piątek, 10 listopada 2023

Popołudniowe safari w Parku Narodowym Jeziora Nakuru

 Jako miejsce na naszą południową przerwę Józek wybrał teren piknikowy przy położonych w dalszej części parku przy wodospadzie Makalia.  


Rozkładamy się w cieniu, ale najpierw musimy przesunąć kilka znajdujących się tam kawałków poroży afrykańskich bawołów...
W porównaniu z Małym Zającem widać, że rogi te to całkiem spore egzemplarze...


Standardowy pakiet obiadowy w Sentrim to torebka zawierająca butelkę wody, karton napoju, kanapki, pieczonego kurczaka, paczkę chipsów i jakiś owoc. Jak dla nas za dużo, więc pozostałości przekazujemy Józiowi, który z kolei w drodze powrotnej oddaje to bawiącym się przy drodze dzieciom.



Wodospad Makalia położony jest na jednaj z trzech zasilających jezioro Nakuru rzek okresowych - Makalia. Pozostałe dwie rzeki to Njoro River oraz Enderit River. Ponieważ rzeki te są okresowe to i wodospad jest okresowy, a przepływ wody zależy od pory roku. Podczas naszej wizyty przepływ ten był przeciętny...


Dwupoziomowy wodospad ma wysokość zaledwie 10 m. Pod wodospadem tworzy się niewielkie jeziorko, do którego dostęp ograniczony jest ogrodzeniem. Ot tak, żeby odwiedzającym nie przyszło do głowy popływać sobie w nim...





Przy wodospadzie przygotowany jest taras widokowy...



... a na jego środku ustawiono kawałek sporego pnia ozdobiony czaszką afrykańskiego bawoła.





I tak, jak rzeka płynie sobie dalej do jeziora Nakuru tak i na nas przyszedł czas, by ruszać dalej w poszukiwaniu lamparta...


Na terenie Parku Narodowego Jeziora Nakuru jest tyle zwierząt, że nawet mało sprawny obserwator co chwilę ma co oglądać...........  choćby tą żyrafę wśród akacji...


Zebry stoją przy samej drodze...


Stada impali są wszędzie...



Pawiany przemieszczają się całymi stadami.



Podczas gdy grupa żyraf odpoczywa, bawoły pasą się w świeżej trawie i korzystają z kałuż








Na środku drogi wypoczywa rodzina guźców.



Żyrafy spokojnie obgryzają liście z akacji. 




A całe stada motyli piją z płytkiej kałuży.


Atmosfera jest wręcz sielska. Pełny relaks i spokój. I gdzie tu szukać drapieżników? 

Kiedy wyjeżdżamy na odkryty fragment sawanny z daleka, na tle Lwiego Wzgórz, widzimy grupę żyraf. I nie jest to grupa 3 czy czterech ale wizualne obliczenie z tej odległości wskazuje na 15 trzymających się razem osobników. No to poczekamy, i zobaczymy, gdzie sobie pójdą...




Żyrafy chyba też nas zauważyły, a że są zwierzętami ciekawskimi część grupy zaczęła kierować się w stronę naszego samochodu...





Szczególnie ciekawskie okazały się trzy sztuki ze stada...


Podczas gdy większość stada zajęta była obgryzaniem listków z kolejnych akacji...


... te trzy żyrafy uznały, że należy dokładniej zbadać, kto siedzi w tym metalowym pudełku i podeszły do nas na zaledwie kilka kroków...






Nasza obecność szybko znudziła jedną z żyraf i oddaliła się na konsumpcję...


.. natomiast dwie studiowały nas bardzo wnikliwie, co pozwalało na przyjrzenie się im z bliska...












W końcu i te żyrafy zaspokoiły swoją ciekawość, stwierdziły, że lunch jest ważniejszy niż dziwne stwory w puszce i oddaliły się w kierunku akacji...




Może też żyrafom zachciało się pić, bo przeszły przez drogę i skierowały się do jeziora, po drodze pojadając małe co nieco...





 



Uważnie obserwujemy mijane skaliste wyniesienia porośnięte gęsto drzewami,  może tam ukrywa się jakiś "kotek", ale niestety poszukiwania są bezskuteczne...




Spokój pasących się przy drodze zebr wskazuje, że żadnego kota w najbliższej okolicy nie ma...


Józek decyduje się na dość desperacki krok i wjeżdżamy w mocno zarośniętą, ukrytą między drzewami drogę, po której jak widać nie często ktoś jeździ. Może tu, w cieniu, gdzieś na którymś drzewie odpoczywa sobie lampart...



Po kilkuset metrach jazdy tą drogą zamiast na lamparta natrafiamy na stado pięknie prezentujących się małp. Czarne pyszczki i większość ciała oraz biała obwódka pyszczka i bardzo długi "płaszcz" białych włosów oraz zakończony białą kitą ogon - to gerezy abisyńskie a dokładniej ich podgatunek - gerezy leśne... 









Na skraju tego gąszczu spotykamy kolejną grupkę żyraf. Małpy, żyrafy i spokój - to oznacza, że kota w pobliżu nie ma...









Na dziś wystarczy. Jedziemy do bramy mijając po drodze stado zebr...


I to była dobra decyzja. Już w drodze do bramy parku zaczynało się zbierać na deszcz. Jeszcze zanim dojechaliśmy do Sentrim Elementaita Lodge zaczęło padać, z każdą chwilą bardziej intensywnie. A gdy przyszła pora kolacji trwała tropikalna burza... Przy błyskac i odgłosach gromów kolacja w eleganckim wydaniu smakowała doskonale...





Na koniec kolejny filmik z dzisiejszego dnia...


A jutro przenosimy się do Parku Narodowego Amboseli. Ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz