piątek, 6 marca 2020

Droga do Ho Chi Minh


Nasza przygoda z Wietnamem dobiega końca. Przed nami ostatni etap czyli pobyt w Ho Chi Minh. Drogę do Sajgonu pokonujemy autobusem. Cena biletu to 120 000 od osoby. Koszt taksówki na dworzec autobusowy 90 000.  Autobus jak zwykle bardzo wygodny, jazda nim to  przyjemność tym bardziej, że jedziemy w dzień i możemy z okien oglądać "prawdziwy" Wietnam.



Widoki za oknem po raz kolejny utwierdzają nas w przekonaniu, że nie należy bezkrytycznie ufać wpisom w Necie. Dla nas Wietnam jest fantastyczny pod każdym względem i tak go zapamiętamy. Przepiękna przyroda, pracowici ludzie .... jakoś nie widzimy tego "syfu" opisywanego przez blogerów, biedy, zacofania i ........ tam gdzie syf był to wszyscy zachwalali miejsce, bo przecież nie da się źle pisać o Phu Quoc .....








Dworzec autobusowy.... życzyć sobie żeby w Polsce tak wyglądały dworce i okolice wokół nich.....


Lokalne restauracje..... i tu ciekawostka wszystkie przydrożne restauracje w swojej ofercie mają hamaki. Nie wiem o co chodzi, ale każdy zatrzymujący się w takich miejscach kierowca korzysta z hamaka......



Podczas obu podróży po Wietnamie byliśmy zaskoczeni ich domostwami. Piękne zadbane wille. Oczywiście ze względu na niebotyczne ceny gruntu tu buduje się domy wielopiętrowe które w niczym nie odbiegają od domów w Europie. Natomiast ich wyposażenie to dopiero jest wow.... ciężkie drewniane meble, przepięknie rzeźbione, sofy i fotele tapicerowane ręcznie haftowanymi materiałami, jadeitowe rzeźby..... 





Przepyszne Wietnamskie kiełbaski są dostępne na każdym kroku.... Ech jak człowiek jedzie autobusem i widzi coś takiego to aż mu ślina leci.....








Wietnam słynie z uprawy smoczego owocu..... Nawet nie mieliśmy pojęcia ile odmian tego smakołyku jest.....





No i czas na kolejną ciekawostkę. U nas nie do pomyślenia tam norma..... Teoretycznie Wietnam to państwo komunistyczne i liczy się tylko "jedyna słuszna droga" wytyczona przez partię... No cóż teoria to jedno, a życie to drugie.... teoretycznie państwo wyznaczyło miejsca na pochówek. Cmentarze ogrodzone jak u nas...... ale tradycja i wiara nakazuje pochówek zmarłych w najbliższym otoczeniu domostwa.... Zmarli mają czuwać nad żyjącymi i dbać o to żeby nic złego im się nie przytrafiło.... Wietnamczycy nie zważając na obowiązujące prawo chowają swoich bliskich w ziemi, która jest ich własnością i nie przejmują się jakimś tam Sanepidem.... Osobiście widząc takie obrazki zawsze miałam obawy czy Dragon Fruit lub ryż nie pochodzi z pola, gdzie Marcelki mają swoje siedziby..... Ba wyobrażałam sobie jak mieszkam w domu gdzie w ogrodzie pochowano Marcelki i w nocy jestem sama........














Wygodnie jechało się przez deltę Mekongu...


No i dojechaliśmy do Ho Chi Minh. jak zwykle dworzec autobusowy jest na przedmieściach, a my mamy hotel w ścisłym centrum.... jesteśmy wygodni, nie szczycimy się tym, że nigdy z lotniska lub dworca nie jechaliśmy taksówką. My w większości przypadków bierzemy taksówkę!!!! Po wyjściu z autokaru otacza nas zgraja oferujących przejazd do hotelu... Część z nich to naganiacze, część to taksówkarze.... Rzucają jakieś kwoty, a my nie wiemy czy to drogo czy tanio.... Odchodzimy na bok zapalić, a zgraja zostaje.... idzie za nami jeden taksówkarz i oferuje przejazd za 200 000..... mi się wydaje drogo więc szukam kogoś innego ale DZ przystaje na ofertę.... Jedziemy do hotelu, a taksówkarz zapomniał wyłączyć licznik (nakrył go ręcznikiem, a ja po przybyciu na miejsce sprawdziłam.... dokładnie było 171 000 tak więc uznałam, że DZ przepłacił :) :) :) :)...


Tym razem zamówiliśmy hotel ze znanej sieci Prague. Zależało nam na tym żeby hotel był w centrum i żebyśmy wszędzie mogli bez problemu dojść... I tak też było. Hotel był idealnie usytuowany, a dodatkowo dostaliśmy jeszcze upgarade więc nasza radość była jeszcze większa. Jak widać na zdjęciach pokój mamy z oknem. Gdzieś czytałam bzdury, że w Sajgonie bardzo trudno o pokój z oknem..... nie wierzcie w to!!!! Jak ktoś chce zaoszczędzić na kasie to świadomie bierze pokój bez okna  i takie można znaleźć prawie w każdym hotelu. My zamawialiśmy pokój z oknem od początku. Udało nam się dostać większy pokój, ale w ogólnym wyglądzie był taki sam jak zamawiany przez nas, łazienka trochę inna .....






Zmęczeni jazdą postanawiamy zrelaksować się na basenie. Często nam się zdarza zamawiać hotel z basenem, a potem najzwyczajniej nie mamy czasu z niego skorzystać..... Tu jednak chcemy odpocząć i chyba już taka nostalgia nas dopada.... Za chwilę będziemy jechali do domu...... Tam zimno, śnieg, a kolejnych biletów nie mamy..... No to całe popołudnie się lenimy......



Niektórzy to nawet próbowali się "drzemnąć" ...... DZ jest w tym mistrzem i nawet w basenie potrafi zasnąć......




Basen jest na dachu, więc widoki mamy przednie, a i zachód słońca będzie wspaniały...... Uwielbiam takie miejscówki na zakończenie wakacji....








 Lenistwo, lenistwem ale trzeba iść na kolację i zwiedzić okolicę....
Ilość restauracji nas oszołomiła.... naprawdę nie było łatwo wybrać miejsce... Ale udało się i byliśmy bardzo zadowoleni.... tam jeszcze wrócimy.....



Bookworm's Coffee prowadzona przez starszego Brytyjczyka i jego wietnamska drugą połowę jest miejscem polecanym w przewodnikach i na forach, a my trafiliśmy tam przez czysty przypadek i "na węch". I wybrane dania z bawołu wodnego okazały się wspaniałe... Polecamy...



No i czas na wieczorny spacer...... Nasz hotel znajduje się w bocznej uliczce od Bui Vien, czyli najbardziej rozrywkowej ulicy Ho Chi Minh..... Jak bardzo jest rozrywkowa obrazuje zakaz wjeżdżania wszelkich zmechanizowanych pojazdów w sobotę i niedzielę. Dzięki temu zakazowi udało nam się spokojnie poznać okolicę i jeszcze będziemy doceniali władze miasta.....



Komunistyczne państwo nie oznacza zakazu prostytucji i operacji zmiany płci. Tu przykład "Marysi". Mi to nie przeszkadza i nigdy nie będę piętnowała takich decyzji. Ktoś źle czuje się w swoim ciele i chce to zmienić.... niestety w Pl mało kto rozumie ten problem....... Natomiast prostytucja to inna sprawa... była jest i będzie i nawet w Pl każdy to akceptuje......














Czasem miło przed pójściem spać posłuchać tego, co dzieje się na ulicy...


Na Bui Vien zakończyliśmy nasz spacer. Tyle się działo, że można by długo pisać. Na szczęście jesteśmy w Sajgonie kilka dni więc będziemy się cieszyli życiem i nie myśleli o powrocie do domu...........  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz