poniedziałek, 23 września 2024

Pierwszy spacer po plaży Ngapali

 Po kawie czas przejść się po naszej hotelowej plaży i po najbliższej okolicy.


Pierwsze wrażenie - plaża jak okiem sięgnąć i na pierwszy rzut oka czyściutko. Miałki piaseczek i bardzo mało ludzi. Jest dobrze, bo to coś dla nas. Będzie gdzie iść na spacer...


Hotelowych leżaków z materacami więcej niż chętnych. Nad leżakami palmowe daszki lub parasole...


Błękitne morze. Łagodne zejście po piasku. Sporo dość płytkiej wody. Będzie gdzie się pokąpać...


Od strony morza nasz hotel nie rzuca się nadmiernie w oczy otoczony bujną zielenią...



Poza naszym hotelem, wzdłuż plaży znajduje się jeszcze kilka innych obiektów hotelowych - wszystkie otoczone bujną zielenią. I co ważne - żaden hotel nie posiada zamkniętej, ogrodzonej plaży. Chociaż posiada "własną" plaże i z parasoli i leżaków mogą korzystać tylko jego goście to brak ogrodzeń sprawia, że plaża robi znacznie lepsze wrażenie...



Piasek, woda, słońce, pusto - i czego więcej potrzeba do wypoczynku...





Mniej więcej 15 minut spaceru plażą od naszego hotelu znajduje się niewielki półwysep a na nim restauracja PVI


W tej okolicy cumuje sporo niewielkich łódek i jest też kilka stanowisk, gdzie można taką łódkę wynająć. Najczęściej celem jest wtedy niewielka wyspa Pearl Island




Nasz spacer wypadł w porze odpływu, więc plaża robi się coraz szersza a cofająca się woda zostawia w pisaku skomplikowane wzory.




Swoje wzory zostawiają też na piasku malutkie kraby.


W tle Pearl Island.



Od tego miejsca na plaży pojawia się dużo sporych kamieni. A dalej mamy lokalny port rybacki.





A jak jest port to i musi być wioska rybacka...



Robimy w tył zwrot i wracamy do naszego hotelu...





Jeszcze nam się nie zdarzyło, żebyśmy podczas spaceru po plaży nie poznali nowych czworonożnych przyjaciół... I to bardzo miłych i chętnych do zabawy przyjaciół...










Przy hotelowym basenie są kanapy wyłożone miękkimi poduchami i kilka ratanowych stolików z wygodnymi ratanowymi fotelami. 



Można tu wygodnie posiedzieć, zamówić w barze drinki i czekać na zachód słońca...









Zachód słońca wzywa do kolejnej kolejki drinków.




Okazuje się, że gdy nadchodzi zachód słońca plaża zaludnia się. Słońce już tak nie parzy i wiele osób korzysta z morskiej kąpieli o tej porze dnia...










Z zasady nie przepadamy za jedzeniem w hotelowych restauracjach. Nie dlatego, że są droższe niż lokalne restauracyjki tylko dlatego, że trudno tam oczekiwać autentycznego, lokalnego jedzenia. Wszystko jest doprawiane i udoskonalane pod dominującą w hotelu grupę turystów. Dlatego na pierwszą kolację przenosimy się do położonej kilkadziesiąt metrów od hotelowej bramy, przy głównej ulicy Enjoy! Restaurant przy Gyeiktaw Main St.


Czyściutkie miejsce, bardzo miła obsługa i odpowiadające nam menu oparte głównie na tym, co z połowów przywieźli miejscowi rybacy.



Dziś na nasz stolik trafia ryba na parze... Bardzo smakowite danie zachęcające do powrotu na kolejny posiłek.


A na deser talerzyk owoców - banany i papaja...


Gdy wracamy do hotelu bardzo ładnie prezentuje się podświetlony basen...



Jeszcze chwila na naszym tarasie...


I już czeka przygotowane przez obsługę łóżko. Każdego wieczoru obsługa opuszcza moskitierę i spryskuje pokoje środkiem owadobójczym - ot tak na wszelki wypadek.

Pora więc iść spać przed kolejnym dniem wypoczynku na Plaży Ngapali...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz