sobota, 16 stycznia 2021

Nurkowanie 2

Dzisiaj drugi dzień nurkowania i jakby woda nieco bardziej przejrzysta, a i podwodnego życia da się zauważyć nieco więcej. No to zaczynamy od strzępiela pod kamiennym nawisem...



Angel fish czyli rybka anielska to zawsze piękny widok...




Jest też i kilka podwodnych pucharów... Niestety bez ukrytego w ich wnętrzu skarbu...















Na dnie rozpadliny między solidnymi blokami skalnymi odpoczywa sobie spora barakuda...





Tym razem trafiła się nawet fajna skrzydlica...






No i jest i murena... 





No i koniec pierwszego zanurzenia. Wychodzimy przy lince z przystankiem na dekompresję...


Pół godziny odpoczynku i rozmowy o tym jak to było, gdy nadeszło tsunami. Według naszego instruktora podczas pierwszej fali w wodzie było kilku nurków, ale wszyscy przeżyli. Gorzej było na lądzie. Po pierwszej, niezbyt mocnej fali morze cofnęło się tak, że laguna przy ujściu rzeki Bentota Ganga wyschła. Zaciekawieni ludzie ruszyli przez wyschniętą lagunę na półwysep zobaczyć, co się dzieje. Gdy nadeszła druga fala wysoka na ponad 10 metrów ludzie nie mieli szans. Nasz instruktor mówił, że uratowało go to, że złapał się za nogę od zbiornika na wodę. Miał szczęście bo władze Sri Lanki potwierdziły śmierć 29 744 osób. Co ciekawe, gdy uprzątano tereny zniszczeń znajdowano tylko zwłoki ludzi oraz zwierząt domowych, które w czasie katastrofy były na uwięzi. Zwierzęta dzikie wyczuwać musiały niebezpieczeństwo, gdyż po prostu przed tsunami uciekły na wyżej położone tereny...
Po nieco mrożących krew w żyłach historiach zanurzamy się drugi raz...





Korali czy gorgonii widzimy bardzo niewiele i są to młode okazy, które dopiero za kilka lat będą prawdziwie godne podziwu. Widać, że rafa będzie potrzebować na odrodzenie nie lat, a dziesięcioleci...











Jest i kolejny kandydat na dzisiejszą kolację...






Kończy się drugi dzień nurkowania - kolejne dwa zejścia po nieco ponad 40 minut na dwadzieścia parę metrów... Kto nurkował w Egipcie powie, że widoki nie zachwycają, ale dobrze jest nabierać doświadczenia w różnych miejscach świata. A podwodny świat daje wytchnienie od zgiełku panującego na powierzchni.... Wracamy do hotelu i idziemy na plażę...



Cały czas intryguje nas wysepka Panchakapaduwa Island i znajdujący się tam ośrodek medytacyjny. Ciekawość narasta, gdy między gęstą roślinnością porastającą wyspę dostrzegamy modlących się buddyjskich mnichów. Okazuje się, że ośrodek medytacyjny jest otwarty dla gości (ale nie natrętnych turystów). Jeżeli jest się gotowym odpowiednio ubrać i zachowywać tak, by nie przeszkadzać medytującym tam mnichom to można się tam wybrać. Można też przyłączyć się do medytacji i codziennych ceremonii. Na wyspie znajduje się także niewielka świątynia. Niestety okazało się, że czas uciekał nam tak szybko, iż nie wystarczyło go, by pojechać i pomedytować... 





Zachód słońca nad Oceanem Indyjskim jak zwykle zachwycający...






No, a podczas kolacji dowiedzieliśmy się, że jeden z polskich rezydentów wybierał się dziś do Colombo służbowo i miał jechać lokalnym autobusem. Na szczęście dla siebie nie zdążył i autobus mu uciekł. Piszę na szczęście bo autobus, którym miał jechać zanim dojechał do Colombo wyleciał w powietrze. Tak się kończy napuszczanie na siebie wzajemnie dwóch grup etnicznych i religijnych w jednym kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz