poniedziałek, 12 czerwca 2017

Bangkok dzień pierwszy

Nasza wyprawa do Tajlandii i Kambodży nareszcie doczekała się realizacji. KLM wrzucił promocję do Bangkoku, 1878 zł od osoby, lecimy 3-17 grudnia. Zaczęło się planowanie, kupowanie lotów wewnętrznych, wybieranie hoteli. Jak już wszystko mieliśmy popłacone zaczęły się zamieszki w Bangkoku.  Na początku byliśmy spokojni i przekonani, że do naszego wyjazdu wszystko ucichnie. Niestety myliliśmy się,  nawet urodziny króla nie były dostatecznym powodem do wstrzymania protestów. Przez chwilę myśleliśmy o zmianie planów, nie jechaniu do Bangkoku tylko przenocowaniu przy lotnisku, ale loty do Siem Reap Air Asią  odbywają się z  innego lotniska (Don Mueang) więc i tak musimy przejechać Bangkok.  Dodatkowo jeszcze mieliśmy zarezerwowany jeden jedyny hotel podczas całego pobytu bez możliwości rezygnacji  Nie ma wyjścia, na miejscu zbadamy sytuację i podejmiemy decyzję.
 W dniu 3.12  wylatujemy do Amsterdamu z Warszawy.




Na lotnisku w Amsterdamie już czuć  święta. Oczekiwanie na samolot było  wyjątkowo przyjemne.





O 17.25 wylatujemy do Bangkoku.




Do Bangkoku przylatujemy o 10 rano. Załatwiamy formalności "wjazdowe", wymieniamy trochę pieniędzy i idziemy na pociąg, który zawiezie nas do centrum. Wybieramy droższy pociąg, który nie zatrzymuje się na wszystkich stacjach.



Dojechaliśmy do stacji końcowej idziemy na dół do postoju taxi i zaczynają się problemy.
Jak słyszą nazwę hotelu to tylko głowami kiwają i coś tam do siebie mówią. Patrzymy z DZ na siebie i już wiemy o co chodzi. Dochodzi nasza kolejka podajemy nazwę i adres hotelu i słyszymy 300 bathów bo są protesty. Godzimy się na 300, ale kierowca odmawia jazdy. Czekamy na następnego, podjechał myśli, myśli, drapie się po głowie ale nas zabiera. Jesteśmy trochę zdenerwowani i obawiamy się zamieszek,  rozglądamy się ale protestów nigdzie nie widać. Dopiero kawałek przed hotelem widzimy protestujących. Na szczęście do hotelu De Moc można było spokojnie dojechać. Cali szczęśliwi lecimy do naszego pokoju.




Hotel jest ok, w świetnym miejscu, niedaleko Khao San Road( do 10 min spacerkiem), serwuje śniadania całkiem smaczne. Posiada 2 restauracje, basen i coś dla mężczyzn parking z zabytkowymi samochodami i super motorami, ale o tym później, w tym hotelu będziemy 3 razy.....
Dzisiaj jesteśmy troszkę zmęczeni, nie wiemy jak to jest z tymi protestami i czy damy radę cokolwiek zobaczyć.
Po krótkim odpoczynku postanawiamy wyjść do miasta i to był mały koszmarek. Wyszliśmy na ulicę, na której wcześniej przez parę dni odbywały się protesty.  Po protestujących pozostały niestety polowe toalety w dużej ilości. Fetor straszliwy przez 500 metrów ulicy przelecieliśmy biegiem,. Nawet nie mieliśmy czasu dobrze popatrzeć na dekoracje przygotowane  dla króla z okazji jego urodzin.
Kilka  fotek z okolic hotelu.



Świątynia na przeciwko hotelu, niestety nie mieliśmy czasu żeby tam wejść....



Ta świątynia była "ważna" codziennie jakieś modły się odbywały i przez cały czas stała ochrona.

Idziemy w kierunku Khao San Road.












Idziemy w kierunku Wat Pho.




Po drodze mijamy budynki rządowe. Co chwilę zatrzymuje się jakiś tuk tukowiec i proponuje podwiezienie. Jak słyszy, że idziemy do Wat Pho pada tekst dzisiaj zamknięte, ja was zawiozę do innej świątyni. Jesteśmy na to odporni, znamy te teksty........ Za każdym razem odpowiadamy, że chociaż prze płot sobie popatrzymy..... , tekst działa bo zaraz pada hasło , a nie pomyliłem się już jest otwarta, zawiozę Was







Minęliśmy ministerstwa i jest nasz cel Świątynia Leżącego Buddy.
Wat Pho została wybudowana jeszcze przed powstaniem Bangkoku. Początkowo nosiła nazwę Wat Phra Chetuphon.


Świątynia otwarta dla zwiedzających jest od 9.30 do 17.00 Wstęp sto bathów.
 Najpierw idziemy zobaczyć posąg przedstawiający wizerunek Buddy wchodzącego w stan Nirvany. Posąg zbudowany jest cegły i pokryty cienką warstwą złota. Mierzy 46 metrów długości i 15 wysokości wypełnia prawie całą kaplicę. m
Każda stopa posągu ma 3 m wysokości i 5 m długości. Na podeszwach stóp znajdują się ilustracje wykonane z masy perłowej przedstawiające 108 wizerunków Buddy. Wzdłuż ściany z tyłu posągu jest 108 misek, do których miejscowi i turyści wrzucają satangi dla przyniesienia pomyślności i szczęścia w życiu. Liczba 108 jest znacząca, odnosi się do 108 właściwych działań i symboli, które pomogły Buddzie osiągnąć perfekcję.



 a z innej strony


Kupili satangi i z pokorą rozkładamy do miseczek.





 Imponująca poduszka Buddy.





Zostawiamy Buddę i idzemy zobaczyć całą świątynię







W centralnym budynku świątyni, zwanym botem, znajduje się posąg Phra Deva Patikomaro. Tutaj przechowywane są prochy króla Ramy I




Wat Pho była centrum nauki. Często nazywana jest najstarszym uniwersytetem w Tajlandii.




 Tego dnia czeka nas jeszcze jedna atrakcja.
4.12 to nasza rocznica ślubu. Jeszcze w Polsce zamawiamy kolację w Hotelu Baiyoke Sky.


Wychodzimy ze świątyni i szukamy taxi, ceny  rzucają kosmiczne, jesteśmy zmęczeni i nie bardzo chce się nam targować, odchodzimy kawałeczek od wejścia i łapiemy taxi. Jedziemy w najgorszym możliwym czasie. Wszystkie ulice zakorkowane, masakra, cieszymy się że nie braliśmy tuk tuka. Jedziemy dobrą godzinę. W hotelu najpierw załatwiamy naszą rezerwację, potem jedziemy na punkt widokowy.






Zjeżdżamy do restauracji.





Po kolacji idziemy jeszcze na spacer po okolicy i tuk tukiem wracamy do naszego hotelu. Jutro lecimy do Kambodży.

1 komentarz: