środa, 3 maja 2023

Circuito Chico 1

Trasa Circuito Chico to relatywnie krótka trasa widokowa bardzo popularna wśród turystów zmotoryzowanych, szczególnie motocyklistów oraz miłośników jazdy na rowerze. Prowadzi dobrą drogą asfaltową bez zbyt wielkich wzniesień i  zapewnia piękne widoki na jezioro Nahuel Huapi oraz otaczające je góry. 

Mamy dużo czasu, więc możemy się rozkoszować nieco ograniczonymi przez pogodę, ale nadal pięknymi widokami.



W oddali widać szczyt Cerro Otto, na który można wjechać kolejką linową, żeby podziwiać widoki okolicy...



Dojechaliśmy do skrzyżowania gdzie droga główna prowadzi prosto a w prawo na Półwysep San Pedro. Mamy sporo czasu, więc postanawiamy zbadać, co oferuje San Pedro... Dojeżdżamy do końca ulicy gdzie znajduje się też pętla autobusowa. I co? I właściwie nic. Prywatne posiadłości ogrodzone od drogi i widoków brak. Ale jest park pięknych drzew araukaria...





Araukaria chilijska, piękne drzewo nazywane "żywą skamienieliną" - jest niejako spadkobiercą drzew występujących w czasach prehistorycznych. Wiecznie zielona, nie posiada  liści ani igieł a tylko zielone łuski. Żeby było jeszcze ciekawiej jest dwupłciowa Szyszki żeńskie (widoczne są dobrze dwa zdjęcia wyżej) są intensywnie zielone i w kształcie kulistym. Szyszki męskie( na zdjęciu bezpośrednio powyżej) są bardziej wydłużone i brązowe. Ten gatunek rośnie głównie w argentyńskich i chilijskich lasach na poziomie w okolicach 100 m n.p.m. Mieliśmy tutaj okazję podziwiać drzewa relatywnie młode i średniej wielkości, gdyż araukaria dorasta do wysokości 30 a nawet 40 m. Średnica pnia może sięgać nawet 1.5 m. Jej drewno jest najtwardszym występującym na tych terenach, co przyczyniło się do poważnego wyniszczenia zasobów araukarii i poskutkowało wpisaniem jej od 2013 r. na listę gatunków zagrożonych. I nie jest dla araukarii ratunkiem to, że ze względu na piękny wygląd trafia do ogrodów nie tylko w Ameryce ale i w Europie...






W kilku miejscach udaje nam się złapać nieco prześwitu między drzewami i wtedy możemy podziwiać widoki na otaczające Lago Nahuel Huapi nadal jeszcze ośnieżone góry...






Wracamy do głównej trasy tą samą drogą mijając rozsiane wśród drzew, z zasady ładne i dobrze utrzymane domki. I tak zastanawiam się, ile z nich powstało za pieniądze uzyskane z przetopionych na złoto zębów ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych???








Droga prowadząca w tak urokliwe miejsce musi też być piękna...



Po kilku minutach jazdy główną drogą Nr 77 widzimy między drzewami port. To Puerto Pañuelo, port pasażerski położony na półwyspie Llao Llao, nad jeziorem Nahuel Huapi. Pierwszy port powstał na zlecenie Parku Narodowego w 1965 r., w ramach rozwoju infrastruktury turystycznej 25 km od centrum Bariloche, a w 2013 rozbudowano go o nowy terminal. Z portu możemy wybrać się na wycieczki po jeziorze również do Chile. 
W sezonie, dwa razy dziennie, o 10:00 i 13:00 (powrót o 17:00 i 20:00) możemy wybrać się do Cascada de los Cántaros i Lago Frías a o 12:00 i 14:00, (powrót o 18:30) na wycieczkę na Wyspę Wiktorii i do Lasu Arrayanes. Przyjemność rejsu kosztuje po 500 ARS od osoby plus bilet do Parku Narodowego Nahuel Huapi 3500 ARS - razem wychodzi około 90 zł...



Zanim jednak pojedziemy w stronę portu interesuje nas znajdująca się na wysokim pagórku drewniana budowla. Można wspiąć się do niej po schodach albo też dojechać boczną ulicą na znajdujący się za nią parking...


Budynek ten to capilla San Eduardo czyli kaplica Ś. Edwarda. Dla nas, przyzwyczajonych do drewnianych kościołów z XV czy XVI w. nieco dziwny jest moment powstania tego obiektu. Otóż kaplica ta została wzniesiona w 1938 r. w stylu góralskim o charakterze neogotyckim według projektu architekta Alejandro Bustillo (który w Bariloche zaprojektował większość budynków pochodzących z tego okresu). 



Grunt pod kaplicę pozyskano od Departamentu Parków Narodowych dzięki darowiźnie pani Juany G. De Devoto. Prostokątna budowla wzniesiona została z kamienia od zewnątrz pokrytego pół-balami z drzewa cyprysów w naturalnym kolorze. Całość pokrywa dwuspadowy dach kryty modrzewiowym gontem a front zdobi spiczasta wieżyczka - dzwonnica.


Jeśli chodzi o wyposażenie, to warto zwrócić uwagę na witraże autorstwa Forte i Vázqueza Málaga.


Ciekawostką jest tworzące krzyż malowidło funkcjonujące jako ołtarz. Jest to dzieło  malarza Raúla Soldiego, podarowane kaplicy w 1973 r. Malowidło to przedstawia sceny z życia Św. Edwarda Wyznawcy, ostatniego z królów anglosaskich przed podbojem normańskim Anglii.


Od tyłu do kaplicy przylega wykonana w ten sam sposób i w tym samym czasie plebania...




Ze wzgórza rozciąga się piękny widok na Puerto Pañuelo ...



... oraz sławny Hotel Llao Llao i w jego tle Cerro López.


Hotel położony jest na niewielkim wzniesieniu na półwyspie Llao Llao, pomiędzy jeziorami Nahuel Huapi i Moreno. Hotel znajdował się na terenie Parku Narodowego Nahuel Huapi, a z inicjatywą jego budowy wystąpił pierwszy Dyrektor Parków Narodowych: Exequiel Bustillo. Projekt w stylu kanadyjskim opracował nie kto inny jak jego brat kilkakrotnie już wspominany Alejandro Bustillo. Jego budowę rozpoczęto w 1936 roku. Pod budowę trzeba było wyciąć ponad pięć tysięcy drzew. Hotel wzniesiony z kamienia i drewna był gotowy do eksploatacji już pod koniec 1938 r. Pierwszą imprezą w nim zorganizowaną był bal sylwestrowy 31 grudnia tegoż roku. Niestety 29 października 1939 r. pożar prawie doszczętnie zniszczył obiekt. Natychmiast przystąpiono do jego odbudowy i już 15 grudnia 1940 r. ponownie otworzył swoje podwoje. Wnętrza zaprojektował Alejandro Bustillo we współpracy z francuskim projektantem Jeanem-Michelem Frankiem z biura Casa Comte. Hotel posiadał 173 pokoje i 28 apartamentów. Otoczony jest parkiem zaprojektowanym przez niemieckiego architekta krajobrazu Hermanna Botricha. Lata świetności minęły jednak po szczycie popularności i hotel zaczął podupadać by ostatecznie zostać zamkniętym w 1979 r. gdy próby jego prywatyzacji zakończyły się niepowodzeniem. 


Odrodzenia nastąpiło dopiero w 1991 r. i 3 lipca 1993 roku został ponownie otwarty pod nazwą Llao-Llao Hotel & Resort Golf Spa. W 2007 roku zainaugurowano nowe skrzydło nad jeziorem Moreno z 43 luksusowymi pokojami. Dziś wynajęcie tu standardowego pokoju to koszt rzędu 1500 zł za noc natomiast luksusowy apartament typu suite z widokiem na jezioro Moreno to już koszt rzędu blisko 4000 zł za noc. No ale miejsce jest historyczne - według relacji było ulubionym miejscem mieszkających w Bariloche faszyzujących niemieckich imigrantów do organizacji imprez specjalnych jak obchody rocznicy urodzin Hitlera...



Llao-Llao Hotel & Resort Golf Spa dysponuje też własnym, pięknie położonym nad jeziorem Nahuel Huapi, 18-dołkowym polem golfowym 




Kilka kilometrów dalej i dość ostro pod górę i dojeżdżamy do parkingu między dwoma oddalonymi od siebie o około 150 m punktami widokowymi. Pierwszy, przed skalnym występem to Mirador Cerro Capilla; drugi za skalnym występem to z kolei Mirador Bahía Lopez. 
Pierwszy z nich daje piękny widok na Cerro Capilla. Ten wysoki na 2167 m szczyt położony jest na półwyspie między dwoma zatokami jeziora Nahuel Huapi - Tristeza oraz Blest. Zatoka Brazo Blest zaczyna się od półwyspu Llao-Llao i ciągnie w kierunku zachodnim przez około 20 km i w najszerszym miejscu liczy sobie około 2,5 km szerokości. Z kolei Brazo Tristeza jest nieco krótsza i przebiega głównie w kierunku północ-południe..
 

Z tego punktu  widać też położony nieco dalej szczyt Cerro Blanco wysoki na 1650 m.



Z Mirador Bahía Lopez widzimy Cerro Lopez o wysokości 2075 m. 
Na Cerro Lopez prowadzi popularna trasa górskiego spaceru lub też trasa dla amatorów wspinaczki. Na wysokości 1620 metrów znajduje się też schronisko Refugio López, jedno z najstarszych w okolicy bo otwarte w 1933 r.





Dalej jedziemy wzdłuż brzegu zatoki Bahia Lopez. Z daleka widzimy Muelle Bahía López oraz Hotel Alún Nehuén. 






Ładne widoki i przebłyski słońca sprawiają, że zatrzymujemy się przy moście Puente Arroyo La Angostura. Most ten przerzucony jest nad strumieniem łączącym jezioro Nahuel Huapi przez Bahia Lopez z jeziorem Moreno.


Z mostu można zejść nad wodę i przejść  nad oba jeziora...





Jest tu pięknie, a gdyby jeszcze było więcej słońca i ze 25 C...






Daleko za nami Cerro Blanco...


i Cerro Capilla widziane z innej perspektywy.



Jedziemy dalej. Jest już wczesne popołudnie i człowiek czegoś by się chętnie napił i tu jak zbawienia przy drodze pojawia się tablica, a na niej znane nam słowo: PATAGONIA. Szybki skręt, znalezienie miejsca na dość zatłoczonym parkingu i mamy miejsce, którego było nam trzeba...
 
Widoczne na tablicy 24.7 km to nie to, co przejechaliśmy, żeby tu dotrzeć tylko to co zostało, by jadąc dalej dojechać do Bariloche - w końcu jedziemy po kółku...


Podczas naszej wizyty przy parkingu znajdowała się taka mapa obiektu z zaznaczonymi podstawowymi obiektami - dla nas oczywiście najważniejszy był punkt widokowy, ale nie tylko...


Gdy dziś spojrzałem na stronę Cerveza Patagonia - Microcervecería Bariloche stwierdziłem, że obiekt uległ znaczącej rozbudowie, więc poniżej zamieszczam plan pozyskany z ich aktualnej strony...  Rozwój tego obiektu wcale mnie nie dziwi gdyż po pierwsze miejsce jest fantastyczne a po drugie dysponuje kapitałem i wsparciem należąc do  Patagonia Brewing Company , która z kolei jest podmiotem należącym do grupy Anheuser-Busch InBev...

Piwo PATAGONIA produkowane jest z wykorzystaniem własnego, uprawianego w Patagonii chmielu i zaraz obok parkingu znajduje się demonstracyjne pole uprawy tej  rośliny.



Jesteśmy tu 28 listopada a to w Patagonii wczesna wiosna i chmiel jeszcze malutki, ale widać, że wszystko jest przygotowane jak na najlepszych plantacjach...


Uprawiane tu odmiany chmielu to przede wszystkim odmiany własne, miejscowe, opracowane przez firmę: Nahuelm, Traful, Mapuche oraz amerykański chmiel Nugget. Jeśli chodzi o słód to wykorzystuje się dwa rodzaje: tradycyjny niemiecki słód monachijski (jaki służy do wyrobu piw oferowanych podczas Oktoberfest) oraz zmodyfikowany słód Melanoidin. 


Wiosna w tym rejonie świata, jak wszędzie ma swoje plusy. Jesteśmy w szczytowym czasie kwitnienia rododendronów, a tych na terenie Cervecería Patagonia jest niezliczona ilość i wygladają wspaniale...







Mijamy budynek, w którym znajduje się główna restauracja oraz browar i kierujemy się nieco niżej, na punkt widokowy. Przed nami budynek zwany Gondola - bar, bufet, grill na otwartym powietrzu...


Przez wiele źródeł taras widokowy Cervecería Patagonia uważany jest za oferujący najpiękniejsze widoki na okolicę...


Po drodze zaglądamy na przygotowania do popołudniowego serwisu...


Przygotowane mięsa czekają na swoją kolej do pieczenia, część steków już się grilluje, a na palenisku płoną węgle do asado... 




Zanim zdecydujemy się popróbować lokalnego piwa musimy jednak wchłonąć widoki, gdyż pogoda nie jest pewna. Znów poszczęściło się nam, bo chmury nieco się uniosły i widać wspaniałą panoramę Lago Nahuel Huapi, Lago Perito Moreno a przede wszystkim panoramę stanowiących ich tło szczytów Andów Patagońskich...







Nabywamy patagońskie piwo i zajmujemy miejsce na wygodnym kamieniu z widokiem, bo w tak zwanym międzyczasie wszystkie dostępne stoliki jakoś niespodziewanie zapełniły się............ chociaż jeszcze kilka minut temu były wolne...


Nasz kamień zapewnia jednak doskonałe widoki oraz dodatkowo tło żółtych forsycji...








I jak zawsze tak i tutaj mamy przy nas przyjaciela...


A gdy dobre piwo już wypite trzeba jeszcze trochę rozejrzeć się po okolicy, bo może znajdą się jeszcze lepsze miejsca na uchwycenie piękna tego miejsca...



Bariloche zimą to narty więc nie mogło ich zabraknąć i tutaj...











Zanim pojedziemy dalej musimy jeszcze zajrzeć do restauracji. I tu uwaga dla potencjalnych zainteresowanych zjedzeniem tam obiadu czy kolacji, albo odbyciem miłej towarzyskiej imprezy przy piwku i steku - obiekt działa przez cały tydzień od południa do północy i cieszy się ogromną popularnością więc aby uniknąć rozczarowania należy zrobić rezerwację na stronie cervezapatagonia.com.ar albo telefonicznie... Cerveza Patagonia - Microcervecería Bariloche według ocen na Google zasługuje na 4.5 w 5-stopniowej skali ocen.


Jak widać w lokalu przewala się tłum, a jest dopiero koło 15:00, więc nie trudno wyobrazić sobie co dzieje się po 19:00...


Oczywiście najważniejszym elementem takiego miejsca jest bar i obok niego mini browar...







Ceny oferowanego tu piwa nie są wygórowane a przyznam piwo jest dobre i jest go szeroki wybór - oczywiście wszystko własne... Te drobne cyferki przy cenach to procentowa zawartość alkoholu w danym produkcie...


A tak oferowane tu piwa prezentują się w wersji butelkowanej według The Beer Times...

Przy wyjściu jest jeszcze ścianka z przedmiotami przypominającymi o rozwoju turystyki w tym rejonie... Sporo drobnych ciekawostek...





Wystarczy. Idziemy do samochodu...



Piękne to było miejsce, a przed nami jeszcze końcówka Circuito Chico i Cerro Catedral...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz