środa, 6 września 2023

Nairobi - Dom Karen Blixen

Wczesnym popołudniem jesteśmy gotowi ruszać na pierwsze zwiedzanie w Nairobi. Pod hotelem jest kilku "hotelowych" taksówkarzy. Krótka rozmowa - my mówimy gdzie chcemy jechać i ile nam to powinno zająć czasu, taksówkarz. podaje koszt - 30 $ za całe popołudnie. Nie targujemy się, bo cena wydaje się być rozsądna, jesteśmy ugadani więc ruszamy na zwiedzanie. W programie mamy zasadniczo dwa punkty.

Pierwszy to oddalony o około 11 km od hotelu dom słynnej pisarki Karen Blixen. Jej powieść Out of Africa czy po polsku Pożegnanie z Afryką przyniosła jej sławę i doczekała się ekranizacji. Reżyser i producent filmu Sydney Pollack obsadził w głównych rolach Meryl Streep i Roberta Redford., 

Zanim dojechaliśmy do dawnej posiadłości pisarki mieliśmy okazję spojrzeć, z wnętrza samochodu, na dwa aspekty życia w Kenii. Pierwszym był ruch pojazdów na drodze. I już to pierwsze zetknięcie z kenijskimi zasadami ruchu drogowego wyraźnie uświadomiło mi, że wypożyczenie samochodu w Kenii nie byłoby rozsądnym rozwiązaniem. Drugi  aspekt to jak mieszka się w Kenii. Tym razem jechaliśmy przez raczej zamożne przedmieścia miasta i mogliśmy zerknąć, jak mieszkają ci, którzy nieco pieniędzy mają.  Mieszkają w ładnych domach na zamkniętych osiedlach otoczonych wysokimi murami, zwieńczonymi koroną z drutu kolczastego lub żyletkowego, z potężną bramą przy której "wartę" z zasady pełni ubrany tradycyjnie Masaj wyposażony, chyba dla niepoznaki w dzidę. A co poza tym tego nie widać. W każdym razie od razu nasunął mi się pomysł, że gdyby chcieć robić w Kenii biznes to należałoby zaangażować się w handel drutem kolczastym (potwierdzały to coraz mocniej  obserwacje w kolejnych dniach).

A w międzyczasie dojechaliśmy na parking w parku otaczającym Dom Muzeum Karen Blixen. Tutaj też podnoszony szlaban i kilku ochroniarzy z bronią. Czyżby było niebezpiecznie? Raczej nie, ale fason trzeba trzymać...  


Zgodnie ze wskazaniami na tabliczce informacyjnej przy parkingu udajemy się do kasy...


Bilet wstępu do Muzeum Karen Blixen, które działa codziennie w godzinach  09:30 - 18:00, kosztuje 1200 kenijskich szylingów za osobę. Płacimy kartą MasterCard, bo nie wymienialiśmy jeszcze pieniędzy na walutę lokalną i wychodzi 94 zł za dwie osoby. Przy okazji dwa słowa o płatnościach. Okazuje się, że system płatności kartą jest w Kenii bardzo szeroko rozwinięty, w wielu miejscach jest preferowany a w niektórych, jak opłaty za wstęp do parków narodowych jest wręcz jedyną akceptowaną (przynajmniej oficjalnie) formą płatności. Powód jest bardzo oczywisty - walka z korupcją. Płatności gotówkowe z bardzo dużym prawdopodobieństwem kończyłyby w kieszeni przyjmującego pieniądze i działalność wielu miejsc byłaby nieopłacalna. W konsekwencji preferencja dla płatności kartą, która zapewnia, że pieniądze trafią na konto uprawnionej do zapłaty instytucji. Ot taki klimat... 


Przy kasie poza biletami dostajemy z przydziału przewodnika, bardzo miłą dziewczynę mówiącą doskonale po angielsku. Zwiedzanie posiadłości możliwe jest tylko z przewodnikiem. Idziemy w stronę domu, w którym mieszkała Karen Blixen, ale zanim do niego wejdziemy przewodniczka prowadzi nas na wystawę plenerową...


Dom mieszkalny Karen Blixen był typową dla tamtych czasów siedzibą właściciela plantacji kawy i między drzewami możemy spojrzeć na pozostałości sprzętu, który wykorzystywany był do prowadzenia plantacji.




Zanim wejdziemy do wnętrza rezydencji pisarki kilka słów o historii jej domu.
Budynek, w którym mieszkała Karen Blixen wzniesiony został w 1912 przez szwedzkiego inżyniera Åke Sjögrena. W roku  1917 zakupili go Karen Blixen i jej mąż Baron Bror von Blixen-Finecke jako rezydencję właścicieli plantacji kawy. Od tego czasu do opuszczenia posiadłości przez Karen Blixen w 1931 r. dom nosił nazwę Mbogani House. Gdy dom został sprzedany jego nazwę lokalny developer zmienił na Karen House i wynajął go, a następnie sprzedał emerytowanemu półkownikowi o nazwisku Lloyd, który mieszkał tam do śmierci w 1954 r. Później do 1959 r. dom zajmowała jego córka. Obiekt odkupił od niej Rząd Danii, który następnie przekazał go Rządowi Kenii z okazji uzyskania przez Kenię niepodległości w 1963 r. W latach 1966 - 1972 dom zamieszkiwała dyrektorka ośrodka dla kobiet, który również utworzony został z funduszy duńskich. Plany stworzenia w Karen House muzeum  pojawiły się już w latach 1970 jednak brak środków finansowych wstrzymywał realizację projektu. Ostatecznie Muzeum Karen Blixen otwarto w jej dawnej posiadłości w roku 1985... 



Karen Blixen urodziła się jako Karen Christenze Dinesen 17 kwietnia 1885 w Rungstedlund niedaleko Kopenhagi. Po śmierci ojca, który po burzliwym życiu powiesił się  28 marca 1895 r., wychowaniem Karen zajęła się jej ciotka Mary Bess Westenholz, pisarka i działaczka feministyczna. Jako młoda dziewczyna Karen spędzała wielokrotnie wakacje u dalekich krewnych, rodziny Blixen-Fineckes, w Skåne (Skanii) na południu Szwecji. Podczas takich wakacji zakochała się w Baronie Hansie Blixen-Finecke, który był wielce uzdolnionym jeźdźcem, zwycięzcą prestiżowych wyścigów konnych i wojskowym. Niestety, miłość ta nie została odwzajemniona, Jednak w miejsce Hansa wszedł jego brat bliźniak Baron Bror Fredrik von Blixen-Finecke. Wujostwo Karen nie widziało dobrych perspektyw kariery dla narzeczonych w Danii czy generalnie Skandynawii, wuj obojga z nich Aage Westenholz, który dorobił się fortuny w Syjamie, doradził im, by szukali szczęścia w Kenii zakładając tam plantację kawy. On też wraz z siostrą  zainwestował w powstanie majątku 150,000 koron duńskich. 


Tak więc od kawy, której krzewy nadal rosną przy domu w Nairobi zaczęła się afrykańska przygoda Karen i jej męża...


Karen i Bror przybyli do Kenii i 14 stycznia 1914 r. (według niektórych źródeł dwa dni po przyjeździe) w Mombasie zawarli związek małżeński. Wkrótce młoda para zorganizowała swoje pierwsze gospodarstwo o nazwie Mbagathi w rejonie Wielkich Jezior Afrykańskich, na terenie wschodniego Wielkiego Rowu Afrykańskiego, gdzie planowano pierwotnie hodowlę bydła, jednak ten pomysł nie wypalił i przebranżowiono się na produkcję kawy. W 1916 r, Karen Coffee Company nabyła dużą posiadłość o nazwie Mbogani, u podnóża Wzgórz Ngong Hills, na południowy zachód od Nairobi. Majątek o powierzchni 2,400 ha podzielono tak, że 240 ha przeznaczono na plantację kawy, 1,400 ha przeznaczono na wypas bydła przez lokalnych mieszkańców, a 810 ha pozostawiono jako dziewiczą dżunglę. 


Plantacja kawy nie była w centrum zainteresowań Brora i skupił on swoje wysiłki na profesjonalnej organizacji polowań dla zamożnych  klientów z Europy i Afryki, pozostawiając zarządzanie gospodarstwem Karen. Bror nie był też wierny żonie i korzystał z życia podczas podróży po Afryce. W tym czasie Karen coraz bardziej zacieśniała znajomość z innym zawodowym myśliwym o nazwisku Denys Finch Hatton, poznanym jeszcze w 1918 r.  W konsekwencji nieporozumień rodzinnych w 1920 Bror wystąpił o rozwód i został zwolniony z funkcji zarządcy gospodarstwa, a Aage Westenholz jako właściciel firmy zarząd powierzył Karen. W 1921 nastąpiła separacja, a oficjalny rozwód w 1925 r. Jednocześnie Denys Finch Hatton zastąpił niejako Brora jako przyjaciel i kochanek (choć i ten związek był mocno burzliwy).


I życie, choć bez rewelacji jednak toczyło się raz lepiej a raz gorzej. Produkcja kawy nie była aż tak opłacalna jak przewidywano i przyszedł kryzys gospodarczy 1930 r. . Dopełnieniem nieszczęść był wypadek podczas safari z klientami należącego do Hattona dwupłatowca de Havilland Gipsy Moth w marcu 1931, w którym poniósł on śmierć. W 1931 r. firma sprzedała posiadłość lokalnemu deweloperowi i Karen Blixen opuściła Afrykę. Powróciła do Danii w sierpniu tego roku. Tam poświęciła się głównie pracy pisarskiej i w 1937 r opublikowała swoje największe dzieło - Out of Africa, czyli Pożegnanie z Afryką. Czy ta mocno autobiograficzna powieść kwalifikowała się do Nagrody Nobla? Według ekspertów tak, ale Komitet Noblowski nigdy nie przyznał nagrody Karen Blixen w obawie o posądzenie, że byłoby to odebrane jako preferencje dla autorów skandynawskich przy wyborze laureata.  


Karen Blixen zmarła 7 września 1962 w rodzinnym domu w Rungstedlund, w wieku 77 lat. Co do przyczyn zgonu brak jest zgodności. Jedni twierdzili, że jej zły stan zdrowia był konsekwencją tego, że w 1914 r zdiagnozowano u niej syfilis i leczono ją związkami rtęci i arszeniku. Inna teoria mówi o niedożywieniu a jeszcze inna o anoreksji na tle nerwowym...




Idziemy zwiedzać wnętrze domu. I tu kolejna typowa dla Kenii sytuacja - całkowity zakaz fotografowania we wnętrzu. I nie da się tego obejść... Zakaz fotografowania to jeden z ulubionych zakazów w tym kraju, o czym mieliśmy okazję się jeszcze przekonać...Przypadkowo udało się zrobić jedno zdjęcie w jadalni... A szkoda, bo wnętrza wyglądają całkiem ładnie i jest w nich wiele ciekawych pamiątek tak po Karen Blixen jak i po Denysie Finch Hattonie. Wyposażenie domu jest w zasadzie oryginalne z okresu gdy zamieszkiwała tu Karen Blixen. Zachowało się, gdyż w momencie gdy opuszczała ona posiadłość jej wyposażenie nabyła Lady McMillan i podczas organizacji muzeum udało się je odkupić...


Po zwiedzeniu wnętrz jeszcze krótki spacer wokół domu...



To jego fasada od strony parku.



A tu nasza pani przewodniczka...






 
Strażnicy z bronią są wszędzie...


W parku jest też sklepik z pamiątkami oraz kilka straganów lokalnych artystów...




Opuszczamy Muzeum Karen Blixen i przenosimy się w nieco inne klimaty - do Centrum Żyraf. Ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz