poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Jeszcze o hotelu Diamonds Leisure Beach & Golf Resort i okolicy

 Jak widać na planie hotel Leisure Beach & Golf Resort zajmuje bardzo pokaźny teren od plaży do głównej ulicy. Dodatkowo, czego nie widać na planie, po przeciwnej stronie ulicy mamy jeszcze 18-dołkowe pole golfowe klasy międzynarodowej. Hotel znajduje się w świetnie utrzymanym parku. O stan zieleni dba zespół ogrodników, od których można za grosze kupić sadzonki hodowanych przez nich roślin, na przykład aloesu. W parku, poza basenami znajduje się też kilka oczek wodnych z naturalną roślinnością.

Podczas naszego pobytu większość hotelu, ze względu na bardzo nieliczną grupę gości, była wyłączona z eksploatacji co wykorzystywano na prace remontowe. Goście zakwaterowani byli jedynie w 4 budynkach na planie oznaczonych jako A-B-C-D, E-F, G-H, I-J oraz K-L. Wszystkie pokoje w tych budynkach posiadają balkony skierowane na główny basen oraz z piętra dają częściowy widok, między palmami, na ocean. Ta część hotelu nosi nazwę Bahari Wing Superior...


Ponieważ Zające to zwierzęta dość wścibskie, przeszliśmy się po całym terenie hotelu i nie żałujemy...


Do moich ulubionych palm należą tak zwane "Palmy Wędrowca" -  jest ich tu kilka i są bardzo zadbane. Obok nich rosną tamaryndowce. W sezonie można zebrać kilka pięknych lasek owoców. Podczas naszego pobytu były jeszcze niedojrzałe i nasiona w środku jeszcze nie stukały...


Drugi normalnej wielkości basen znajduje się poniżej budynku głównego na poziomie plaży...



Na terenie hotelu, między plażą a poziomem mieszkalnym prowadzi ścieżka przez jaskinie...







Tam, gdzie w tropikach jest tak wiele zieleni są też i mieszkańcy buszu. Ale o nich kilka słów nieco dalej...



Kolejne trzy budynki znajdują się po tej stronie restauracji głównej. 


W tej części hotelu znajduje się też kolejny kompleks restauracyjny - Likunda, sala konferencyjna, restauracja weselna i konferencyjne Mandhari. Ten cały kompleks również podczas naszego pobytu był wyłączony z użytkowania. A szkoda...





W tej części znajduje się też spa.




Jeszcze dalej wchodzimy na Trawnik Baobabów gdzie rośnie kilka tych drzew pokaźnych rozmiarów. 



Baobaby produkują sporej wielkości owoce  nadające się do spożycia. Mają cytrusowy smak. Stanowią element lokalnej medycyny ludowej, są też wykorzystywane w potrawach lokalnej kuchni. Pulpa z owoców jest bogata w witaminę C, antyoksydanty oraz potas, żelazo i cynk. Owoce baobabu pomagają chudnąć, gdyż po spożyciu powodują poczucie pełności, ponieważ jako bogate we włókna ograniczają poczucie głodu. Owoce baobabu pomagają też obniżać poziom cukru we krwi. Dzięki zawartości antyoksydantów i polifenoli  mają działanie przeciwzapalnie. Baobab poprawia funkcjonowanie układu trawiennego. I wreszcie, owoce baobabu można spożywać w postaci świeżej albo też jako dodatek do deserów, potraw duszonych, zup oraz smoothies. Tam, gdzie nie występuje baobab można zastąpić go dość szeroko dostępnym produktem w formie sproszkowanej.




Jednym z naturalnych stawów w hotelu jest staw Bustani.




Za tarasem Bustani znajduje się dwa kolejne baseny o nieregularnych kształtach - Baobab i Bustani. 


Wokół tych basenów rozciąga się część hotelu o nazwie Bustani Wing Delux oraz Oasis Junior Suites złożona z apartamentów





Zważywszy na wielkość hotelu pomocne obsłudze i gościom są wózki elektryczne...




Luksusowy charakter hotelu mają potwierdzać osadzone w korzeniach drzewa tablice pamiątkowe z jego otwarcia, szczególnie ta po lewej, która mówi, że otwarcia hotelu dokonał pierwszy Prezydent Kenii, Jomo Kenyatta 2 lutego 1972 r...


Tak wyglądają budynki przy głównym basenie od strony wejścia...



Teraz kilka słów o głównym  basenie. Basen ma dwa poziomy. Przez cały dzień pracuje przy nim obsługa - bardzo mili i usłużni panowie, którzy przynoszą i ustawiają leżaczki, donoszą ręczniki i pilnują, żeby nikt się nie utopił...












Czas nad basenem upływał bardzo miło, tym bardziej, że barman z baru Bahari krążył i donosił kolejne porcje napojów. Ale nigdy do końca pięknie być nie może. Przy basenie pojawiał się pewien problem, który usilnie starali się rozwiązać opiekunowie basenu. A problem ten nazywa się MAŁPY...


Jak w każdej historii są dwie strony medalu. Jest dobry policjant i zły policjant, dobry mąż i zły mąż, dobra teściowa i zła teściowa. Tak samo też i było w hotelu z małpami. Były dobre małpy i złe małpy...


Zacznijmy od tych złych. Te ZŁE małpy to były należące do makakowatych koczkodany. Było ich wszędzie pełno. Wskakiwały na balkony, spacerowały między leżakami a czasem potrafiły wrogo syczeć i szczerzyć zęby na gości. 





Bezczelnie właziły na leżaki...


A na dodatek kradły... Wystarczyła chwila nieuwagi i koczkodan już przeszukiwał pozostawione na leżaku czy stoliku rzeczy. Potrafił otworzyć zamek w torbie i wypatroszyć zawartość. Nam zdarzyło się, że kiedy leżeliśmy na leżakach a między leżakami stał stolik, na którym na odbiór przez barmana czekało szkło po drinkach, koczkodan podszedł od tyłu i zabrał ze szklanki dekoracyjny kawałek pomarańczy. Sprytne, przebiegłe i nie do opanowania... Tu właśnie goście zostawili rzeczy na leżaku i poszli popływać. Konsekwencje widać...







Całkowitym przeciwieństwem koczkodanów były DOBRE małpy. Porą popołudniową hotel odwiedzało stado pięknie wyglądających Colobusów czyli Gerez angolskich.



Te naprawdę urocze małpy nie wadziły ludziom. Trzymały się dachów, drzew i krzewów. Pożywiały się liśćmi, olistkami i płatkami kwiatów i nikomu nie wchodziły w drogę...





W stadzie była też mama z całkowicie białym maleństwem...



Gerezom można było przyglądać się bardzo długo z ogromną przyjemnością...














Niedaleko hotelu, jakieś 15 minut wolnego spaceru, znajdował się spory supermarket Carrefour. Musieliśmy się tam wybrać, gdyż spaliła nam się ładowarka do telefonów. Po drodze minęliśmy wjazd do hotelu Leopard



Trzeba przyznać, że sklep był całkiem dobrze zaopatrzony... Przykładowo drób jak w Polsce...


Ogromnym zainteresowaniem Małego cieszyło się stoisko z przyprawami...


Wracając do hotelu minęliśmy kilka lokalnych budynków, ale nic nie zwróciło naszej szczególnej uwagi...



I to by było na tyle o hotelu. Nasz pobyt jutro dobiegnie końca i na ostatnią noc w Kenii pojedziemy do Nairobi. Ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz