wtorek, 27 listopada 2018

Hue - dzień II


Dzień rozpoczynamy od śniadania serwowanego w bardzo eleganckiej restauracji. Bufet bardzo bogaty, dania europejskie i azjatyckie. Wszystko pięknie podane, obsługa przesympatyczna, bardzo starała się, aby wszyscy goście byli zadowoleni. Po raz kolejny utwierdzamy się w przekonaniu, że wybór hotelu był strzałem w dziesiątkę. 


Dzisiaj chcemy odwiedzić cesarskie grobowce. Nigdzie w necie nie znaleźliśmy informacji, że do grobowców można dojechać lokalną komunikacją, w recepcji pytamy jaki sposób dotarcia polecają. Okazuje się, że mogą nam zamówić wycieczkę z lokalnym biurem lub możemy pojechać sami taksówką lub skuterkiem, rowerem. Skuterkiem nie jeździmy, decydujemy się więc na taksówkę. Cesarskich grobowców jest siedem, wszystkie oddalone od Hue o kilka lub kilkanaście km. Postanawiamy odwiedzić trzy najciekawsze nekropolie. Taksówkę łapiemy przed hotelem i za 230.000 jedziemy do Cesarskich Grobowców Minh Mang

Cesarz Minh Mang był zagorzałym wyznawcą konfucjonizmu i uznawany jest za najdoskonalszego władcę dynastii Nguyen.
Przez całe swoje życie cesarz starał się być władcą silnym i sprawiedliwym, poszukującym równowagi, ale jednocześnie był ogromnym przeciwnikiem chrześcijańskiej działalności misyjnej.
Budowę swojego grobowca cesarz nakazał zaraz po koronacji. Przez kolejne 20 lat około 10,000 robotników i rzemieślników pracowało przy konstruowaniu miejsca spoczynku swego władcy. Niestety w chwili śmierci Minh Mang kompleks grobowcowy nie był jeszcze ukończony więc nadzór nad budową przejął jeden z cesarskich synów, następca tronu Thieu Tri.

Na owalnym czterdziestocztero hektarowym terenie powstało 40 budowli z pełnym zachowaniem harmonii pomiędzy naturą i architekturą. Wzdłuż 2300 metrowej drogi dzielącej nekropolę na dwie części ustawiono pomniki. Całość otaczają stawy, których brzegi wysadzono drzewami. 
Opłata za wstęp wynosi 100 000 dongów.




Dai Hong Mon to tzw. brama cesarska. Brama posiada trzy wejścia. Środkowe wejście zostało otwarte tylko raz w celu przeniesienia przez nie zwłok cesarza. Po pochówku cesarza brama została zamknięta na dobre. 
Odwiedzający grobowiec członkowie rodziny i dostojnicy państwowi mieli prawo wchodzić jedynie przez dwie boczne bramy. 


Zaraz za Dai Hong Mon znajduje się dziedziniec tzw. Honor Courtyard z posągani mandarynów ustawionymi w dwóch rzędach, słoni i koni. Dziedziniec dawniej prowadził w dwa miejsca czyli do Stela Pavilion i Bi Dinh. 
Bi Dinh było miejscem gdzie mieścił się kiedyś ołtarz ofiarny, na którym dokonywano rytualnego uboju bydła. Miało to zapewnić spokój duszy władcy.
W Stela Pavilion umieszczono kamień (stelę) z zapisaną biografią władcy spisaną przez jego syna.  Przed stelą Thanh Duc Than Cong nadal modlą się Wietnamczycy. 







Po przejściu przez Stela Pavilion idziemy przez kolejne dziedzińce. Turystów jest niewielu, dziedzińce otacza aura spokoju i tajemniczości. Można po nich spacerować godzinami podziwiając kunszt architektów, którzy idealnie zaprojektowali nekropolię. Tu naprawdę czuć harmonię pomiędzy przyrodą i architekturą.........  









Dochodzimy do bramy Hien Duc strzegącej dostępu do Śpiewającej Światynii, w ktorej czczono pomięć cesarza i jego prawowitej małżonki, cesarzowej Ta Thien Nhan.

Dziedziniec Sung An jest chyba najbardziej okazały. Po jego lewej i prawej stronie wybudowano świątynie, dodatkowo jeszcze sale przednie i tylne.
Jezioro Nieskazitelnej Jasności przecinają trzy mosty, które prowadzą do Hoang Trach Mon i Min Lau (Jasnego Pawilonu) z boku stoją dwa obeliski symbolizujące moc cesarza.








Dalej ścieżka prowadzi nas do jeziora Tan Nguyet i schodów ze smoczymi balustradami. Schody prowadzą do grobowca cesarza. Niestety do samego grobowca nie ma dojścia, chroni do okrągły mur i zamknięta brama. Grobowiec umieszczono na sztucznie wybudowanym wzgórzu otoczonym sosnami i krzewami. 







Nad jeziorem Tan Nguyet postanawiamy chwilę odpocząć, kupujemy zimne napoje i zasiadamy na ławeczkach........... przepiękna roślinność, jezioro, majestatyczne budowle.... ech nie chce się wracać, ale przecież to dopiero nasz pierwszy grobowiec.......... , a w planach mamy jeszcze dwa .




Do kolejnego grobowca jedziemy taksówką za 60,000. Khai Dinha jest chyba najczęściej odwiedzanym cesarskim grobowcem. Żeby obejrzeć grobowiec trzeba wspiąć się w górę po schodach. Przejść przez kutą żelazną bramę i dalej wspinać się po tarasach aż do głównego grobowca. 
Cesarz Khai Dinha był zafascynowany sztuką zachodu, osobiście odwiedzał Europę, podczas wystawy kolonialnej w Marsylii w 1922 roku postanowił, że jego grobowiec będzie mieszanką sztuki azjatyckiej i zachodniej. Grobowiec budowano przez jedenaście lat. Po śmierci cesarza Khai Dinh prace nad ukończeniem grobowca nadzorował jego syn, ostatni cesarz Wietnamu, Bao Dai. 

Wstęp do grobowca jest płatny- 100.000 dongów. W słoneczny dzień dobrze jest mieć ze sobą jakieś nakrycie głowy lub parasol. Tu niestety nie ma szans na jakikolwiek kawałek cienia. 


Po przejściu przez bramę wchodzimy na dziedziniec , na którym znajdują się posągi mandarynów. Po pokonaniu kolejnych schodów, strzeżonych przez smoki, ukazuje nam się budynek grobowca, wcześniej jednak widzimy Pawilon Steli, gdzie na kamiennej płycie spisana została biografia cesarza. 





W grobowcu straż pełni gwardia mandarynów.



Kolejne schody prowadzą bezpośrednio pod cesarski grobowiec czyli pałac Thien Dinh. Pałac podzielony jest na trzy rzędy sal, Sala środkowa mieści grób cesarza i zarezerwowana była tylko dla wysokich dostojników państwowych, którzy przychodzili czcić cesarza. 
Po wejściu do pałacu uderza nas prawie barokowy styl wykończenia wnętrza. Nigdzie wcześniej w Azji nie spotkaliśmy się z taką mieszanką sztuki. Naszą uwagę przykuwa przepięknie malowany sufit, a właściwie dziewięć smoków latających wśród chmur........ Kolorowe ściany zdobione są kawałkami szkła i porcelany. 





W środkowej sali umieszczono naturalnej wielkości spiżowy posąg cesarza. Cesarz zasiada na tronie, a nad jego głową rozpościera się ważący ponad tonę baldachim zdobiony ceramiczno-szklaną mozaiką. Posąg cesarza Khai Dinha odlany został we Francji w 1920 roku. Budowę ostatniego cesarskiego grobowca ukończono w 1931 roku. 





Sale boczne przeznaczone zostały na wystawy upamiętniające cesarza Khai Dinh, Znajduje się tu miele przedmiotów codziennego użytku, mebli, portretów członków rodziny cesarskiej. 




Grobowiec Ghai Dinh nie jest duży, ale ze względu na panujący upał i betonowe konstrukcje zwiedzanie tego obiektu jest dosyć wyczerpujące. Zanim pojedziemy do ostatniego z grobowców musimy chwilę posiedzieć w cieniu i odpocząć....... 

Do Tu Duc Royal Tomb jedziemy oczywiście taksówką za całe 110 000 dongów. Grobowiec Tu Duc był budowany stosunkowo najkrócej bo od 1864 do 1867 roku. 
Cesarz Tu Duc panował ponad 30 lat i zmagał się z wieloma buntami, francuską ingerencją w rządy oraz intrygami dworskimi. Pod koniec życia cesarz przeniósł się z Zakazanego Miasta do pałacu mieszczącego się na terenie grobowca. Nowy dom  musiał pomieścić nie tylko cesarza, ale również całą jego świtę. Na ponad 30 hektarach powierzchni wybudowano pawilony, w których cesarz oddawał się rozrywkom cielesnym i duchowym. W wypielęgnowanych ogrodach cesarz polował na drobną zwierzynę, a na wysepce na jeziorze często chętnie odpoczywał. 



Tu Duc otoczony jest murem. Wejście prowadzi przez bramę Vu Kiem, gdzie mieści się kasa biletowa. Wstęp kosztuje 100 000 dongów. Od bramy prowadzi ścieżka do jeziora Luu Kiem i bramy Khiem Cung, za którą znajduje się pałac Hoa Khiem.






Po śmierci cesarza pałac Hoa Khiem został przekształcony w świątynię, w której czczono cesarza. W świątyni nadal znajduje się wiele osobistych rzeczy cesarza w tym tron na którym zasiadał.



Kompleks budowany był przez ponad 3000 robotników. Niestety cesarz postanowił nałożyć na ludność ogromne podatki, które miały iść na budowę kompleksu. Niezadowolenie ludu skutkowało próbą nieudanego zamach na cesarza. To co dzisiaj możemy oglądać to tylko niewielka część kompleksu, cały harem cesarki spłonął. Obecnie na terenie grobowców trwają prace restauratorskie i nie wszystkie budynki są dostępne do zwiedzania. 
Bezpośrednio za pałacem znajduje się świątynia Luong Khiem gdzie oddawano cześć zmarlej matce cesarza. 
Komnata Minh Khiem mieściła cesarski teatr, w którym występowało ponad 30 aktorów. 






Za opłatą można przebrać się w stroje cesarskie i pozować do pamiątkowej fotografii. '





W Pawilonie Steli na kamiennej 22 tonowej tablicy cesarz sam opisał swoją biografię co uznano za zły znak dla dynastii. Spisanie życiorysu zajęło cesarzowi ponad cztery lata. Dwa kamienne obeliski ustawie nieopodal pawilonu Steli mają symbolizować potęgę i moc cesarza.







Tu Duc jest ogromny i zwiedzenie go zajmuje sporo czasu. jesteśmy już lekko zmęczeni. Postanawiamy wrócić do Hue i zobaczyć pagodę Thien Mu. Taksówką za 90 000 dongów podjeżdżamy  pod schody prowadzące do pagody. Oczywiście jak to przy znanym zabytku wokoło porozstawiali swoje stragany handlarze, a na brzegu rzeki Perfumowej cumują łódki wożące turystów do centrum Hue. Cena za taką przejażdżkę jest dosyć wygórowana, bo krzyczą 400 000 dongów od osoby.......



Pagoda Thien Mu budowana była przez ponad 40 lat, ma siedem poziomów i mieści się na wzgórzu, na które prowadzą dosyć strome schody.Pagoda zajmuje ponad 2 hektary powierzchni.  
Najbardziej charakterystyczną budowlą pagody jest Phuoc Duyen. Wieża ma siedem poziomów i każdy poziom poświęcony jest innemu buddzie. Po obu stronach wieży ustawiono dwa pawilony, w których znajdują się stela i ogromny dzwon Dai Hong Chung odlany z brązu. Do głównej świątyni Dai Hung Shrine prowadzi deptak. Świątynia podzielona jest na dwa odrębne segmenty. Trzy posągi Buddy symbolizują przeszłe, przyszłe i teraźniejsze życie. Tutaj też znajduje się gong z brązu i złocona deska z zapiskami Nguyena Phuc Chu. Mnisi opiekujący się pagodą mają tu niewielkie gospodarstwo . 
















Po zwiedzeniu pagody postanawiamy przepłynąć się po rzece. Stawka za rejs spadła już do 100 000 dongów za osobę więc wsiadamy i płyniemy podziwiając Hue od strony wody.
















Po powrocie do hotelu oddajemy się totalnemu relaksowi na basenie.










Kolację zjadamy w tej samej restauracji co wczoraj. Tym razem zamawiamy Banh Xeo . Mieliśmy niezły ubaw zanim opanowaliśmy sztukę przygotowywania tej potrawy..........................



Oczywiście udajemy się na spacer nad rzekę.

Ku naszemu zdziwieniu dzisiaj otwarte jest Muzeum Haftu. Wchodzimy i przepadamy....... Byliśmy w paru takich miejscach w Chinach, ale zgromadzone tu eksponaty są imponujące. Nie możemy się nadziwić jak zdolni są wietnamscy artyści.













Niektóre stosowane do haftu nitki w bajecznych kolorach są cieńsze niż ludzki włos...




Przekonujemy się, że wyhaftować można wszystko - nie tylko szaty, obrazy czy portrety ale także biżuterię od broszek poprzez naszyjniki po pierścionki...






Wrażenie robią też stosowanie do haftu igły w różnych rozmiarach i naparstki...






Powoli wracamy do hotelu. Hue nocą wygląda pięknie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz