sobota, 23 lutego 2019

Dzień 7 - Shaolin

Dzisiejszy dzień zaczynamy od wizyty w kompleksie klasztornym Shaolin.
Shaolin to cały kompleks świątyń, klasztorów, cmentarzy, obiektów turystycznych ale i licznych szkół w których chińska młodzież kształci się w sztukach walki przygotowując się do późniejszej pracy w wojsku, policji czy agencjach ochrony. Tak na planie wygląda część historyczna Shaolin.


Ruszamy spod pomnika założyciela klasztoru i pierwszego Wielkiego Mistrza Sztuk Walki.
Różne są przekazy historyczne dotyczące klasztoru. Wskazują, że utworzony został w 477 lub 495 roku. Za jego założyciela uważa się przybyłego z poza Chin mnicha o nazwisku Bodhidharma. I to on miał stworzyć początki i podstawy kung-fu, którego Shaolin jest stolicą.





Zanim dojdziemy do historycznego klasztoru przechodzimy przez kompleks rozrywkowo-gastronomiczno-handlowy, w którym znajdują się między innymi kasy biletowe. 




Tutaj nawet budki telefoniczne ozdobione są rzeźbami Buddy...



Ponieważ odległość od kas do klasztoru jest dość duża, a teren całego kompleksu jest dość rozległy, turyści rozwożeni są do interesujących ich miejsc meleksami.


My rozpoczynamy zwiedzanie od cmentarza, gdzie pod ciekawymi pomnikami z różnych epok spoczywają najznaczniejsi i mniej znaczący mnisi z tego klasztoru.







Przy cmentarzu ma swoją siedzibę sprzedawca ziół składających się na tradycyjną chińską aptekę.













Ten cmentarz ma w sobie coś urokliwego...





No i dochodzimy do wejścia na teren właściwej świątyni.







Teren od wejścia cały czas się wznosi. Nic dziwnego. W końcu klasztor wybudowano na północnym zboczu Góry Shaoshi, najwyższego szczytu Gór Song, jednej ze Świętych Gór Chin.




Dochodzimy do pawilonu, w którym mieszczą się posągi Strażników Świątyni i Królów Czterech Stron Świata.


Dla chińskiej młodzieży to jednak Mały stanowi główną atrakcję...




 

Oglądamy kolejne dziedzińce, kolejne elementy architektury i kolejne posągi. Trzeba przyznać, że jest na co zwracać uwagę...




Z pomiędzy drzew wyrasta Wieża Dzwonów.





 Mnogość ciekawych detali zachwyca.














































Mały jak zwykle wśród motywów dekoracyjnych odnalazł zająca...









Po obejrzeniu świątyni głównej postanowiliśmy wykorzystać pozostały nam czas na zwiedzenie kolejnej świątyni kompleksu, znajdującej się po przeciwnej stronie doliny.
Tutaj spokój, cisza, brak tłumu. 



Trafiliśmy akurat na błogosławieństwo. Jeden z uczestniczących mnichów na migi zapytał nas, czy chcemy przyjąć błogosławieństwo. Oczywiście, że tak. I tym sposobem Zające zostały pobłogosławione w klasztorze Shaolin.






Niestety pora dołączyć do grupy, bo przed nami pokaz kung-fu w wykonaniu adeptów tej sztuki walki wyedukowanych w klasztorze.




Pokaz oferuje jedna z licznych tu szkół



Przed pokazem można zrobić sobie zdjęcie z uczestnikami pokazu.






Po pokazie wracamy do autokaru by udać się jeszcze do fabryki rzeźb z jadeitu.







Wprawdzie nie jesteśmy miłośnikami takich miejsc, ale wiele przedmiotów wykonanych w tej fabryczce wartych było obejrzenia, jak choćby ten model żaglowca...









 Po raz pierwszy widzieliśmy też "Chryzantemowe Skały" - ten wzór jest całkowicie naturalny.

Widzieliśmy też, pono autentyczne, jaja dinozaura...





No i po tych atrakcjach wróciliśmy do hotelu, skąd po krótkim odpoczynku i kolacji Zające wyparowały na miasto i do parku
A w parku po zmroku ruch. Treningi tańca, tai chi, tańca z wachlarzami, z pałeczkami, szarfami, prawie dyskoteka... Po prostu ludzie w różnym wieku bawią się...
Nas jednak interesowała najbardziej część parku, gdzie ze swoimi pupilami gromadzili się psiarze...
Dla Chińczyka posiadanie psa to coś specjalnego. Pies jest powodem do dumy. Psa się pokazuje, dopieszcza, doczyszcza, wyczesuje. Nigdzie nie widziałem tak zadbanych psów jak w Chinach. Psy jadą do parku na przykład dziecięcym wózkiem typu spacerówka, są noszone na rękach... Pies to właściciel. Przez psa można się pokazać... Pies to powód do dumy. Spotkaliśmy młodziaków, którzy po angielsku ni w ząb, ale jakoś dogadaliśmy się na temat psów...





My też mieliśmy wtedy najwspanialszego psa... Kiedy pokazywaliśmy Chińczykom jego zdjęcia mówili, że takich już u nich nie ma .. I że to bardzo groźne psy...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz