poniedziałek, 5 września 2022

Zew Zatoki Omańskiej - Dibba

W kolejny piękny dzień wyruszamy w kierunku Zatoki Omańskiej nasz pierwszy cel to Dibba - miejscowość przy granicy Emiratów a dokładnie Emiratu Fudżajra i Omanu. Jedziemy sobie autostradą E87 i podziwiamy za szybą Góry Hadżar...


Co jakiś czas mijamy położone w środku nigdzie domy. Niektóre to typowe chaty pasterskie. Inne to wręcz rezydencje otoczone murami - współczesne wersje historycznych fortów...





Co jakiś czas mijamy też położone w górskich dolinach oazy...












Po mniej więcej półtorej godziny jazdy z przystankami na widoki dojeżdżamy na przedmieścia miasta Dibba.




A tu mały zonk - całe centrum miasteczka rozkopane i trzeba pojechać objazdami...  Przejechaliśmy kilka rond i dojechaliśmy nad brzeg Zatoki Omańskiej przy wejściu do portu...






Plaża  w Dibba też nie wzbudziła naszego zachwytu...


... więc kolejne rondo - tym razem dzbanów - i jesteśmy na prowadzącej wzdłuż zatoki drodze E99.



No i w końcu jest coś, co zawsze wzbudza nasze zainteresowanie - prawdziwie lokalny targ owoców.  Tego nam było potrzeba... Stajemy i idziemy zobaczyć czym ten targ może nas uraczyć...



Ciąg straganów z owocami rozpoczyna imitujące ananasa stoisko, gdzie pragnienie ugasić można wyciskanymi ze świeżutkich owoców sokami...



Dalej ciągnie się rząd kilkunastu straganów oferujących owoce i warzywa. I nie jest to takie bogactwo jak na bazarach Wietnamu czy Tajlandii, ale mamy tu szeroki wybór produktów niejako prosto z pola, ogrodu, sadu czy plantacji.



Większość oferowanych produktów jest nam świetnie znana. No bo kto nie zna mandarynek, pomarańczy, mango, bananów, ananasów, cytryn, pomelo czy arbuzów.



Jest tu kilka różnych odmian cebuli czy produktów bulwiastych. Obok zwykłych ziemniaków są i korzenie manioku, i pataty, i inne odmiany takich warzyw. 




Na jeden ze straganów właśnie dostarczono świeżą kukurydzę, która w większości zostanie ugotowana.



Leżące w prawym dolnym rogu tykwy znane są bardziej w formie przetworzonej na butelki na wodę albo zdobione różnymi malunkami pamiątki podczas gdy ich wnętrze przetwarza się między innymi jak miąższ dyni na zupę i kiszonki.





Znaleźliśmy tu jednak coś, co nie pasowało nam do niczego, co wcześniej zauważaliśmy na owocowych bazarach. Jakieś dużo dłuższe niż kukurydza, ale kształtem zbliżone. Tyle, że powłoka zewnętrzna wygląda jak przecięta skórka, a nie otaczające kolbę kukurydzy listki...
Sporo tłumaczenia, krótki pokaz i sprawa została wyjaśniona. Okazało się, że są to owoce pnącza, które nosi wiele nazw i znane jest lepiej z salonu kosmetycznego lub łazienki niż ze straganu warzywnego - to gąbczak walcowaty lub trukwa egipska czy też luffa i jest tego aż 9 gatunków. Młode owoce, pędy, liście i kwiaty są gotowane do konsumpcji. Dojrzałe nasiona są prażone i stanowią przekąskę jak nasiona dyni czy słonecznika. Dojrzałe nasiona wyciska się na olej jadalny. Wytłoki stanowią paszę. Natomiast sam dojrzały owoc, po usunięciu ziaren jest włóknistą strukturą wykorzystywaną jako delikatna roślinna gąbka.  



Poza warzywami i owocami świeżymi na straganach są też produkty przetworzone jak orzechy czy migdały w miodzie, miody, suszone daktyle czy dżemy figowe...



Ponieważ podczas zakupów ludzie często głodnieją, ciąg straganów zamyka bar przekąskowy z typowymi potrawami jak kofty czy gyros...


Z drugiej strony bazaru znajduje się ciąg stoisk ogrodniczych. Chodzimy, oglądamy, szukamy czegoś specjalnego, niezwykłego, ale nic takiego nie dostrzegamy. Można tu nabyć w zasadzie wszystko to, co i na naszych targach kwiatowych czy ogrodniczych... 











Ostatnia grupa straganów oferuje wyposażenie domu. Jest tu wszystko, co w domu przydać się może, od plastikowych miseczek po dywany, tapety i tkaniny obiciowe. I jest bardzo dużo drewna przygotowanego do domowych palenisk...

Pospacerowaliśmy, nabyliśmy piękne mango i pojechaliśmy dalej wzdłuż brzegu Zatoki Omańskiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz