środa, 28 czerwca 2023

Półwysep Valdes - Słonie morskie i pingwiny

Półwysep Valdes to miejsce dość szczególne. Wysunięty na stanowiące część Oceanu Atlantyckiego Morze Argentyńskie półwysep o powierzchni 3625 km², prawie kwadratowy bo długi na 90 km i szeroki na 86 km, połączony z kontynentem przesmykiem Carlosa Ameghino, jest uważany za jedno z głównych i najważniejszych miejsc obserwacji wielorybów na świecie. Nie dziwi więc fakt, że od roku 1999 wpisany jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Po około 70 km szybkiej jazdy zatrzymujemy się przy budynku administracji półwyspu, gdzie z jednej strony należy wnieść opłatę za wjazd na półwysep, a z drugiej należy obejrzeć ciekawą wystawę opisującą przyrodę tego miejsca...


Biorąc pod uwagę fakt, iż wody wokół półwyspu są siedliskiem  największej populacji lęgowej waleni biskajskich, których zarejestrowano tu ponad 2000, nic dziwnego, że głównym obiektem ekspozycji są eksponaty związane z wielorybami. Już w pierwszej gablocie uwagę zwracają wielorybie fiszbiny - element odgrywający u wieloryba rolę filtra w paszczy. Te tutaj są niewielkie - w naturze mogą dochodzić do 3.5 m długości i ważyć nawet 90 kg...



Wielkość tego wieloryba ukazuje doskonale jego szkielet - dorosły samiec mierzy średnio 13-15 m a samica 16 m długości od pyska do ogona. Jest to też zwierzę kategorii ciężkiej, gdyż przeciętna waga dorosłego osobnika to około 40 ton, chociaż zdarzają się osobniki o wadze dochodzącej do nawet 60 ton. Coś się jednak w tym cielsku mieści... 
 Samce południowego wieloryba biskajskiego mają największe narządy płciowe w całym królestwie zwierząt. Jego jądra mogą ważyć do 525 kg każde, przy wymiarach 2 m x 78 cm, a jego penis może osiągnąć długość 2,7 m...


Głowa takiego wieloryba to blisko 1/3 długości całego ciała...

 



Obok wielorybów często spotykanym tu zwierzęciem morskim są orki, które polują na liczne wokół półwyspu lwy morskie... A polować mają czym...



Liczne i zróżnicowane są też populacje krabów i małż... A to tylko w wodzie i przy brzegu. Co dalej w głąb lądu zobaczymy za chwilę... 


Półwysep Valdes jest terenem raczej płaskim. Najwyższe wzniesienia to Cerro Piaggio o wysokości 110 m n.p.m. oraz Cerro Morro, 109 m n.p.m. Z drugiej strony występują tu także depresje, z których najgłębsza to Bajo del Gualicho położona jest 40 m poniżej poziomu morza.


Na południowozachodnim wybrzeżu natkniemy się też na klify o wysokości około 100 m n.p.m.


Półwysep jest porośnięty roślinnością typową dla patagońskich stepów - głównie trawy i krzaki...




Jeszcze przez kilka kilometrów jedziemy po przyzwoitej drodze pokrytej asfaltem...


Szosa odgrodzona jest od otaczającego ją terenu drucianym płotem dla bezpieczeństwa tak kierowców, jak i licznie występujących tu dzikich guanako...



Wkrótce droga zmienia się na niezbyt równą szutrową - Asfalt prowadzi tylko do skrzyżowania, z którego jedna z dróg prowadzi do Lobería Punta Norte (szutry) a druga do Puerto Pirámides (asfalt). My jedziemy na koniec półwyspu. I ważna uwaga. Na półwysep Valdes można przyjechać swoim samochodem, ale obowiązuje to całkowity zakaz zatrzymywania się i wysiadania z pojazdów poza wyznaczonymi miejscami. I jest to przestrzegane i egzekwowane... 


Nasz Pan Kierowca, który jest świetnie obeznany z trasą robi jednocześnie za tropiciela ciekawych zwierząt. Wprawdzie nie może stanąć, ale bardzo zwalnia i ustawia busika tak, żeby można było zrobić jakieś zdjęcia chociaż przez szybkę. 
Tym razem zauważa, że w trawie pod krzaczkiem siedzi sobie mara patagońska inaczej nazywana zającem patagońskim lub zającem kreolskim. Nie należy do rzędu prawdziwych zajęcy, jest gryzoniem...



Nieco dalej w krzakach buszują cztery strusie...



Praktycznie co chwila mijamy mniejsze lub większe stada guanako, które absolutnie nic sobie nie robią z przejeżdżających drogą pojazdów - zresztą tych pojazdów jest jak na lekarstwo...










I tak dojechaliśmy do Lobería Punta Norte, punktu widokowego na północnym krańcu półwyspu, gdzie zatrzymujemy się, aby obejrzeć wylegujące się na plaży lwy morskie i słonie morskie. Pod nami piękna plaża, błękitna woda i wylegujące się na plaży oraz baraszkujące w przybrzeżnych wodach zwierzęta. Niestety podejść bliżej po prostu nie wolno...


Tylko pytanie - czy to słonie morskie czy lwy morskie. Odpowiedź wcale nie jest łatwa. Słoń morski to inaczej mirunga należąca do rodziny fokowatych. Mirunga południowa jest niebiesko-szara i to ta odmiana występuje w okolicach Półwyspu Valdes. Długość ciała samic mieści się w zakresie 215–350 cm, samców 350–500 cm; masa ciała samic 300–800 kg, samców 1800–3000 kg. To wodne zwierzę ma doskonałą zdolność przebywania pod wodą, gdzie może spokojnie nurkować za pokarmem przez nawet 80 minut. Jako nurek jest bardzo sprawna bo może schodzić na głębokości sięgające do 1500 m. Mimo swojej budowy bardzo sprawnie porusza się po lądzie i może bez problemu dogonić człowieka. Samce są poligamiczne tworząc kontrolowane haremy, w których może być nawet do 40 samic... 


Dla odmiany lew morski to inaczej otaria albo uchatka patagońska. W tym przypadku mamy zwierzę znacznie mniejsze gdyż długość ciała samic to około 200 cm a samców 260 cm. Wagowo też znacznie ustępuję słoniowi morskiemu, gdyż masa ciała samic dochodzi zaledwie do 144 kg a samców do 300–350 kg. Odbiega też barwą sierści od słonia, gdyż jej futro jest żółtobrązowe albo szarobrunatne a dodatkowo samce posiadają grzywę na karku. Otaria nurkuje płytko - na zaledwie kilkanaście metrów i pod wodą zbyt długo przebywać nie może. I ma też podstawowego wroga - jest przysmakiem, na który polują orki.


Po tym porównaniu możemy skonstatować, że to co widzimy i co uwieczniamy na zdjęciach to słonie morskie...




Gdy jednak popatrzymy na zwierzęta pluskające się w przybrzeżnej wodzie to są to raczej otarie...






Lenistwo na plaży to jednak wspaniały stan...




Wspomniałem o orkach. Orki pojawiają się przy Półwyspie Valdes raczej okazjonalnie. Na punkcie widokowym są tablice informujące, między innymi o tym kiedy i w jakiej ilości widziane były tu ostatni raz orki. My jesteśmy tu 6 grudnia 2019 r kiedy to przypływ nastąpi o godzinie 19.01. Natomiast orki w liczbie 8 sztuk widziane były z tego punktu widokowego 30 listopada...







Fakt, że na tej plaży zamieszkuje dość spore stado prowadzi do sytuacji gdy w spokojne życie wkrada się rywalizacja lub po prostu ktoś kogoś nie lubi i jest powód do "wymiany zdań" a nawet ciosów i walki na zęby... Jednak z zasady nieporozumienia zostają szybko rozwiązane...







Naoglądaliśmy się tego plażowego lenistwa, więc czas ruszać w drogę, gdyż inne atrakcje czekają... Jedziemy wzdłuż wschodniego brzegu półwyspu...


Gdy mijamy Mirador de la NuNa w tle za guanako widać płytkie rozlewisko pięknie błękitnej wody.



Moja dzisiejsza kolacja też tu jest... Na półwyspie jest kilka farm i zwierzęta chodzą sobie luzem po całym terenie...



Jeszcze kilka minut jazdy i zatrzymujemy się w punkcie widokowym Mirador De Pingüinos. Tym razem interesujące nas zwierzaki są od nas na wyciągnięcie ręki i bez żadnych barier...



Całe dość strome zbocze oraz półkę przy punkcie widokowym i brzeg zatoki zamieszkuje kolonia pingwinów magellańskich. One też żyją własnym życiem zupełnie nie przejmując się obecnością ludzi...


Pingwin magellański nie jest zbyt duży - długość jego ciała to 70–76 cm. Nie jest też przesadnie ciężki bo przeciętnie waży od 2.5 do 8 kg. Szybki w wodzie, na lądzie człapie dość niezdarnie...... i między innymi na tym polega jego urok...



Półwysep Valdes jest jednym z głównych miejsc lęgowych tych pingwinów. Tutaj, w dość luźnym gruncie wykopują  jamy gniazd, wysiadują jaja i odchowują młode.


Dla Europejczyków pingwiny magellańskie odkryte zostały w styczniu 1520 r. kiedy to opisane zostały przez uczestników wyprawy Ferdynanda Magellana -  Antonio Pigafettę i Francisco Balbo. Jednak te opisy były bardzo ogólnikowe. Pierwsze dokładniejsze badania przeprowadził Johann Reinhold Forster uczestniczący w drugiej wyprawie Jamesa Cooka rozpoczętej w 1772 r...






















Nacieszyliśmy oczy widokami pingwinów i trzeba ruszać dalej. Przecież to jeszcze nie koniec na dziś...

Natomiast na koniec tego wpisu jeszcze krótki film...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz