poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Chiny - Shuhe - Dali



 Dzisiaj jedziemy zobanczyć historyczną miejscowość Shuhe znaną też jako Longquan Village. Jest to miejscowość zamieszkiwana od wieków przez lud Naxi, który przybył na te tereny z Tybetu. Pierwotnie mieszkańcy Shuhue zajmowali się uprawą herbaty i produkcją skór. Teraz spora  część obecnych mieszkańców świadczy różnego rodzaju usługi dla turystów. Zachowała się niewielka ilość tradycyjnych gospodarstw, jednak większość domów została zamieniona na sklepy, restauracje i hotele.
Do Shuhe dojeżdżamy taksówką z Lijiang. Za kurs płacimy 20 juanów. Płacimy za wstęp do miasta 40 juanów od osoby, zapoznajemy się z planem miasta w języku Chińskim i idziemy na spacer.









  Wchodzimy do tradycyjnego domu tybetańskiego, który jednocześnie jest muzeum regionalnym. Zapraszają nas do mieszczącego się w dolnej części domu sklepu z wyrobami tybetańskimi. Cepelia średnio nas interesuje więc przechodzimy na piętro, gdzie spotyka nas niemiła niespodzianka. Po przejściu przez dwie sale domu zostajemy poproszeni o opuszczenie muzeum. Nie możemy zrozumieć dlaczego..... , w końcu dogadujemy się z jednym z pilnujących. Na górze zorganizowane są wystawy dotyczące Tybetu ...... władze lokalne nie chcą żeby były oglądane przez cudzoziemców. No cóż trudno wychodzimy. Dobrze, że udało nam się choć trochę zobaczyć bo przecież do Tybetu to my jeszcze długo nie pojedziemy....










Jedyne zdjęcia z góry, które udało nam się zrobić. Wspaniale zdobiony ganek prowadzący do sal wystawowych.

Tradycyjna świątynia tybetańska.



 Udajemy się w kierunku kanałów. Na początku średnio nam się podoba. Mamy nieodparte wrażenie, że jesteśmy w skansenie, w którym otwarto dziesiątki sklepów, typu.... wszystko za 5 zł....






Mężczyźni z plemienia Naxi są bardzo muzykalni, a ich instrumenty znacznie odbiegają od naszego wyobrażenia o instrumentach.



W Shuhe obowiązuje zakaz jazdy samochodami. Dla leniwych turystów wprowadzono wozy zaprzęgane w konie. Niestety wozy też nie mają prawa wszędzie wjechać. Jadą Sifang Street do placu i później niestety trzeba iść na piechotę.



Dochodzimy do kanału.. Jest tu pięknie .... i jakoś tak mniej cepeliady.





Dochodzimy do sławnego miejsca zwanego Trzy Źródła.
Plemię Naxi bardzo dbało o wodę. Woda była uważana za bezcenny dar, który pozwala im uprawiać ziemię, hodować bydło i żyć. Przed domami zawsze budowano trzy stawy. Woda z pierwszego źródła  służyła do picia, z drugiego do mycia, a z trzeciego do celów gospodarczych.






Nadal sprzedaje się tu sporo herbaty. Oczywiście króluje zielona i jaśminowa.
 













 Dochodzimy do ciekawego z punktu widzenia zagranicznego turysty miejsca. W jednym z domów urządzono restaurację z czasów "rewolucji kulturowej" Niestety dla Chińczyków jest to mało interesujące miejsce i restauracja świeci pustkami, a ubrane w tradycyjne stroje z czasów Mao strasznie się nudzą.













Powiedzmy, że znalazłam zająca........




Shuhe to bardzo popularne miejsce do sesji fotograficznych. Nie dziwi nas to bo można tu znaleźć niezwykle klimatyczne zakątki.....











 Część mieszkańców nadal uprawia ziemię i mieszka w tradycyjnych domach na obrzeżach miasta.






Przed nami pojawia się widok na Qinglong Bridge. Most został zbudowany ponad 400 lat temu z kamieni i do tej pory służy mieszkańcom. Most jest niewielki ma tylko 25 metrów długości, ale pozwala suchą stopą przejść przez otaczającą miasto rzekę. Jako, że jest to najsłynniejsze miejsce w mieście każdy chce mieć zdjęcie na moście. Trzeba wykazać się dużą cierpliwością przy czekaniu w kolejce, a i tak nie uniknie się obcych w kadrze. Nie ma litości nawet dla nowożeńców.










 Prawie przez cały czas towarzyszy nam deszcz. Możemy sobie tylko wyobrazić jak pięknie jest tutaj w słoneczny dzień.



















Przegryzka w deszczu jakoś nie wygląda zachęcająco.










Miasto opuszczamy boczną bramą z nadzieją, że po drodze spotkamy taksówkę, która nas zabierze do Lijiang. No i się przeliczyliśmy, musieliśmy dojść do bramy głównej i  czekać w kolejce na taxi. Wracamy do hotelu w straszliwym deszczu.



Dojeżdżamy na miejsce, ulewa ani na moment nie słabnie. Prosimy kierowcę, żeby na nas zaczekał, tylko zabierzemy bagaże z recepcji i niech nas zawiezie na dworzec autobusowy. Dworzec nie jest daleko, ale taksówkarz wykorzystuje sytuację i krzyczy 20 juanów. Trudno godzimy się.
Na dworcu kupujemy bilet na najbliższy autobus do Dali za 74 juany od osoby, za chwilę podjeżdża nasz bus i opuszczamy deszczowe miasto z nadzieją, że dalej będzie tylko lepiej.....


Kilka widoczków z drogi.






Autobus do Dali jedzie prawie dwie godziny. Na miejscu bierzemy taksówkę za 40 juanów, która zawozi nas do Hotelu Cangshan.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz