poniedziałek, 17 lipca 2017

Chiny - Pekin cz. IV

No i nastał dzień ostatni w Pekinie. Jutro powrót. Jedziemy więc zwiedzić Świątynię Konfucjusza - Cesarską Akademię...



Wchodzimy w prowadzącą do Akademii uliczkę, na vis-a-vis Świątyni Lamy, którą zwiedzaliśmy poprzednio i przez przypadek znajdujemy prywatne muzeum, w którym miłośnik staroci zbiera zabytkowe przedmioty z wyburzanych hutongów Pekinu...



Można tu znaleźć perełki sztuki, jakie ukryte były w domach zwykłych mieszkańców Pekinu... Jest tego multum...

Podziwiamy piękne przedmioty. I pomyśleć, że gdyby nie ten amator staroci to wszystko uległoby zniszczeniu...
Idziemy dalej. Przed Świątynią wita nas posąg Konfucjusza...

To makieta Cesarskiej Akademii

Typowe wyposażenie świątyni konfucjańskiej...

Posągi uczniów Konfucjusza...


Za kolejną bramą, otoczony fosą znajduje się budynek głównej sali wykładowej...

Katedra, z której wykładał sam Mistrz Konfucjusz wygląda jak cesarski tron...


Wychodzimy na ulicę i zastanawiamy się co dalej... Kontrasty hutongów i nowoczesności są uderzające...

Ostatnie popołudnie postanawiamy poświęcić na jedno z centrów handlowych Pekiny i uliczny targ Wangfujing Street... A więc znowu metro...



I jesteśmy w centrum "Światowego Pekinu" - Tu nie znajdziesz podrób... tu królują światowe marki...




Wielkie domy towarowe oferują wszystko, czego "nowy Chińczyk" może pragnąć. Są też modne i drogie restauracje...






Z dawnego hutongu pozostała tylko płyta upamiętniająca, gdzie kiedyś znajdowała się stanowiąca serce hutongu studnia...




Przebojem są koszulki z odpowiednim wzorem...

A w bok od tej ulicy dobrobytu rozciąga się uliczny targ... typowo chiński...

Jak widać z powyższych zdjęć w Chinach wszystko co się rusza da się zjeść...


Postanawiamy zjeść tu obiadokolację... I nie był to najlepszy wybór... Nie dość, że drogo, że białasów się oszukuje, to jeszcze jedzenie nie najwyższych lotów
 W bocznych uliczkach kawałek dalej można byłoby zjeść i taniej i lepiej...



Wracamy do hotelu... Zostało tylko pakowanie i ostatnia noc w Pekinie...
Rano zostało już tylko dojść do pierwszego z rana kursującego metra, przesiąść się do szybkiej kolejki na lotnisko i powrócić do domu...
Chiny to fascynujący kraj, którego zwiedzenie wymaga wielu wyjazdów a poznanie wymagałoby czasu dłuższego niż życie...
Z pewnością tu wrócimy kolejny raz i nawet jeżeli trafimy w miejsca, w których już byliśmy, zobaczymy coś nowego...
Wyjazd był wspaniały, mimo trudności... Dał wiele radości i satysfakcję, że w tym trudnym do samodzielnych podróży otoczeniu jakoś daliśmy sobie radę...
Zebrane w jego trakcie lekcje przydadzą się bardzo przy kolejnych wyjazdach.


Czas więc na ostatnią, podsumowującą lekcję...
LEKCJA JEDENASTA: DOBRY WYJAZD WYMAGA WIELE WYSIŁKU, PRACY Z KOMPUTEREM, PRZEMYŚLEŃ I DECYZJI. NIE ŻAŁUJ CZASU I WYSIŁKU, A WYJAZD BĘDZIE WSPANIAŁY. PAMIĘTAJ TYLKO O TYM, CO MÓWI PRAWO MURPHY'EGO: JEŚLI UDOSKONALASZ COŚ DOSTATECZNIE DŁUGO - NA PEWNO TO ZEPSUJESZ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz