środa, 30 sierpnia 2017

Chiny - Dali

Wstajemy rano i pada... Idziemy na śniadanie i widzimy, że część budynku hotelowego została zalana. Na szczęście my mieszkamy w drugim budynku. 


Poprzedniego wieczora okazało się, że buty Dużego tak namokły, że nie nadają się do dalszego użycia... Niedaleko hotelu kupiliśmy jakieś klapki, z których prawie natychmiast wypadł jeden nit... Czyli kicha??? No nie. W Chinach musi przecież gdzieś być szewc... Pytania w hotelu i na ulicy na niewiele się zdają... Wszyscy kierują nas w stronę bazaru. I wreszcie jest... W bocznej uliczce, pod gołym niebem urzęduje Pan Szewc... Krótka rozmowa na migi, 10 juanów i klapki są uratowane... Duży może wędrować dalej...


 Nie przestaje padać, a my mamy ograniczony czas..... Pomimo deszczu postanawiamy pojechać autobusem do historycznego Dali.

 Dali ma jeszcze nowszą część miasta, oddaloną o kilkanaście kilometrów od starego miasta, częściej zwaną Xiaguan, w której mieszczą się banki, biura podróży, stacja kolejowa i dworce autobusowe.
Nieopodal Dali znajduje się siódme pod względem wielkości, słodkowodne jezioro w Chinach, Erhai Hu, o powierzchni pond 250 kilometrów kwadratowych. Mieliśmy zamiar wykupić sobie rejs po jeziorze i podziwianie przepięknej okolicy, ale ze względu na pogodę zrezygnowaliśmy. Pojechaliśmy do słynnych "Trzech Pagód". Oryginalnie oprócz trzech pagód w tym miejscu stała jeszcze  świątynia, ale uległa zniszczeniu.

 Głównych pagoda,  Qianxun, został zbudowana za czasów dynastii Tang i ma ponad 69 metrów wysokości. Kolejne dwie pagody stoją w odległość 70 metrów każda od siebie i są nieco niższe. 
Wstęp do pagód i świątyni Chengsheng kosztuje 121 juanów.








Ten dziwny kamień, to Kamień Echa - stuknięcie wywołuje silny efekt echa wokół niego... 



 Powyżej pagód znajdują się schody, po których można wspinać się do Świątyni Chongsheng. Po drodze mijamy mały staw. Z brzegu stawu rozciąga się najładniejszy widok na Trzy Pagody z pięknym odbiciem w wodach stawu. Gdyby tak jeszcze było słonecznie...







Po schodach wdrapujemy się na szczyt  Chongsheng Temple wybudowanej Górach Phoenix Xuefeng. Obecna świątynia jest stosunkowa młoda, bo wybudowana w XXI w. Oryginalna, wybudowana była za czasów Dynastii Tang, ale nie przetrwała trzęsienia ziemi i została zniszczona. Przetrwały jedynie trzy pagody.



Świątynia zbudowana została zgodnie z kanonem obowiązującym za czasów Dynastii Tang. Rozplanowana jest na trzech głównych osiach. Jej całkowita powierzchnia zajmuje 8 hektarów, a powierzchnia wszystkich budynków 21.000 metrów kwadratowych.

























































  Z górnego pawilonu rozciąga się piękny widok na stare miasto Dali i jezioro Erhai.








Schodząc z góry odwiedzamy pawilony boczne, których nie widzieliśmy wdrapując się na górę.

















Zwiedzanie świątyni zajęło nam jakieś cztery godziny. W tym czasie deszcz raz padał, raz przestawał...... Pogoda nas nie rozpieszczała. Postanowiliśmy zrezygnować z rejsu po jeziorze Erhai. Bo w tych warunkach to by była męczarnia, a nie przyjemność. Wracamy do nowego Dali i jedziemy prosto na dworzec kolejowy kupić bilety na jutrzejszy nocny pociąg.
Po dojechaniu na stację idziemy za tłumem Chińczyków, deszcz leje straszliwie.... Wchodzimy do pomieszczenia wyglądającego na główny budynek. Rozglądamy się za kasami..... Kas nie ma.... próbujemy zapytać kogoś gdzie są kasy?....nikt nas nie rozumie. W tę ulewę wychodzić na zewnątrz nam się nie chce. Stoimy jak dwie sieroty i podchodzi do nas sympatyczna Chinka. Nieśmiale pyta czy może nam pomóc. Kobietko z nieba nam spadłaś.... Szukamy kas..., a to nie w tym budynku, zaraz Wam pokażę gdzie..... I wychodzi z nami na ten straszliwy deszcz. Przechodzimy na inny poziom dworca.... Są kasy, dziewczyna chce nam pomóc kupić bilety, ale okazuje się, że jest kasa z kasjerką mówiącą po angielsku..... DZ idzie kupić bilety, ja zostaję z Chinką i rozmawiamy....  jest bardzo ciekawa jak my podróżujemy, co widzieliśmy.... Czas leci, a Duży nadal przy okienku..... Niestety zakup biletów w Chinach to nie jest prosta sprawa....Na pociąg, którym chcieliśmy jechać były już tylko miejsca siedzące. Pani bardzo starała się coś nam znaleźć, ale nawet pojedynczych biletów w różnych wagonach na kuszetki nie było. Na szczęście znalazły się bilety na następny pociąg.... Jest dobrze!!! Dziewczyna biegnie na peron, a my wracamy do hotelu. Jak przestanie padać pójdziemy na spacer i kolację. Jutro zwiedzimy Stare Miasto i jedziemy dalej.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz