Transfer na lotnisko zamówiliśmy w lokalnym biurze (500 wariatów od osoby). Wcześnie rano wstajemy, i zbieramy się do wyjazdu. Kierowca zawozi nas na terminal łódek przewożących turystów - Cagban Terminal i musimy nieco poczekać na naszą łódkę.Naszą uwagę zwraca dość ciekawa bożonarodzeniowa choinka. Zadziwiające jest z czego, przy braku odpowiednich drzewek wykonać można świąteczną choinkę...
Słoneczko jeszcze nie wstało, a my już w drodze...
Jest i nasza łódka...
Ostatni rzut oka za siebie na Boracay... To były wspaniałe wakacje...
Jeszcze tylko kilkaset metrów busikiem i jesteśmy na lotnisku Caticlan. Mamy wydrukowane karty boardingowe więc odprawa będzie prosta... Podchodzimy do stanowiska odpraw na nasz lot, a obsługująca nas Pani patrzy w boardingi, patrzy na nas, znowu w boardingi... Czy coś nie tak? Nasz lot o 8:20 Philippine Airlines PR-2046 Caticlan do Manila... Okazuje się, że pani ma dla nas inną propozycję... Wcześniejszy lot jest prawie pusty, a odlatuje za pół godziny, więc jeżeli chcemy to możemy lecieć wcześniej. Będziemy mieć więcej czasu na przesiadkę w Manili... A my na to jak na lato - zawsze to lepiej pokonać trasę z wyprzedzeniem niż czekać. No to lecimy...
Podczas startu możemy popatrzeć na Panay i Boracay z powietrza...
Jeszcze dobrze nie wzbiliśmy się w powietrze, a tu już schodzimy do lądowania w Manili...
Bez problemu przemieszczamy się z terminalu krajowego na międzynarodowy w innej części tego samego budynku. Nadchodzące święta dają o sobie znać...
No i pozostaje nam już tylko czekać na nasz lot Philippine Airline PR-306 o 14:50...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz