piątek, 21 lutego 2020

Wyspa Hong Kong I

Kolejny dzień rozpoczynamy od szybkiej przebieżki do sklepu na parterze po kanapki, kawa w pokoju i możemy śmigać na miasto. A plan na dzisiejszy dzień mamy ambitny: Stanley Village,  Repulse Bay, Aberdeen, Centrum i Victory Peak... Zobaczymy co z tego da się zrobić.
Stację metra mamy tuż obok hotelu, Octopus w garści i jedziemy na stację Central i dalej autobusem do Stanley Village. A po drodze podziwiamy widoki...





Stanley, lub inaczej Chek Chue położone na półwyspie Wyspy Hong Kong to jedna z bezsprzecznych atrakcji, którą będąc w Hong Kongu należy odwiedzić. Chińska nazwa tego miejsca wiąże się z legendą o ukrywających się w pobliskiej jaskini (została wypełniona w latach 1950-tych) piratach i dosłownie znaczy "Posterunek Bandytów". Natomiast nazwa angielska pochodzi od nazwiska Lorda Stanleya, trzykrotnego premiera Anglii. W początkowych latach po aneksji Hong Kongu przez Brytyjczyków w 1842 r  to właśnie tu znajdowało się "serce" terytorium i koszary. Fort Stanley był ostatnim miejscem oporu podczas japońskiej inwazji. Od 1997 r czyli przekazania Hong Kongu Chińskiej Republice Ludowej koszary zajmuje armia chińska.
Wysiadamy z autobusu przy Stanley Market, który nas nie zachwycił i idziemy w stronę promenady i plaży.


Powiem szczerze, że nie przypuszczaliśmy, że Hong Kong posiada tak urokliwe plaże...








Promenada to całkiem fajny spacerniaczek z dość sporą liczbą hotelików, pensjonatów, knajpek i apartamentów z widokiem na morze...



Naszym celem był położony na końcu promenady zabytkowy Murray House. Oryginalnie budynek został wzniesiony w koszarach Murray Barracks w Centralnym Hong Kongu w 1844 r. w stylu wiktoriańskim jako klub oficerski. W obecną lokalizację przeniesiono go na początku XXI w. Jest to najstarszy zachowany budynek publiczny w Hong Kongu. Budynek zaprojektowali Major Aldrich i Porucznik Collinson z Regimentu Królewskich Inżynierów. Parter to ciężka konstrukcja kamienna, na której spoczywają daw piętra - pierwsze oparte na kolumnach w stylu doryckim  i  jońskim drugie. Budynek uważano za nawiedzony i dwukrotnie odprawiano nad nim egzorcyzmy - w 1963 i w 1974 r, przy czym ta druga ceremonia była transmitowana w telewizji. No i teraz ciekawostka - w 1984 r budynek rozebrano na ponumerowane i oznakowane elementy w liczbie 3000. Odbudowano go w 2001 i oddano do ponownego użytku w 2002 r. Obecnie mieszczą się w nim różne sklepy.
   





A przed Murray House w morze wychodzi Molo nazywane Blake Pier. Nazwę nadano mu na cześć Sir Henryego Arthura Blake, dwunastego gubernatora Hong Kongu. Ten obiekt też przeniesiono do Stanley 31 lipca 2007 r gdyż oryginalnie znajdował się tam, gdzie obecnie jest Molo Centralne. Zadaszone molo to fajne miejsce na krótki odpoczynek i podziwianie widoków.








Alejką pod górkę przez park poszliśmy do Pak Tai Temple. Tu gdzie obecnie jest Stanley znajdowała się wcześniej rybacka wioska Ma Hang. Niewielką świątynię na nadmorskiej skale wznieśli w 1805 r rybacy z grupy etnicznej Chiu Chow aby czcić Taoistycznego boga Pak Tai, jednego z obrońców rybaków obok Tin Hau oraz Hung Shing. Legenda głosi, że świątynię pobudował niebezpieczny pirat Cheung Po Tsai i połączył ją z jaskinią Cheung Po Tsai w Chung Hom Kok, ukrytym tunelem, który zablokowany został gdy Cheung poddał się władzom reprezentującym dynastę Qing. Taras świątyni jest kolejnym ładnym punktem widokowym.




Wnętrze świątyni wykute zostało w skale i z tej jednolitej skały uformowano ołtarz na którym ustawiono posążki bóstw oraz pozostawiono miejsce na składanie darów...




Wśród bogatej roślinności schodzimy przez park do Świątyni Tin Hau.


Świątynia Tin Hau w Stanley to jedna z około 100 świątyń w Hong Kongu, gdzie upamiętniona została ta święta osoba. Tin Hau urodziła się prawdopodobnie w Putien w prowincji Fukien w roku 960. Przeżyła zaledwie 27 lat lecz jej życie było święte i pełne cudów. Cesarz uznał jej świętość nadając jej godność "Cesarzowej Nieba", a jej najstarsza świątynia wybudowana w 1012 r znajduje się w Joss House Bay również w Hong Kongu. Jej kult opiera się na przekonaniu, że bogini ta jest w stanie ratować ludzi znajdujących się w niebezpieczeństwie. Świątynia w Stanley została ufundowana w 1767 r, ale ze względu na liczne przebudowy nie reprezentuje sobą jakiegoś wybitnego historycznego stylu. I niewiele brakowało, a ze świątyni nie pozostał by nawet kamień na kamieniu gdy podczas japońskiego ataku w 1942 r. spadły na wypełniony uciekinierami budynek dwie japońskie bomby. I tu ostatni cud bogini - żadna z bomb nie wybuchła i wszyscy uciekinierzy ocaleli. Specjalne święto Bogini Tin Hua przypada w jej urodziny obchodzone 23 dnia Trzeciego Miesiąca Księżycowego i z tej okazji odbywają się specjalne przedstawienia chińskiej opery...










Wzdłuż wewnętrznych ścian świątyni przebiega półka-ołtarz, na której ustawiono liczne posążki bogów, wśród których centralne miejsce zajmuje posąg Tin Hau. Łatwo jest go odnaleźć kierując się ilością darów pozostawianych przed poszczególnymi figurkami...






Artystycznie najciekawszym elementem świątyni jest rzeźbiony w drewnie fryz figuralny obiegający wokół całe patio.




Wychodzimy na plac przed świątynią wokół którego dominują sklepy, w tym duże centrum handlowe i udajemy się do ostatniej w naszych planach świątyni w Stanley...



A po drodze mijamy budynki typowej dla tego miasta spółdzielni mieszkaniowej... I jak w całej Azji rolę szafy ubraniowej pełnią tu wieszaki na balkonie... A żeby dało się żyć, każde mieszkanie posiada swoją klimatyzację...


Ostatnia odwiedzana świątynia to Świątynia Kwun Yam. Położona jest w parku na wzgórzu i dotarcie do niej w upale wymaga nieco poświęcenia. Świątynia ta służy równorzędnie dwóm religiom - Buddyzmowi i Taoizmowi co nie jest tu sytuacją wyjątkową. Świątynia znana jest głownie z trzech powodów: pięknego widoku na Stanley i zatokę, posągu Bogini Miłosierdzia oraz "pożyczania pieniędzy".



Buddyjską salę modlitewną zdobi złocony posąg Buddy o dość oryginalnej, typowo chińskiej formie.




Na tarasie pod zadaszeniem stoi posąg Bogini Miłosierdzia... której rysy mają wyraźne podobieństwo do posągów Buddy...


A z tarasu rozciąga się widok na okolicę


Pierwsza na naszej trasie papaja... ale musi jeszcze trochę dojrzeć...


U stóp pomnika Bogini Miłosierdzia znajduje się ciekawa fontanna...


No a co z tym "pożyczaniem pieniędzy"? Otóż Bogini Kwun Yam otwiera swój "skarbiec" na 3 dni w 26 dniu pierwszego miesiąca kalendarzowego roku księżycowego. I wtedy można "pożyczyć" ze skarbca środki wykupując "pakiet pożyczkowy - w 2017 r koszt wynosił 45 HK$. Otrzymasz karteczkę czerwonego papieru na którym podana jest, bez określenia waluty, kwota "pieniędzy", które pożyczasz, liść sałaty, który należy ugotować w domu i zjeść oraz element dekoracyjny, który należy powiesić w domu na pieniądze zgodnie z zasadami Feng Shui. W roku  2017, dla przykładu, pożyczane kwoty wynosiły od 30 milionów do 1.2 miliarda. Wierni potrafią stać w kolejce dwa dni przed rozpoczęciem udzielania pożyczek, co ma formę losowania, mając nadzieję, że będąc wśród pierwszych losujących będą mieć szanse na wyższe kwoty. Skarbiec otwiera się o północy dnia księżycowego czyli o 23:00 normalnego czasu i pozostaje otwarty do 20:00 następnego dnia. Pożyczkę należy "spłacić" przed kolejną ceremonią za rok kupując "pakiet zwrotny" i oczywiście przynosząc do świątyni dary... Cała ta procedura przyciąga do świątyni tysiące wiernych, a co za tym idzie daje świątyni spore dochody na kolejny rok funkcjonowania...  


Przez park schodzimy na dół i przez Stanley Market idziemy na pętlę autobusową.


Na straganie kwiatowym na Stanley Market pierwszy, i jak dotąd ostatni, raz w Chinach spotkałem się z zakazem fotografowania straganu...


Miejskie autobusy w Hong Kongu są wygodnymi dwu-pokładowcami, w większości w lepszym stanie niż to, co spotykałem na ulicach Londynu... No to stajemy w kolejce i za chwilę jedziemy do Repulse Bay...


Poza głównymi arteriami, większość dróg i ulic w Hong Kongu jest dobrze utrzymana, ale poza dzielnicami centralnymi drogi mogą być kręte i wąskie. I dużym autobusom wcale nie jest łatwo mijać się na nich...





No i po około 20 minutach jazdy jesteśmy na miejscu. Na pierwszy rzut oka wrażenie robi bardzo nowoczesna architektura. Oczywiście najlepsze, i najdroższe, lokalizacje to te z widokiem na plażę i zatokę. 


Ławeczki w parku wzdłuż zatoki zapraszają by usiąść i poczytać...




Na parkingu dla autokarów turystycznych, których jest tu spora liczba zauważam ciekawy plakat. Byłem przyzwyczajony, że kierowcy trzymali włączone silniki godzinami nawet w centrach miast, aby działała klimatyzacja. A tu proszę - maksymalnie 3 minuty lub HKS 320 czyli mniej więcej 165 zł kary za zatruwanie środowiska. Można? Można, bo nic tak nie przemawia do rozumu jak konieczność wyjęcia kasy z portfela...


Wzdłuż plaży ciągnie się jak wąż galeria, którą wypełniają, jak to przy plaży, sklepiki z "pamiątkami" - kurzołapami oraz wszelkiego rodzaju obiekty kulinarne. My jednak zmierzamy do Taoistycznej Świątyń Kwum Yam Shrine i Tim Hau na południowo-wschodnim krańcu zatoki.


Tuż za bramą pojawiają się posągi Tin Hau i Kwun Yam w wybudowanej w 1956 roku świątyni ufundowanej przez Towarzystwo Ratowania Życia w Hong Kongu - Hong Kong Life-Saving Society. 


Wybór partonów nie jest przypadkowy. Tin Hau jako święta nosi wiele imion takich, jak Mazu czyli  "Matka Przodek", "Matka", czy "Babcia", "Niebiańska Cesarzowa, czy wreszcie "Dziewica" żeby przytoczyć tylko kilka. Poza historią prawdziwą o jej 27 latach życia poświęconych w większości na modlitwy i naukę jest postacią z kanonu Taoizmu i bohaterką wielu legend. I zawsze jest tą, która ratuje ludzkie życie. Tutaj przedstawiono ją w stroju cesarskim.


Druga postać to bogini w Hong Kongu zwana Kwun Yam. Jednak jest to postać wywodząca się z sanskrytu gdzie jej imię brzmiało Avalokitasvara lub Avalokiteśvara, co przetłumaczone zostało na chiński jako Guānyīn. Z zasady przedstawiana jest w pozycji stojącej, na kwiecie lotosu, w białych szatach, z koroną i naszyjnikiem. W Chińskich wierzeniach jest Boginią Miłosierdzia i Współczucia. 





Dodatkowo wokół znajdują się liczne posągi i posążki ze świata Buddyzmu i Taoizmu. Każdy kto ma odpowiednie środki finansowe może w świątyni dostawić swój posążek, a w konsekwencji cała masa najrozmaitszych figurek sprawia wrażenie ogólnego bałaganu... Kochamy taki bałagan...





Świątynia znajduje się przy plaży i prowadzi centrum szkoleniowe ratownictwa wodnego...




Przy plaży znajduje się kolejny, tym razem porcelanowy posąg Tin Hau na kogucie...





Niezmiernie ważnym elementem kompleksu świątynnego jest ten oto mostek zwany Mostem Długowieczności. Według wierzeń, każde przejście przez ten mostek przedłuża życie o trzy dni... 











Repulse Bay ma też piękną plaże, przy której powstały i nadal powstają najdroższe mieszkania w Hong Kongu. Ceny domów idą w dziesiątki milionów dolarów amerykańskich, a mieszkania osiągały ostatnio ceny rzędu US$ 11,500 za stopę kwadratową czyli bagatela US$ 124,000 za metr kwadratowy. No ale jakie widoki...



Takie budki mają wzdłuż plaży ratownicy... No cóż, trzeba dbać o lokatorów pobliskich budynków...






Spacer plażą kończymy w autobusie. Jeszcze rzut oka za siebie na Repulse Bay i jedziemy do Aberdeen...



No a Aberdeen to znowu nieco inna historia. Aberdeen to miasto położone częściowo na Wyspie Hong Kong oraz na Wyspie Ap Lei Chau, po drugiej stronie portu Aberdeen. I to port jest tu miejscem najważniejszym. Miasto słynie z portu, pływających wiosek oraz restauracji z produktami z morza... No to ruszamy...


Wzdłuż portu ciągnie się niewielki park oraz spacerowa aleja z której takie niewielkie łódeczki wożą klientów do restauracji na wodzie.



Wzdłuż deptaku ustawiono kilka współczesnych rzeźb przedstawiających dawnych mieszkańców Aberdeen...



Wzdłuż nabrzeża nadal cumują łodzie rybaków, na których mieszkają całe rodziny. No, a produkty nocnych połowów suszą się  przy trapach... Idąc dalej można dojść do największego w Hong Kongu targu hurtowego ryb, ale że nie jesteśmy miłośnikami smrodu w takich miejscach - odpuściliśmy...






Według statystyk w Aberdeen mieszka obecnie ponad 80,000 mieszkańców reprezentujących głównie klasę średnią. 






Za mostem łączącym wyspę Hong Kong z wyspą Ap Lei Chau mieści się najbardziej znana restauracja w Aberdeen - Jumbo Floating Restaurant. Miejsce sławne, o którym krążą bardzo zróżnicowane opinie co do jakości jedzenia. Dla nas niestety jest za wcześnie by jeść, a dojść bliżej nie dało się ze względu na remont deptaka...



Typowa "smocza" łódź z historii Hong Kongu doczekała się w Aberdeen swojego pomnika...




No i przyszła pora wracać do Centrum, jako że dzień ma tylko 24 godziny...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz