poniedziałek, 16 września 2019

Thomas Reef i Jackson Reef

Dzisiejsze nurkowania zaplanowane zostały w cieśninie Tirańskiej. Cieśnina Tirańska między Półwyspem Arabskim, a Półwyspem Synaj oddziela Zatokę Akaba od pozostałej części Morza Czerwonego. Prowadzi przez nią szlak handlowy do portów Ejlat w Izraelu i Akaba w Jordanii o głębokości przekraczającej 200 m. I pomimo tego, że jej wody są wodami terytorialnymi Egiptu i Arabii Saudyjskiej na mocy traktatów obowiązuje tu zasada nieograniczonego przepływu statków wszystkich bander.
Cieśnina ta stała się też miejscem ogromnej tragedii gdy 3 stycznia 2004 roku samolot Boeing 737 egipskich linii Flash Airlines runął do niej zaraz po starcie z lotniska w Sharm El-Sheikh grzebiąc w morzu 148 pasażerów (w tym 135 Francuzów).
W cieśninie Tirańskiej jest kilka ciekawych, ale trudnych miejsc nurkowych ze względu na występowanie silnych prądów oraz to, że wokół otoczonych rafami wysepek szybko dochodzimy do toni. My po raz pierwszy nurkujemy na Thomas Reef...




 Piękna rogatnica...




Płaszczka odpoczywa sobie w piaseczku...




Mały "zaprzyjaźnił się" z pięknymi gorgoniami...

















Są też i anemony i błazenki a nawet piękny Arabian Angelfish o polskiej niezbyt pięknej nazwie ustniczak...




Kończymy pierwsze nurkowanie i przenosimy się nieco dalej na Jackson Reef. Po drodze przepływamy obok Gordon Reef z dobrze rozpoznawalnym wrakiem statku Loullia, który spotkał się z rafą w 1981 roku.

Jackson Reef znana jest z wraku cypryjskiego statku Lara, ale spoczywa on po stronie północnej rafy, podczas gdy nurkowania prowadzi się po stronie południowej osłoniętej od fal i wiatrów. Jednakże i tu występują silne prądy, czego doświadczyła druga grupa nurków, nurkująca przed nami. Było to ich ostatnie nurkowanie przed powrotem do Polski i najedli się sporo strachu, gdy wpadli w strefę turbulencji skacząc po wiele metrów w górę i w dół. Na szczęście nasza instruktorka zorientowała się wcześniej co się szykuje i zawróciliśmy zanim wpadliśmy w tarapaty...



Niebieskie małże, chyba ze względu na swój kolor, są ulubionym podwodnym obiektem Małego...


Kolejne, tym razem czarne, skrzydlice...















Są kolejne anemony mieniące się fosforyzującymi kolorami...





No i jest żółw, który pod wodą wcale nie jest tak powolny...







Popływał sobie chwilę z nami, naoglądał się dziwnych stworów i odpłynął w swoją drogę...






Koniec nurkowania na dzisiaj. Wrażenia omówione. I miło jest wrócić do hotelowego pokoju gdzie obsługa w fantazyjny sposób codziennie układa nam świeże ręczniczki...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz