piątek, 5 sierpnia 2022

EXPO 2020 - dzień 2, część 3

Po wyjściu z pawilonu Uzbekistanu zaglądamy, na prośbę naszej filipińskiej koleżanki pod pawilon Filipin, gdzie czeka na nas taki dziwny "stworek"



Ta rzeźba to ciężarna mistyczna Haliya - Bogini Księżyca. Dzieło Duddleya Diaza nawiązujące do mitologii regionu Bicol. Według mitów bogini ta była tak piękna, że aby ukryć swoją urodę nosiła złotą maskę... No cóż, w tej figurze z pewnością urody bogini się nie doszukamy... 



Nie weszliśmy też do pawilonu Kanady, o którym słyszeliśmy wiele negatywnych opinii. Ale z zewnątrz podświetlony wyglądał dość ciekawie...


Po zachodzie słońca wszystko się zmienia. Pojawiają się kolorowe światła...



... a przy podświetlonym sercu pojawia się kwiatowa dama i przystojniak, jako dodatki do zdjęć...





Innego wymiaru nabierają też ptaki ocieniające Ghaf Avenue...



... i zieleń nad Mangrove Avenue, czyli aleją Mangrowców...



Z ciekawości zajrzeliśmy do pawilonu Kataru, który bardzo nas rozczarował. Tak bogaty kraj mógłby stanowczo pozwolić sobie na ciekawszą ekspozycję niż takie jak poniżej słupki...







Mijamy wejście do restauracji przy pawilonie Uzbekistanu i dalej trafiamy na Azerbejdżan.



Mijamy pawilon Brazylii, aby na chwilę zatrzymać się przed lasem drewnianych pali, otaczających pawilon Szwecji...




Obok Szwecji mamy Litwę...


Po drodze do Pawilonu Terra - Pawilonu zrównoważenia spotykamy kolejnego elektronicznego pomagiera. Dzieci uwielbiają te kursujące po alejach roboty, które mają pomagać znaleźć to, co potrzebne jest zwiedzającym...


I jesteśmy przy ostatnim z wielkich pawilonów tematycznych - Terra, gdzie można zapoznać się z różnymi zagadnieniami zrównoważonego rozwoju i procesów zachodzących na ziemi. Nie nasze bajki więc tu wizyta zajęła nam kilkanaście minut...








Zasadniczo stwierdziliśmy, że właściwie to już wystarczy tego łażenia i można spokojnie udać się na wieczorny pokaz w Al Wasl. Mijamy kolejny raz pawilon Hiszpanii.


Nieco dalej Nowa Zelandia...


Oblężony przez cały dzień pawilon Niemiec.



No, ale kiedy po drodze słyszymy muzykę to nie sposób nie pójść i nie sprawdzić co tam się dzieje... I okazuje się, że trwa pokaz tańców przed pawilonem Arabii Saudyjskiej... Oczywiście jest tam już dziki tłum, ale przynajmniej przez chwilę popatrzeć trzeba...




Fragment tego pokazu przedstawiamy w filmie pod koniec tego artykułu. A w międzyczasie drąży nas jeszcze jedno pragnienie - zobaczyć pawilon Egiptu. Tak zachwalany przez zwiedzających, pawilon do którego przez cały dzień stoi gigantyczna kolejka... Podchodzimy, pytamy - tak, możemy stanąć w kolejce dla "uprzywilejowanych" (tu moja karta emeryta nadal działa). 


Zajmujemy więc miejsce w kolejce - czekania jest na dobre pół godziny, więc idziemy na papierosa... 


Po powrocie okazuje się, że stania jest jeszcze całkiem sporo. Już nieomal zwątpiliśmy, ale kolejka rusza. Jeszcze dwie grupy, jeszcze jedna i wejdziemy... A w międzyczasie oglądamy projekcje na zewnętrznej elewacji pawilonu.






Wreszcie jesteśmy w środku i stwierdzamy, że warto było stać... Rzeczywiście jest co pooglądać i z historii i z teraźniejszości Egiptu....













Jest też i doskonała prezentacja...



To co z prezentacji udało się nagrać...


Jeszcze kawałek do wyjścia i potwierdzamy - Pawilon Egiptu według nas należał do najlepszych...



Wychodzimy na Sunrise Avenue i kierujemy się już w stronę Pawilonu Al Wasl...



A tu środkiem alei przemieszcza się kolejna parada...







I jeszcze po drodze grająca fontanna. To jak tryska z niej woda zależy od tego, na które kafle wokół fontanny nadepnie oglądający... Świetna zabawa...







I tak dobrnęliśmy do Al Wasl. Właśnie zaczynał się wieczorny pokaz. I przez kolejne minuty "kopara" opadała coraz niżej i niżej bo pokaz był rzeczywiście fantastyczny...




Kolory, obrazy, akcja i muzyka... Doskonała sprawa. Wspaniała wyobraźnia twórców i rozbudzanie wyobraźni widzów...


















Warto też zobaczyć to, co z pokazu udało się nagrać, niestety z nie najlepszego miejsca - ale zawsze coś...


Koniec... Wychodzimy. Trzeba jeszcze dojść się do metra, a nogi po raz kolejny odmawiają posłuszeństwa. Ale warto było się poświęcić ...


Żegnają nas jeszcze świecące głowy...




Dziś na ekranach nie ma już obrazów z koncertu...





Przechodzimy jeszcze przez dziedziniec z flagami wszystkich państw uczestniczących w EXPO 2020.








A po drodze do metra podsumowujemy właśnie upływający wieczór...


I jeżeli ktoś zapyta, czy było warto to odpowiedź jest jednoznaczna: TAK. Było warto i szkoda, że kolejne EXPO będzie tak daleko bo następną lokalizacją jest Osaka... 



Pożegnaliśmy EXPO 2020 i dojechaliśmy do naszej ulubionej restauracji. Teraz pokrzepienie ciała, bo ducha już nasyciliśmy... Nie ma chyba lepszego smaku niż zimny sok z granatów na odprężenie...







I można zakończyć dzień. Teraz odpoczynek, a jutro czekają nowe wyzwania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz