Darbār Sahib wymaga bardzo wielu opisów. Część zawarłem w poście z naszej wieczornej, samodzielnej wizyty natomiast to, co widzieliśmy dziś w ciągu dnia, biorąc pod uwagę obszerność materiałów i informacji postanowiłem podzielić na dwie części i jedną z nich poświęcić wyłącznie Największej Restauracji - Kuchni Świata należącej do świątynnego kompleksu - Guru Ka Langar czy też według tabliczki wskazującej kierunek w jednej z bram świątyni Langer Hall.
Guru Ka Langar to spory budynek z czerwonej cegły stojący za wschodnią bramą prowadzącą na główny teren świątyni, przy deptaku prowadzącym z sześciu domów zakwaterowania dla pielgrzymów, których administracja Złotej Świątyni prowadzi ogółem siedem.
Niwas Asthans działają całą dobę zapewniając zakwaterowanie, na zasadzie kto pierwszy ten lepszy, w zależności od dostępności pokojów. Centralny punkt recepcyjny znajduje się w Sri Guru Arjan Dev Niwas. Posiadają one łącznie kilka tysięcy miejsc w pokojach i salach zbiorowych, w tym także dla cudzoziemców - w New Akal Rest House 5 sal z 25 łóżkami, w Guru Gobind Singh NRI Yatri Niwas 66 pokoi.
Zanim wejdziemy do Guru Ka Langar warto wytłumaczyć o co tu w ogóle chodzi, czym jest langar, kto to wymyślił, w jakim celu, dla kogo i odpowiedzieć na jeszcze bardzo wiele pojawiąjących się w związku z tą instytucją, bo langar niewątpliwie jest instytucją, pytań.
Odpowiedzi na różne pytania pojawiać się będą między kolejnymi zdjęciami. Zacznijmy jednak od słowa "LANGAR". Oznacza ono "społeczną kuchnię i stołówkę", miejsce gdzie każdy może przyjść i otrzyma darmowy posiłek, taki sam, wegetariański posiłek przygotowany przez wolontariuszy i społeczność wiernych spełniających swój obowiązek służby dla społeczności, spożywany siedząc na posadzce, w rzędach co nazywane jest sangat. Obiekty takie istnieją przy wszystkich sikhijskich świątyniach - Gurdwara.
Guru Ka Langar z kolei można przetłumaczyć jako "Kuchnia Guru". Wynika to z faktu, że ideę społecznej kuchni wprowadził pierwszy Guru Sikhów - Guru Nanak. Istnieją co najmniej dwie wersje tego, co dało początek sikhijskim społecznym kuchniom.
Według pierwszej początkiem był poczęstunek, który Guru Nanak dał jeszcze jako dziecko, grupie wędrownych mistyków napotkanych w pobliżu domu. Otóż pewnego dnia ojciec Guru Nanaka dał mu 20 rupii, żeby otworzył swój biznes. Jednak młody w drodze na targ zobaczył grupę śpiewających święte pieśni religijne, ale głodnych sadhu. I zamiast robić biznes Nanak za całe 20 rupii nakarmił głodnych "świętych wędrowców". Druga natomiast wskazuje, że idea zrodziła się gdy Guru Nanak podróżował i był zdany na życzliwość lokalnych mieszkańców. Zakłada się, że sikhijski langar to tradycja sięgająca około 1521 roku.
Każdemu wchodzącemu do Guru Ka Langar dyżurni oferują identyczny metalowy talerz. Nieco dalej każdy dostaje metalową miseczkę na wodę i łyżkę...
Należy pamiętać, że idea langar zrodziła się w Indiach, gdzie występuje bardzo mocno zakorzeniony i jeszcze dziś przestrzegany podział kastowy. Bramin nie usiądzie do posiłku z niedotykalnym. W swojej ideologii sikhizm odrzuca wszelkie podziały kastowe i idea wspólnego siedzenia - Pangat - była rewolucyjna. W sikhizmie "przed Bogiem wszyscy ludzie są równi niezależnie od urodzenia, płci, wiary czy statusu". Tutaj król może siedzieć obok żebraka i obaj będą spożywać taki sam posiłek. I tak się zdarzało. Dżalal ad-Din Muhammad Akbar - twórca potęgi mogolskiej w północnych Indiach i jeden z najpotężniejszych władców Indii jest tu dobrym przykładem. W Guru Ka Langar jadali prezydenci, premierzy, ministrowie czy ambasadorowie z całego świata, odwiedzający Amritsar
Po zaopatrzeniu się w potrzebne sprzęty pielgrzymi - konsumenci kierowani są do sal jadalnych gdzie następuje ciągła rotacja - posileni wychodzą a głodni zajmują ich miejsce w rzędach. My jednak podążymy przyjrzeć się całemu procesowi powstawania tych posiłków idziemy więc "na kuchnię".
Czasem na swoją "zmianę" w sali jadalnej trzeba trochę poczekać. Należy pamiętać, że w ciągu doby kuchnia wydaje to astronomiczną wręcz liczbę 50,000 - tak pięćdziesiąt tysięcy - porcji. A w dniach specjalnych świąt liczba ta, według podawanych informacji. wzrasta nawet ponad dwukrotnie.
Langar to nie tylko kuchnia i jedzenie. To także miejsce spełniania obowiązków wobec społeczności, nauki dobrych obyczajów czy też nabywania od dziecka nawyków działania w wolontariacie. W działaniu langar uczestniczą wszyscy i w każdym wieku - mężczyźni, kobiety i dzieci. Poza kilkoma zawodowcami, osobą szefa kuchni i kilkoma specjalistami cały proces przygotowania i serwowania posiłków a także zmywania i sprzątania realizują wolontariusze i pomocnicy zwani Sewadars.
Narinder prowadzi nas na piętro i zaczynamy od sal, gdzie przygotowywane są różne składniki. Na początek idziemy przez sale gdzie kilkadziesiąt kobiet łuska czosnek - pomieszczenia te są otwarte a obieg powietrza wspomagają jeszcze wentylatory, ale i tak zapach świeżego czosnku wypełnia atmosferę.
Główną "siłą roboczą" przy tej czynności są kobiety ale można wśród nich spotkać i mężczyzn, i dzieci. Ta praca dla części z nich to rodzaj "zapłaty" za oferowany tu posiłek.
Idziemy dalej .... tu przygotowywane jest ciasto na placki roti. I nie da się potrzebnej tu ilości ciasta przygotować ręcznie. Tutaj wykorzystuje się pracę maszynową. Trzeba pamiętać, że wielkość spożywanej przez osobę porcji nie jest ograniczona, więc te 100,000 porcji to może nawet dwa lub trzy razy więcej placków...
Tak wygląda gotowe wyrobione ciasto na roti...
W kolejnych salach z ciasta formowane są ręcznie tysiące placków...
Uformowane surowe placki w stosach trafiają do ręcznego pieczenia. Tu na kilkunastu ogrzewanych drewnem płaskich piecach - patelniach kolejne kobiety realizują proces pieczenia...
Usmażone roti byłoby postne, więc teraz każdy z zebranych z patelni placków trzeba okrasić roztopionym masłem ghee, oczywiście z dodatkiem czosnku dla smaku...
Ręczna produkcja nie zaspokoiłaby potrzeb. W końcu dziennie przetwarza się tutaj ponad 100 kwintali mąki pszennej, 25 kwintali produktów zbożowych, 10 kwintali ryżu, 5000 litrów mleka, 10 kwintali cukru, 5 kwintali czystego klarowanego masła ghee i wiele kilogramów innych nie wyszczególnionych tu produktów. Nikt nie policzył ile zużywa się drewna ale za to wiadomo, że w kuchniach gazowych dziennie wypala się blisko 100 butli płynnego propanu...
W innej części kuchni produkcję ręczną wspomaga bardziej wydajna produkcja częściowo przynajmniej zmechanizowana - od wygniatania ciasta...
... przez maszynę formującą placki...
... przygotowanie placka do smażenia...
... i wreszcie smażenie.
Upieczone placki trafiają do kosza i ...
I okazuje się, że na końcu procesu i tak muszą być ludzie, którzy posmarują placki masłem z czosnkiem...
Z tej hali mamy okno z widokiem na ulicę i rampę dostawczą produktów do kuchni. Tutaj przyjeżdża wszystko, od drewna przez worki ryżu po najdrobniejsze nawet dodatki potrzebne w procesie.
Tyle towaru, tyle produktów. Pojawia się więc pytanie - A kto za to płaci, żeby karmić za darmo takie rzesze ludzi? Odpowiedź jest prosta - SPOŁECZNOŚĆ SIKHÓW. Tak jak kiedyś w krajach chrześcijańskich płacono dziesięcinę tak Sikhowie oddają do wspólnej kasy dziesięć procent swojego dochodu. Nosi to nazwę daswandh (albo też dasvandh). I nie jest to koniecznie płatność pieniężna. Dasvandh można też wnieść w naturze jako na przykład dostawę płodów rolnych do świątynnej kuchni. Najbardziej charytatywną daninę propagowało trzech liderów - Guru Amar Das, Guru Ram Das, oraz Guru Arjan. Jednak sama koncepcja wywodzi się od pierwszego Guru - Nanaka, który widział w tym "dawaniu od siebie" szansę na rozwój własny i społeczny gdyż "to co dasz od siebie innym wróci do ciebie wielokroć powiększone" czy to w sferze materialnej czy też duchowej...
Poznaliśmy już proces przygotowania roti i teraz czas na dania dotowane - ryż ale przede wszystkim duszony dal. Wielkość garów w kuchni i rozmiar palników por nimi robią wrażenie...
Tutaj pełen nadzór, kontrolę i odpowiedzialność to prowadzi szef, który widoczny jest na zdjęciach z siwą brodą i w pomarańczowym turbanie.
Na stołach czekają gotowe do wrzucenia do kotłów dodatki...
Ktoś może zadać pytanie: A dlaczego w przygotowywanych w Guru ka Langar potrawach nie ma ani kawałka mięsa? Czyżby Sikhowie z założenia byli wegetarianami? Odpowiedź najpierw na pytanie drugie. Nie. Sikhowie wegetarianami nie są i w swoich prywatnych kuchniach spożywają również mięso. Natomiast odpowiedź na pytanie pierwsze jest nieco bardziej skomplikowana. Otóż początkowo w kuchniach przy sikhijskich świątyniach używano mięsa. Jednak wśród korzystających z posiłków były bardzo różne preferencje i nawyki żywieniowe. W związku z tym uznano, że dania wegetariańskie (ale nie wegańskie) będą akceptowalne dla najszerszego grona konsumentów. Ponadto, wszystkie składniki potraw są "święte". Według jednego z wersetów Guru Granth Sahib: "Ziarno jest święte, woda jest święta; także ogień i sól są święte; gdy dodany zostanie piąty składnik, ghee, wtedy cały posiłek staje się czysty i uświęcony".
Gotowy dal z kotła nie wygląda może zbyt zachęcająco, ale całkowicie broni się swoim smakiem.
W kuchni zauważamy małego chłopca. Obsługuje on wózek do rozwożenia wody. I jest ze swojej funkcji bardzo dumny, co zobaczymy jeszcze na sali jadalnej.. Tutaj odbiera wodę, którą będzie napełniał kubki spożywających posiłek...
Gotowy do serwowania dal trafia do wiader, które pomocnicy zaniosą na salę jadalną. Zanim jednak to nastąpi, nad gotowym jedzeniem odmawia się modlitwę Ardas i błogosławi się jedzenie wykorzystując do tego święty nóż Kirpan.
Na sali jadalnej nie ma stołów, ław czy krzeseł. Wszyscy siedzą na matach na podłodze.
Pomiędzy jedzącymi cały czas krążą obsługujący sale jadalne Sewadars. I mamy też naszego chłopca, w żółtej koszulce, rozwożącego wodę
Urządzenie, które młody obsługuje to bardzo pomysłowa konstrukcja. Bęben wypełniony wodą spoczywa na platformie, na czterech kółkach, wyposażonej w kierownicę rowerową. Tyle, że tutaj klamka hamulca nie jest hamulcem tylko otwiera zawór by kolejną miseczkę napełnić wodą...
Roznoszący w wiaderkach dal czy ryż nie mają do pomocy techniki i korzystają ze zwykłych łyżek wazowych...
Kolejny chłopiec roznosi wodę posługując się czajnikiem...
Po zakończeniu posiłku talerze, miseczki i łyżki odnosi się do koszy na brudne naczynia i dalej trafiają one na zmywak...
Każdy może popracować na zmywaku. I nie jest to hańba tylko wręcz zaszczyt, że w ten sposób odpłacamy się za dobro uraczenia nas poczęstunkiem... Co ciekawe, kobiety i mężczyźni pracują przy oddzielnych korytach zmywaków...
Umyte naczynia trafiają na suszarki...
... a następnie do koszy na czyste naczynia.
A po niedługim czasie naczynia rozpoczną kolejną rundę po Guru ka Langar...
To była bardzo ciekawa i pouczająca lekcja. Instytucja langar wzbudza zainteresowanie także poza społecznościami Sikhów, a niektóre organizacje międzynarodowe widzą w nich metodę na rozwiązywanie problemu głodu w różnych częściach świata...
Opuszczamy Guru ka Langar i za naszym przewodnikiem Narinderem powracamy przez wschodnią bramę na deptak wokół Świętego Stawu, bo do poznania mamy tu jeszcze bardzo wiele...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz