wtorek, 20 czerwca 2017

Kambodża dzień szósty





Dzisiaj płyniemy w rejs na 3 wyspy. Rejs wykupiliśmy w hotelu. Cena dokładnie taka sama jak w agencji lub na plaży, jest tylko jedna różnica. Wykupując rejs w hotelu mamy dodatkowo zapewnionego tuk tuka, kóry nas odbierze i dowiezie do portu. Przy zakupie w agencji trzeba samemu dostać się na miejsce zbiórki.
Tuk tuk punktualnie przyjeżdża i  zabiera nas na Victory Beach , gdzie mieści się niewielki port, z którego odpływają statki na wyspy. Plaża jest bardzo ładna, znajduje się tu kilka restauracji, w pobliżu są hotele. Na odcinku, który zdążyliśmy obejrzeć nie ma leżaków i parasoli, ale można znaleźć ciche miejsce w cieniu niewysokich palm i miło spędzić dzień.



Nasz statek już na nas czeka. Szybkie zaokrętowanie i możemy szukać miejsca.


 Sateczek bardzo przyzwoity. Przy zamawianiu rejsu, recepcjonistka pytała, czy chcemy lepszy statek trochę droższy, czy tańszy. Wybraliśmy droższy i nie żałowaliśmy. Tańsze statki nie były tak komfortowe.  W ramach ceny lunch i napoje, niestety nie wszystkie. Na koniec okazało się, że piwo puszkowe było w cenie z nalewaka dodatkowo płatne.


Na początku zajmujemy miejsca na dole.



Wypływamy




W tle, po jakimś czasie pojawia się  Koh Dek Koul. Znana także jako Mirax Island Resort. Niewielka niedostępna dla zwykłego turysty wysepka kupiona przez rosyjskiego oligarchę, na której wybudował bardzo ekskluzywny resort. niestety okazało się, że właściciel prowadził działalność niezgodną z prawem i został aresztowany, a hotel zamknięto. załoga mówiła, że ma być ponownie otwarty w niedługim czasie. Obawiam się jednak, ze niewielu turystów stać będzie na zatrzymanie się na tej uroczej wysepce wielkości boiska sportowego ponieważ noc w hotelu kosztowała 3000 dol.

 






Płyniemy w kierunku Koh Rong. Największej wyspy Kambodży, 78 km kwadratowych powierzchni, znajdującej się 25 km od wybrzeża Sihanoukville. Niestety okazuje się, że statek w tym miejscu nie przybija do brzegu. Możemy wyspę pooglądać z daleka lub dopłynąć do niej w pław. Wejście na ląd po kamieniach nie jest proste i jest niewiele czasu na oglądanie wyspy. Postój w tym miejscu trwa 45 minut. Decydujemy się tylko na pływanie. Trochę szkoda, że nie możemy zwiedzić tej wyspy. Podobno są tu dwie niewielkie wioski, jakieś ośrodki turystyczne, piękne plaże......




Do statku cały czas doczepiony był ponton. Trochę byliśmy zdziwieni, ze załoga nie zabiera ludzi pontonem do brzegu i umożliwia zobaczenie wyspy.












Wymoczeni wracamy na statek. Przy wejściu na pokład dolny stoją beczki ze słodką wodą do opłukania się z soli. Załoga przez cały czas obserwuje pływających. Jest też możliwość spróbowania sił w połowie ryb morskich.



Na statku jest też coś dla duszy



i coś dla ciała






Dopływamy do Koh Rong Samloem.  Miejsce to przez turystów nazywane jest Tajlandią przed 30 laty. Mało rozwinięta wyspa z przejrzystą czystą wodą i białym piaskiem, z brakiem dróg i  jakiegokolwiek ruchu pojazdów zmechanizowanych.
Najładniejsze plaże na wyspie są w Saracan Bay i Mpay Bay. Wyspa ma 9 km długości i 5 km szerokości. Zatrzymują się na nie turyści pragnący zaznać ciszy i spokoju oraz nurkowie.





Statek staje w pewnej odległości od wyspy. Do brzegu dopływamy pontonem.


Idziemy na mały spacer po wyspie w głąb dżungli.  Nasz przewodnik pokazuje ciekawe rośliny i zwierzątka, komary tną niesamowicie, ale jest pięknie.

Ratan




Wracamy na plażę i mamy czas wolny.


Przy plaży są ośrodki, domki bardzo skromnie wyposażone, nie widziałam łazienek, ale na pewno nie mają dostępu do prądu. Są też dwie restauracje. No cóż nie ma tu menu takiego jak w Sihanukville,a i ceny jakoś sporo wyższe......



Przypływa "gorszy" statek
 Jeszcze sobie spacerujemy, pływamy i się opalamy, a później wracamy na statek.  Czas wracać.
Na wysokości Koh Dek Koul zaczyna się zachód słońca.

Rejs dobiegł końca. W porcie czekają na nas tuk tuki, które odwiozą nas do hoteli. W hotelu szybkie odświeżenie i lecimy na kolację.



Po kolacji obowiązkowy spacerek na Serendipity Beach.
Jupi jest Mikołaj
Ale co tam Mikołaj, jak mogę zajumać motor policyjny ROFL






Spacerek kończymy tradycyjnie, zasiadamy na wygodnych fotelach, zamawiamy drinie, morze szumi, lampiony migoczą, gra muzyka, Zające przepadły.....Smile. Jutro czeka nas kolejny ciekawy dzień.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz