piątek, 14 lipca 2017

Chiny - Szanghaj cz. III



Kolejny dzień w Szanghaju rozpoczynamy od przejażdżki na Pudong... Witają nas kwiatowe smoki...



Rzut oka na najwyższe budynki miasta, Pagodę (to ten z przodu) i Centrum Handlu Światowego (ten jak otwieracz do piwa).





Tutaj taras nad rondem z odpowiednimi zejściami nikogo nie dziwi...



Dookoła banki, międzynarodowe firmy i centra handlowe z najdroższymi markami... Luksus...




Wieża telewizyjna stoi, jak dwa lata temu...




Idziemy na nabrzeże... ale w dzień Bund nie wygląda tak malowniczo, jak w nocy...



Za to centrum kongresowe lśni...



Ostatni rzut oka na niegdyś najwyższe budynki świata...

I jedziemy szukać Świątyni Jadeitowego Buddy... Poradzili nam dobrzy ludzie, do której stacji metra dojechać, wysiadamy i Zając natychmiast znalazł grubasów jeszcze większych niż jego Duży Zając...



Chodzimy, szukamy świątyni - jest tylko coś, co z boków wygląda jak wielki dom towarowy...



Znajdujemy kolejnego lokalsa...

No i jest coś, co wygląda, jak świątynia...

Wchodzimy i okazuje się, że to nie to... Tutaj mamy całkiem nową świątynię, jeszcze w budowie...

No ale jak już tu jesteśmy, to należy to zobaczyć...

Jest Budda... jest z jadeitu - ale to nie Ten, którego szukamy...



Budowla jest imponująca, i wszystko zgodnie z historycznymi zasadami budowy świątyń.





Okazuje się, że współcześni artyści też wiele potrafią...



Wychodzimy przed świątynię, oglądamy mapę i pytamy innych turystów. Pewna pani z Australii mówi, że świątynia, której szukamy to tylko kilka przecznic dalej... No to idziemy...



Po pół godzinie spaceru mamy dość, każdy mówi, że to już tylko o krok dalej... Wreszcie po około godzinie docieramy na miejsce...




Płacimy za bileciki po 10 RHB i zwiedzamy...



No dobrze, wszystko jest, jak trzeba, ale gdzie ten Jadeitowy Budda?
Wychodzimy na taras...



Zwiedzamy muzeum...

I wreszcie jest ... na drugim piętrze Świątyni... Oczywiście nie wolno fotografować... ale dopóki nie krzyczą...



Jest naprawdę piękny i niespotykany...

Zającowi bardzo podobają się wotywne świeczki w kształcie kwiatków lotosu...



Moją uwagę przykuwają śmieszne rzeźby na daszkach...

oraz smoki



Ale na nas już czas... Nadchodzi pora odjazdu naszego nocnego pociągu do Pekinu.
Oczywiście można byłoby jechać szybkim pociągiem dziennym, ale - atrakcja ta kosztuje cały dzień zwiedzania... Nocny sypialny daje dzień w Pekinie lub Szanghaju i oszczędność na hotelu...
Jedziemy więc nocą wygodnym sypialnym... z dworca w Szanghaju...



Znalezienie z którego peronu odjeżdża pociąg nie jest trudne - wystarczy sprawdzić na bilecie numer i odnaleźć taki sam na powyższej tablicy...
A jak się już jest w wagonie, to wypasik...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz