piątek, 12 maja 2023

Los Antiguos do Marmurowych Grot

Dzisiaj na jeden dzień przenosimy się z Argentyny do Chile a naszym celem są Capilla de Mármol czyli Marmurowe Jaskinie na Lago Argentino albo według chilijskiej nomenklatury Lago General Carrera. Wczesne śniadanko i już kilka minut po 7:00 z przed naszego Apart Hotel Lau - Fer odbiera nas minibusik znanej nam już firmy Zoyen, którym odbędziemy dzisiejszą wycieczkę.


Patrząc na mapę można byłoby zakładać, że w sumie to do naszego celu wcale nie jest daleko - wszystkiego razem 185 km w każdą stronę... Jednak dopiero jadąc tą trasą wiadomo dlaczego ta wycieczka trwa od rana do wieczora... 


Pogoda na dziś zapowiada się znacznie lepiej niż w dniu wczorajszym, więc mamy nadzieje na piękne widoki.




W tym miejscu granica między Argentyną a Chile przebiega wzdłuż doliny potoku o podwójnej nazwie - Rio Jeinimeni lub też Rio Antiguos. Z hotelu do granicy jest niby tylko 2 km w linii prostej ale dojazd samochodem to 9 km, gdyż konieczne jest objechanie dość długiej agrafki, żeby przejechać przez most. 


Z busika wysiadamy po stronie Argentyńskiej, idziemy do odprawy paszportowej i wracamy po stronie chilijskiej, gdzie na nasze koła musimy chwilę poczekać, bo odprawa kierowcy i pojazdu zajmuje nieco dłużej, mimo, że jeżdżą tą trasą codziennie... I ważna uwaga: przejście graniczne nie działa przez całą dobę. Od kwietnia do listopada granicę przekroczyć można między 8:00 a 20:00 natomiast od grudnia do końca marca od 8:00 do 22:00. My jesteśmy tu 30 listopada, więc na granicę musimy wrócić przed 20:00. Inaczej czekałaby nas noc w najbliższym chilijskim miasteczku Chile Chico... 


Od samej granicy oglądamy piękne widoki, a to przecież dopiero początek dzisiejszej trasy i mamy zaledwie kilka minut po 8:000...



Z granicy do miejscowości Chile Chico jest zaledwie kilka kilometrów asfaltową drogą, więc tutaj jedziemy jeszcze dość szybko. Po drodze zwróciłem uwagę tylko na jeden budynek -  Hostal Olicer w Chile Chico.


Tam gdzie kończy się główna prowadząca przez Chile Chico ulica O'Higgins kończy się też asfalt i zaczyna się  nawierzchnia szutrowa, o dość luźnej strukturze.co skutkuje tym, że za samochodem ciągną się tumany kurzu. Widoki cały czas są piękne, ale jednocześnie kończą się żarty. Tu faktycznie trzeba umieć jeździć po szutrowych górskich drogach...


Już po kilku kilometrach pojawiają się przed nami skały o ciekawym kolorze...








Co jakiś czas przejeżdżamy nad jakimś potokiem przecinającym drogę i czym wyżej jesteśmy, tym częściej mamy widok na wysokie, ośnieżone szczyty Andów.









Dojeżdżamy w okolice rancza El Salto i po raz pierwszy mamy piękny widok na położone w dole jezioro Lago Buenos Aires - Lago General Carrera i góry na jego północnym brzegu.


Skąd dwie nazwy? Otóż przez jezioro przebiega granica między Argentyną a Chile i strony nie potrafiły uzgodnić między sobą wspólnej nazwy więc w konsekwencji część chilijska  i całość jeziora w nomenklaturze chilijskiej nosi nazwę General Carrera natomiast część argentyńska i całe jezioro w nomenklaturze argentyńskiej to Lago Buenos Aires. 


Ponieważ jesteśmy w Chile, więc zastosujemy nazwę chilijską. Lago General Carrera jest jeziorem ogromnym. Jego powierzchnia to 1850 km2 (dla porównania strefa rdzenia konurbacji katowickiej - 52 gminy województwa śląskiego i 2 gminy z województwa małopolskiego to obszar obszar 1354 km²). Z tego obszaru 870 km2 należy do Chile a 880 km2 do Argentyny.  Jego głębokość średnia to 211 m a maksymalna zmierzona głębokość to 586 m. (inne źródła podają nawet 590 m.) Trudno byłoby też opłynąć jezioro wzdłuż jego linii brzegowej, bo ta liczy sobie "jedynie" nieco ponad 706 km. Położone na wysokości 217 m n.p.m. jezioro nigdy nie zamarza. Oryginalna nazwa zbiornika w języku Indian Tehuelche brzmiała Chelenko czyli "Jezioro burz" lub też "Burzliwe wody".



Bardzo długo nie było praktycznie innego dostępu do okolic chilijskiej części jeziora niż wędrówka piesza lub w karawanie mułów po starych indiańskich ścieżkach. Później dostęp możliwy był od strony argentyńskiej aż ostatecznie wybudowano w latach 1990 Carretera Austral (Trasa 7) - chilijski odpowiednik Ruta 40. Umożliwia to dojazd miejscowym i turystom. Jednak największe zainteresowanie jezioro wzbudza wśród wędkarzy, którzy wyprawiają się tu łowić ryby łososiowate i przede wszystkim pstrągi, które dochodzą do 5-6 kg wagi...





Przyznam, że widoki są takie, że człowiek jedzie z twarzą przyklejoną do okna...








Główną działalnością gospodarczą w okolicach jeziora jest hodowla owiec i bydła więc czasami po drodze spotykamy w nieoczekiwanych miejscach pasące się zwierzęta...







Od czasu do czasu mijamy samotny budynek, gdzie zapewne mieszka miejscowy rancher. Tutaj nadal można spotkać tradycyjnych patagońskich gauczo. 











Stopniowo ilość mijanych domów zwiększa się jest to najlepszy znak, że dojeżdżamy do jakiejś większej osady, można powiedzieć gminnego centrum...












Od przekroczenia granicy minęły już trzy godziny, a my dojechaliśmy dopiero do Puerto Guadal - osady oddalonej od granicy o 115 km. Średnia i tak wychodzi niezła bo prawie 40 km/h... 
W Puerto Guadal nasza Pani Przewodnik zarządza przerwę. Zatrzymujemy się w centrum miasteczka gdzie właśnie dziś odbywa się wiejskie święto i możemy obejrzeć paradę gauczów...



Patrząc na tę ceremonię poczułem się tak, jakbyśmy cofnęli się gdzieś do przełomu XIX i XX w. 






 Puerto Guadal nawet jak na wioskę jest ogromne - podczas naszej wizyty liczyło niecałe 500 mieszkańców. Z czego żyją? Z hodowli owiec i bydła oraz produkcji miodu.



Pani Sołtys w odświętnym stroju odczytała podziękowania dla przybyłych...






Przyznać muszę jedno - konie mają piękne i potrafią je doskonale utrzymać...





Parada przeszła, plac opustoszał a my ruszyliśmy w dalszą drogę. 


Do celu zostało nam już zaledwie 60 km co oznacza, że za kolejne 1.5 godziny powinniśmy dotrzeć na miejsce. A na razie zostaje nam oglądać piękne widoki...





Po 33 km naszą drogę przecina rzeka Baker.  


W tym miejscu zwanym Puente General Carrera od mostu, który przerzucony jest nad połączeniem między Lago General Cerrera a Lago Lago Bertrand następuje jedyny odpływ wód z Lago General Cerrera w stronę Pacyfiku. Rzeka Baker jest ciekiem wodnym o największej w Chile objętości przepływającej nią wody, przy średnim poziomie 870 m³/s. 


Właściwa rzeka zaczyna się na drugim końcu jeziora Bertrand i pokonuje do ujścia trasę o długości 370 km, która kończy się deltą o dwóch głównych odnogach. Piękny jest tu kolor wody. Miło byłoby zatrzymać się i popatrzeć z Mirador del Puente, ale czas goni, więc jedziemy dalej...



Do celu zostało nam już mniej niż 30 km więc jeszcze trochę pięknych widoków...










I już przed nami nasz cel - miasteczko Puerto Rio Tranquilo.  


Jest to malutkie miasteczko, położone na zachodnim brzegu jeziora General Carrera, liczące około 500 mieszkańców. Zanim zaczęła się turystyka zajmowali się oni głównie hodowlą owiec. Obecnie główne zajęcie mieszkańców to obsługa ruchu turystycznego. 



Dochodzimy do przystani i za chwilę popłyniemy po najpiękniejsze wrażenia tego dnia, i nie tylko tego dnia - będziemy oglądać Marmurowe Groty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz