delfiny (my niestety nie mieliśmy tego szczęścia).



Wioska, którą niektórzy nazywają Wenecją Hong Kongu wygląda tak, jak wiele położonych nad wodą i na wodzie wiosek w Azji. Ustawione na wspartych na palach domki zajmowane głównie przez rodziny miejscowych rybaków reprezentują bardzo niski poziom substancji mieszkaniowej.  Prezentuje się to ani lepiej ani gorzej niż wioski na Tonle Sap w Kambodży czy miasto na wodzie w Brunei. Mieszkańcy nie potrzebują skuterów czy samochodów bo głównym środkiem transportu są łodzie...








Nieco dalej od brzegu spotkać można lepsze, murowane domy bogatszych nieco mieszkańców...


Dodatkowym, popularnym źródłem utrzymania jest też prowadzenie nad wodą restauracji oferujących tradycyjne dania z pozyskanych podczas połowów ryb i owoców morza oraz sklepy sprzedające te same produkty.










Wypłynęliśmy na zatokę w poszukiwaniu delfinów. No nie przypłynęły... Za to mieliśmy piękny zachód słońca...




Wracamy na wyspę i idziemy na spacer główną ulicą, która jest w zasadzie ulicą targową. Zapoznajemy się przy okazji z ofertą handlową. Są tu produkty świeże i suszone ryby i krewetki, sosy rybne i wszelkiego rodzaju zwierzątka morskie nadające się do konsumpcji...









Jest też potrzebna do przygotowania potraw zielenina oraz produkty całkowicie nam nieznane jak te grzyby poddawane przez Małego dokładnej inspekcji...





Nie jest to jeszcze nasz czas na posiłek ale zdecydowanie skusiła nas oferta jednego z rodzinnych straganów. I trzeba przyznać, że grillowana ostryga okazała się wielce smakowita...







Wprawdzie jest już dość późno ale część misek jest jeszcze dość mocno wypełniona. Dopiero za jakiś czas w Tai O pojawi się więcej zgłodniałych klientów i większość tych produktów zostanie przetworzona na  wyborne dania w restauracyjkach wokół...






Słońce powoli zachodzi. Idziemy więc na autobus, który dowiezie nas do metra... Ale to jeszcze nie koniec planów na dzisiaj...




Dojeżdżamy do Tsim Sha Tsui i idziemy na projekcję świateł oraz poszukać gdzie trafiły postacie z Alei Gwiazd. I tu zaskoczenie. Jeszcze dwa dni wcześniej hotel Peninsula był po prostu szary, a dziś zyskał już świąteczne dekoracje i błyszczy...









Okazuje się, że ze względu na budowę centrum kongresowego figury z Alei Gwiazd przeniesiono tymczasowo do Mody Road Garden... No to tyramy przez oświetloną neonami Salisbury Road.  


No i są... są najbardziej znane postacie se świata filmu związane z Hong Kongiem. O ile Los Angeles ma Oskary o tyle Hong Kong ma swoje Nagrody Filmowe i powiększona wersja statuetki otwiera tymczasową wystawę.


Kolejny posąg z brązu to Anita Mui - wokalistka nazywana "Madonną Azji".



Tego pana przedstawiać nie trzeba. Bruce Lee urodził się w San Francisco, zmarł w Hong Kongu, a pochowany jest w Seattle. Dzięki niemu filmy oparte na sztukach walki trafiły do milionów widzów na całym świecie.







McDull to postać z kreskówek którą stworzyli rysownicy Alice Mak i Brian Tse, mało znana w Europie ale w Azji, szczególnie w Chinach przez kilka lat niekwestionowany numer jeden...




 Poza pomnikami z brązu jest tu wiele odcisków rąk gwiazd kina i nie tylko. Mały postanowił stwierdzić, czy pasuje łapkami do odcisków, które zostawił Jacky Cheung - aktor, autor piosenek i piosenkarz, który od 2003 roku kiedy to rozpoczął karierę sprzedał ponad 25 milionów płyt.
  

Można też poczuć się tu prawie jak na prawdziwym planie filmowym...





Uwaga - od czasu naszej wizyty ukończono budowę centrum kongresowego i odtworzono Aleję Gwiazd w nowocześniejszym wystroju bezpośrednio nad Portem Wiktorii. Tyle, że teraz trzeba tam podobno płacić za wstęp...

A my wracamy na nabrzeże i zdążyliśmy jeszcze kolejny raz zobaczyć Symfonię Świateł. I tym razem pogoda była nieco lepsza więc i lasery bardziej widoczne...










Po pokazie udajemy się przez Nathan Road do naszego hotelu, a po drodze podziwiamy ustawione w ostatnie dwa dni dekoracje przygotowane na święta...



Pani nie dość że biała to jeszcze o żółtych włosach jest obiektem sporego zainteresowania wśród chińskich maluchów...




Na kolację znowu wybieramy lokalną knajpkę w jakiejś bocznej uliczce i oboje decydujemy się na makaronowe zupki - Mały z wołowin,ą a ja z moimi ulubionymi pierożkami wonton...





A po kolacji pora spać, bo jutro ruszamy na wytęsknione Filipiny... Ale do Hong Kongu jeszcze wrócimy...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz